Spis treści
- Obserwacje, czyli czego jeszcze możesz doświadczać.
- Leki przeciwbólowe
- Faceci w czerni
- Trudny okres kiedyś minie
Pomyśl: kiedy tylko czujesz, że w ustach zaczyna coś pulsować, z wnętrza buźki raczej dobiega zapach niedźwiedziego czosnku niż kwiatków i mięty, a dziąsło zaczyna boleć jak mały palec po przytrzaśnięciu się szufladą – mówisz sobie: o jej, ale boli. Dentysta, leki, powinno niebawem przejść. Ale jak to zwykle bywa z rodzicielstwem – tak łatwo nie będzie.
Dziecko cierpi, albo przynajmniej daje sygnał, że nie podoba mu się to rosnące "coś" w środku jamy ustnej. Mowa tutaj nawet o 20 powodach, dla których można oszaleć [tyle zębów mlecznych ma maluch]. Docelowo ma ich mieć 32, a kły pokaże jeszcze pewnie nie raz.
Trzeba się przygotować na to, że czas ząbkowania to trudny okres. Dziecko jest marudne i zniechęcone. Kiedy przypomnisz sobie siebie po ostatniej nieudanej próbie wywalczenia podwyżki – powinno być podobnie, z tym że tutaj ty drapiesz się po głowie myśląc, gdzie popełniłeś błąd. Z kolei dziecko chce się podrapać, ale nie za bardzo wie gdzie i jak to zrobić.
W każdym razie nie przejmuj się tym, że w okresie ząbkowania dziecko jest jakieś takie – nie do życia. Woli jeść pić, spać – jak tamagotchi – idąc za raperskim Hemingwayem. Nie oznacza to także, że kiedy rosną mu/jej zęby wybiera się w jakąś daleką podróż na planetę Zębuton czy innego Zęburego, albo jeszcze dalej w odmęty zębowej drogi mlecznej.
Co dziwniejsze natura jakoś tak dziwnie to pomyślała, że rosnące zęby idą w parze z dalszym rozwojem – na przykład pełzania, czworakowania czy raczkowania. Więc widok dziecka, które odpycha się czubkiem nosa od podłoża, trzyma rękę w paszczy, krzyczy głosem papugi i nogą zdejmuje skarpetkę z drugiej nogi jest czymś totalnie normalnym i raczej ciekawostką krajobrazową niż obawą o zdrowie i życie malca. Dziecko jest kreatywne i będzie używało do drapania się po dziąsłach absolutnie wszystkiego, w tym dużego palca u nogi. Bankowo.
Obserwacje, czyli czego jeszcze możesz doświadczać.
Primo, nieprzespanych nocy. Dla rosnących zębów raczej nie ma pór dnia i rosną sobie tak jak chcą. To one są szefem w tej całej układance i od ich nastroju, zależy czy zmrużysz oko czy nie. Prawem nie posiadania farta, na pewno bardziej będą rosnąć wtedy kiedy akurat padasz z nóg, a asapy, kej-pi-aje i kole piętrzą się jak himalaje. Bądź pewny że Cię to spotka.
Możesz też trafić w tej życiowej loterii dziecko, które przejdzie okres ząbkowania jak nowiutka beemka w tdi, bez usterek i problemów. A możesz też trafić na malucha, któremu będą chciały na raz wyrosnąć wszystkie zęby – i korzystając z terminologii samochodowej – trafisz na diesla z zacierającymi się tłokami, panewkami z kartonu i karoserią, która zardzewieje już w salonie. Nigdy nie wiesz, co trafisz i po prostu się z tym pogódź.
Czytaj: Kombi uratuje Ci życie, czyli co daje samochód, do którego spakujesz wszystko
Okres, w którym dziecku rośnie pierwszy ząb to też moment, w którym absolutnie wszystko musi trafić jego do ust. Generalnie dla dzieciaka to sposób poznawania świata, więc co uda się chwycić do łapy – na bank trafi do buzi. I to dlatego klocki czy inne malutkie części są niezalecane dla małych dzieci. Bo się zwyczajnie można udusić albo zranić.
Na bóle dobrze działa niska temperatura. Ale to nie oznacza, że wrzucasz głównego bohatera do lodówki na 15 minut, podlewasz sokiem malinowym i czekać aż ciasto stężeje. Tego nie rób. Do lodówki/zamrażarki raczej należy wrzucić gryzak czy inne ustrojstwo, które dziecko uwielbia sobie podgryzać.
Ktoś zapyta: paluszki, krakersy, czipsy – wciąż nie. Kolorowe dżdżownice, ośmiornice, żyrafy i żaby. To można. Słowem, gryzaki. Najlepiej atestowane i z pieczątkami specjalistów, bo jak wiadomo z przeszłości: na gumach nie należy oszczędzać.
Leki przeciwbólowe
Jedni mówią, żeby dawać. Inni mówią, że chemia to zło i że lepiej unikać medycznych sztuczek. Trudno tutaj stanąć po środku, bo na przykładzie dorosłych: jak Cię boli głowa to nie lecisz od razu do lekarzu i nie mówisz: oj jak boli. Podjeżdżasz do apteki, kupujesz sobie to co ma najciekawszą etykietkę, bierzesz i po sprawie. Nie jest to może leczenie przyczyn ale działa. W przypadku malucha warto zachować rozsądek i zwyczajnie nie przeginać, w żadną ze stron.
Jako ojciec możesz oczywiście nie brać jeńców i przy gorączce, ostrym bólu i krańcowej sytuacji wpakować malucha do fotelika i jechać prosto do lekarza. Sądzę, jednak że długie kolejki na szpitalnych korytarzach mogą nie tylko zniechęcić, ale też wzbudzać niepotrzebne nerwy. Jeszcze komuś powiesz w nerwach, że jest niemądry, albo pachnie starym serem – a z lekarzami, jak z dostawcami pizzy lepiej się nie kłócić, bo nie wiadomo jaki los ci zgotują przy następnym spotkaniu.
Dobrze też na chłodno patrzeć, gdy zewsząd – od internetu po teściowe dochodzą głosy pod tytułem: powinieneś zrobić to, powinieneś zrobić tamto, kiedyś to się dzieci inaczej wychowywało. Bez ukrywanych nerwów stwierdzam, że po każdej takiej uwadze – gdzieś komuś gniją ziemniaki w piwnicy i jest co najmniej niezadowolony, że ktoś mu mówi jak ma żyć.
I jeszcze jak decydować o własnym dziecku. Trochę się zgadzam, a trochę stoję na straży wiedzy i doświadczeń zdobywanych latami przez bardziej wprawionych w bojach. Jak zwykle, trzeba miarkować. Czasem wysłuchać, a czasem wypuścić uchem przeciwległym do kierunku słuchania.
Faceci w czerni
Pamiętasz jak w filmie Faceci w Czerni, Will Smith i Tommy Lee Jones [ten ze Ściganego] używają takiego pstryka, przycisku, guzika co sprawia, że ludzie zapominają o potworach i działaniach tajnych jednostek, a wystarczy do tego krótki błysk? Neutralizator pamięci. Generalnie rzadko jest tak, że to co w filmie to w życiu – ale tutaj Hollywood wyciąga do nas pomocną dłoń.
Niemal za każdym razem jest tak, że dziecko może w parę sekund zapomnieć o co był płacz i awantura wywołana chwilę wcześniej. No serio. Płacze, płacze. Dajesz śmieszną żyrafę albo skrzeczącą żabę i nagle po burzy nastaje tęcza. Jasne – trochę jeszcze kwęków będzie. Bo zwykle tęcza oznacza, że pewnie gdzieś pada lekka mżawka. Ale i tak jesteś do przodu.
Sporo zabawek, głupich min, bąbli puszczanych ze śliny albo kołysanek śpiewanych drewnianym męskim głosem sprawia, że dziecko może zapomnieć o bolących dziąsłach. Nie zawsze się uda, ale jeśli gra toczy się o spokojny sen to trudno odpuścić okazję.
Trudny okres kiedyś minie
Ale Ci bardziej doświadczeni rodzice powiedzą: skończy się jeden, rozpocznie drugi. Szczęśliwi więc ci, którzy liczą że po zębach u malucha kolejnym problemem będzie egzamin na prawo jazdy, albo wybór studiów. Po drodze znajdzie się jeszcze bimbalion najróżniejszych kłopotów i trudności. Ktoś powie: uroki rodzicielstwa.
Ale pomyśl jak bardzo może to nauczyć cierpliwości i wytrwałości. Po kilku miesiącach jesteś kwiatem lotosu. Po ząbkowaniu swojego dziecka nie będziesz już tym samym nerwowym i niecierpliwym koleżką. Nie tak łatwo będzie wyprowadzić Cię z równowagi i nawet jak mechanik wleje Ci zły olej do ukochanych czterech kółek, to raczej powiesz, że spoko – panie mechaniku nic się nie stało [moje dziecko ząbkuje, więc olej w aucie to żaden problem]. A w innych okolicznościach trafiłby Cię szlag, a speca od pojazdów czekałaby wizyta w medycznym ASO.
Zaryzykuję nawet: w całym tym układzie rodziny – która oczywiście ząbkuje razem z bobasem, to Ty [ojciec] jesteś wygrany. No bo tak: masz pogryzione sutki po karmieniu piersią? [karmiące matki, pozdrawiam serdecznie] – Nie masz!
Masz opuchniętą buźkę i wyglądasz jak królik, albo Andrew Gołota po walce o pas? - Nie masz!
Trochę nadszargałeś nerwy, ale wytrenowałeś w sobie wysokiego skilla w cierpliwości? Tak, masz to!
Po mleczakach przyjdą stałe zęby, więc kasę pod poduszkę – w ramach zabawy w wróżkę zębuszkę, jeszcze zdążysz zarobić. Ok. Tu też – odhaczone. Wygrana. Tata roku. Jesteś zwycięzcą.
...a z tym mechanikiem i olejem w silniku to żarty. O zdrowie trzeba dbać.
Więcej artykułów Szymona i innych odjechanych Ojców znajdziesz na stronie jestemtwoimstarym.pl