Nie ma chyba rodzica, który nie czułby się czasem kłębkiem nerwów. Godzenie życia zawodowego, z rodzinnym, albo opieka nad gromadką dzieci to niemałe wyzwanie, zarówno logistycznie jak i emocjonalnie. I choć może zabrzmieć to okrutnie, to w całym tym przestymulowaniu obowiązkami i bodźcami, niekiedy sami jesteśmy sobie winni, że rodzicielstwo aż tak nas stresuje. Powód jest prozaiczny. Często zawalamy komunikacyjnie. I do dzieci i do partnera... Idziemy o zakład, że każdy z nas czasami robi ten błąd.
Mamo, tato! Dlaczego nikt cię nie słucha?
W wielu rodzinach źródłem frustracji jest nie tylko zmęczenie i ogrom obowiązków, ale też mniejsze i większe konflikty. Chociażby dotyczące tego, że dzieci nas nie słuchają. To już klasyk gatunku. Kto nie miał czasami wrażenia, że mówi do ściany, musi mieć w domu maluszka, który jeszcze nie pokazał na co go stać w temacie ignorowania próśb rodzica.
Rodzicom przedszkolaków i dzieci szkolnych często wydaje się, że mogą powtarzać coś tysiąc razy, a dziecko i tak zrobi po swojemu. To rzadko kiedy wina złych intencji, a zazwyczaj - kiepskiej komunikacji.
Specjaliści są zdania, by swoje prośby powtarzać do dziecka tylko raz. Dlaczego? Jeśli nie udało ci się przykuć jego uwagi za pierwszym razem, gdy prosiłaś o odrobienie lekcji krzycząc z kuchni w trakcie gotowania obiadu, to robiąc to drugi raz w podobny sposób najprawdopodobniej też nic nie uzyskasz.
To działa zarówno w odniesieniu do przedszkolaków, jak i starszych dzieci. Wszystkie, niezależnie od wieku mają dużą umiejętność wyłączania się i niesłuchania głosu rodzica. Co zatem robić?
Wystarczy, że podejdziesz do dziecka i powiesz mu twarzą w twarz, a nie krzycząc z drugiego końca mieszkania, czego oczekujesz. Złap z maluchem nie tylko kontakt wzrokowy, ale być może też dotknij go za rękę, ramię - w ten sposób obudzisz jego uwagę i dasz do zrozumienia, jak ważne jest dla ciebie, by wykonało zadanie.
W ten sposób unikniesz narastania frustracji i zużyjesz sporo mniej energii na wyegzekwowanie tego, czego oczekujesz.
Czy my dorośli umiemy ze sobą rozmawiać?
Wbrew pozorom takie rady rodzinnych coachów dotyczą nie tylko relacji rodzic-dziecko. Czy w związkach nie robimy podobnych błędów? Nie wściekamy się na mężów, że nie wynieśli śmieci, choć o to prosiłyśmy? Czy ojcowie nie są źli na matki swoich dzieci, gdy te wymagają od nich by zawieźli młodzież na zajęcia dodatkowe, a oni przecież mówili poprzedniego dnia, że zebranie w pracy z pewnością im się przedłuży?
W większości domów takie mniejsze i większe spory są powodem do narastania fali nerwów i wzajemnej złości. Tylko czy zastanawiamy się nad tym jak się komunikujemy? Może on nie usłyszał o śmieciach, bo ty krzyczałaś o nich malując się rano w łazience, a on w tym czasie akurat układał sobie w głowie trasę do pracy by uniknąć korków. A może nie wiesz o tym, że on musiał zostać dłużej w pracy nie dlatego, że on o tym nie przypomniał, tylko dlatego, że mówił to gdy akurat odczytywałaś wiadomość od nauczyciela na dzienniku elektronicznym...
Zadbanie o komunikację, staranne rozmawianie ze sobą i wzajemne słuchanie się to klucz do uniknięcia wielu konfliktów.