„Złość na dziecko to czubek góry usypanej z innych emocji”. Uporasz się z nią dzięki „5x dlaczego?”

2024-01-20 9:42

„Kocham moje dzieci, ale jak mało kto, potrafią mnie wyprowadzić z równowagi. Nie wiem, skąd bierze się u mnie taka złość, ale gdy drugą godzinę je usypiam, nie wytrzymuję. Krzyk roznosi się po całym mieszkaniu. Kiedy zasną, płaczę”.

 „Złość na dziecko to czubek góry usypanej z innych emocji”.

i

Autor: Getty Images „Złość na dziecko to czubek góry usypanej z innych emocji”.

„Poskromienie gniewu często wydaje mi się niemożliwe. Nastawiam się pozytywnie, bo przecież to nie wina 3,5-latka, że nie może zasnąć i przez godzinę śpiewa, podrzuca pluszowego misia lub próbuje ze mną rozmawiać. Ja jednak jestem wykończona. Kiedy wychodzę z pokoju młodszego do 6-letniej córki, która też nie może beze mnie zasnąć, rozlega się przerażający płacz synka i to rozpaczliwe 'Mamuuuusiuuuuu'.

Kocham moje dzieci ponad życie, ale jak mało kto, potrafią mnie wyprowadzić z równowagi. Nie wiem, skąd bierze się u mnie taka złość, ale gdy drugą godzinę je usypiam i chodzę między pokojem jednego i drugiego, nie wytrzymuję. Krzyk roznosi się po całym mieszkaniu i kiedy w końcu się uspokajają, ja czuję się winna. Kiedy zasną, płaczę” – pisze w liście do naszej redakcji Magda, mama dwójki dzieci.

Bezradność tej mamy można niemal poczuć, gdy opisuje swoją walkę podczas szykowania dzieci do przedszkola i szkoły. Robienie zakupów wygląda podobnie.

W relacjach z partnerem również jej się ostatnio nie układa. Pragnęli drugiego dziecka, ale od czasu jego pojawienia się Magda czuje narastające napięcie. Jakby wszystko jej się wymykało, a kontrolę przejmowała złość.

Jest zmęczona, bo łączy opiekę nad dziećmi z pracą na dwie zmiany. Nie chce się jednak tłumaczyć, bo wie, że nie powinna krzyczeć na dzieci. Nie powinna się denerwować, że ubierają się za wolno, bałaganią, a zasypianie zajmuje im godziny. Jednak właśnie tę złość czuje, gdy ma coś powtórzyć setny raz, a efektu nie widać.

"Wściekam się na dzieci i czuję się winna. Nie mogę jednak tego powstrzymać" – wyznaje.

Zobacz także: Tak dziecko reaguje, gdy się wściekasz. Szokujące wyniki eksperymentu

"Co z ciebie za matka?!". Hejt wśród matek to koszmar. Psycholog mówi, co za nim stoi

Najczęstsze błędy wychowawcze, które popełniają rodzice

„Nie mogę tego powstrzymać”

„Mąż wciąż powtarza, że powinnam się leczyć. Jakbym była jakąś wariatką. Oboje pracujemy na dwie zmiany i ciągle się mijamy, ale to ja mam wrażenie, że wszystko się sypie. Może rzeczywiście zwariowałam. Najpierw wydzieram się i wściekam na dzieci, a później czuję się winna. Zamykam się w łazience i płaczę. Nie mogę jednak tego powstrzymać, a jednocześnie powtarzam sobie, że muszę nad tym zapanować.

Moja mama raz była świadkiem, jak straciłam nad sobą kontrolę. Powiedziała, że byłam takim spokojnym dzieckiem i spytała, skąd u mnie tyle złości? W tamtej chwili czułam, że jestem najgorszą matką na świecie.

Moje dzieci są wspaniałe. Wiem, że to nie ich wina. Tylko moja. Najgorsze jest to, że mam świadomość, że nie powinnam krzyczeć. Czasami udaje mi się wyjść na chwilę do drugiego pokoju i spróbować się uspokoić, ale częściej mam wrażenie, że zachowuję się jak dyktator. Jak nie krzyknę, to one nie zaczną się ubierać, tylko wariują”.

Magda przyznaje, że brała udział w kilku kursach, jak opanować złość, ale wciąż zdarzają się sytuacje, że nie potrafi nad nią zapanować. Przez to kłóci się też z mężem, który, jak podkreśla, ma dość nie tylko wrzasków dzieci, ale także jej histerii.

Magda czuje, że nie ma na kogo liczyć. Często słyszy, że przesadza i powinna wziąć się w garść. Nie wie, skąd u niej ta złość wobec dzieci, bo bardzo je kocha. Nie wie jednak, jak może nad tym zapanować, a jednocześnie boi się udać do specjalisty. Ma wręcz wrażenie, że wtedy wszyscy uznają, że oszalała.

Dlaczego dzieci wywołują u nas tak skrajne emocje?

Dla dzieci jesteśmy w stanie zrobić wszystko. Z jednej strony jest ta bezgraniczna miłość, z drugiej jednak - narastająca frustracja i złość nie do opanowania.

Postanowiliśmy zapytać o zdanie w tej sprawie naszą ekspertkę Aurelię Pobłocką – psycholog, która prowadzi konsultacje w gabinecie w centrum Gdyni oraz online w ramach prywatnej praktyki @psychologmacierzynski.pl.

Dlaczego tak się dzieje, że dziecko, które kochamy ponad własne życie, potrafi doprowadzić nas do takiej złości i utraty kontroli?

— Przede wszystkim chodzi właśnie o tę wielką miłość. Tam, gdzie jest silna relacja, silne uczucie, pojawiają się inne silne emocje. Jesteśmy bardzo źli, ale i bardzo dumni i radośni, kiedy nasze dziecko zrobi coś, co tylko nas rodziców może tak poruszyć — zaznacza psycholog.

Zwraca też uwagę, że jako rodzice jesteśmy odpowiedzialni za nasze dzieci, a to wiąże się z dużą ilością stresu na co dzień.

— Jesteśmy odpowiedzialni za zaspokojenie potrzeb własnych, ale i za potrzeby naszych dzieci. Bywają momenty, że tej odpowiedzialności na naszych barkach jest za dużo. Wtedy mogą zdarzyć się wybuchy złości – tłumaczy, dodając, że trzecim powodem jest nierównościowa relacja. - My jako rodzice nieraz dajemy z siebie ogrom  dla naszych dzieci, stąd mogą rodzić się jakieś oczekiwania co do dziecka, żeby było wdzięczne, okazało nam tę wdzięczność, a ono nie robi tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. To takie słynne "to ja tu dla ciebie żyły wypruwam...".

Wyjaśnia, że przez długi czas dziecko jest tą osobą biorącą. Zaczyna jednak oddawać i pokazywać wdzięczność, gdy przykładowo zrobi laurkę, zaopiekuje się młodszym rodzeństwem, a także wykaże się kulturalnym zachowaniem, którego go uczyliśmy.

Specjalistka zwraca uwagę, że są to małe rzeczy, na które rodzice pracują ogromnym nakładem wychowawczym.

— Kolejną rzeczą jest to, że zbieramy w sobie emocje z różnych sytuacji, a potem znajdujemy się w jakiejś sytuacji z naszym dzieckiem, i tu może już nie być w nas przestrzeni na kolejne kontenerowanie emocjonalnego bagażu. A taka jest rola rodzica, być wsparciem emocjonalnym dla dziecka, pomieścić jego emocje i dać mu wskazówki jak może sobie z tymi emocjami poradzić. Trudno jest czasami nad tym zapanować, po ciężkim dniu w pracy, trosce o własnych rodziców, kłótni z partnerem. Chcielibyśmy, żeby nam ktoś odjął tego ciężaru emocjonalnego, a tu jeszcze dziecko przychodzi ze swoim i nam dokłada — mówi psycholog.

Jak możemy poskromić tę złość i narastający gniew?

Wielu rodziców po wybuchu złości czuje się winnych. Sytuacja, gdy tracą nad sobą kontrolę, się powtarza. Jak możemy poskromić tę złość i narastający gniew?

Według psycholog złość jest emocją, która mówi nam, że nasze granice zostały przekroczone.

Kiedy więc złość pojawia się w relacji z dzieckiem, warto zadać sobie pytania:

  • Na co konkretnie się zdenerwowałam/em?
  • Co kryje się pod złością, która się właśnie pojawiła?
  • Dlaczego czuję złość?
  • Jakie moje granice zostały przekroczone? 

— Często jest tak, że złość to tak naprawdę czubek góry usypanej z innych emocji — podkreśla ekspertka.

Psycholog zaznacza równocześnie, że emocje poprzedzają myśli. Kiedy pojawia się słynne „On robi mi to specjalnie, chce mnie wkurzyć” — trzeba się zatrzymać.

— Poprowadzić wewnętrzny dialog. Czy ono naprawdę chce mnie wkurzyć? Taki jest cel jego chodzenia za mną krok w krok, czy może chce osiągnąć coś innego? Może brakowało mu mnie, kiedy był w przedszkolu, a ja w pracy. Może potrzebuje się teraz przytulić, żeby zaspokoić potrzebę bliskości, jak mu to dam to chętnie pójdzie się pobawić, a ja będę miała chwilę wytchnienia — podpowiada Aurelia Pobłocka.

Jednocześnie jasno podkreśla, że dziecko nie ma na celu wkurzanie rodzica.

— Dziecko zachowuje się w taki sposób, w jaki umie na daną chwilę poradzić sobie w danej sytuacji. Czasami jest właśnie bezradne i potrzebuje wsparcia rodzica. To my nadajemy znaczenie zachowaniu dziecka. Mamy wybór: czy chcę myśleć, że moje dziecko robi mi na złość, czy próbuje zaspokoić swoje potrzeby w dostępny dla niego sposób? 

Czytaj także: "Zostaw mnie!". Zamiast się wściekać, wystarczy, że powiesz jedno zdanie

Metoda „5x dlaczego?”

Ciekawą propozycją psycholog na opanowanie narastającej złości, jest także metoda „5x dlaczego?”. To także dialog z samym sobą, odpowiadanie na pytania, które odwracają uwagę i pozwalają spojrzeć na wybuch gniewu bardziej racjonalnie.

Przykład zastosowania metody „5x dlaczego”:

  • Jestem zła. Dlaczego? 
  • Bo zdenerwowałam się na moje dziecko. Dlaczego? 
  • Bo jestem zmęczona po pracy, a ono krzyczy. Dlaczego? 
  • Bo miałam mega ciężki dzień, a ono tego nie rozumie! Dlaczego? 
  • Bo to jest tylko dziecko i nie rozumie jeszcze, że mama też ma prawo do odpoczynku, nie jest na jego wyłączność. Dlaczego? 
  • Bo to moje zadanie jako jego mamy, żeby mu to wytłumaczyć i znaleźć takie rozwiązanie, żebym ja mogła się zrelaksować, a on miał zajęcie.  

„Zaspokój swoje podstawowe potrzeby”

Może się jednak zdarzyć, że pomimo prób, wciąż wybuchamy złością i nie kontrolujemy swoich emocji.

Psycholog podkreśla, że warto obserwować swój stan emocjonalny. Emocje są bowiem bardzo ważne w naszym życiu i niosą za sobą różne informacje. Warto nauczyć się odczytywania tych wiadomości płynących z własnych emocji. Może się bowiem okazać, że jakieś nasze potrzeby nie są zaspokojone i stąd bierze się nasz gniew.

— Złość mówi o tym, że nasze granice są przekraczane, nasze potrzeby są niezaspokojone. 

A rodzic też przecież ma prawo zaspokoić swoje potrzeby takie jak głód, pragnienie, korzystanie z toalety. To może wydawać się trywialne, ale można zrobić eksperyment: kiedy szybciej się denerwuję: głodna, spragniona, zmęczona, czy najedzona, nie spragniona, wypoczęta? Warto pamiętać o zaspokajaniu tych podstawowych potrzeb – mówi psycholog.

Wyjaśnia, że w życiu dążymy do poczucia spokoju i równowagi. Możemy go osiągnąć tylko wtedy, gdy sami zadbamy o zaspokojenie własnych potrzeb i postawimy własne granice.

— Spokój rodzica to szansa na spokój dziecka. Dlatego warto dbać o siebie. Czy się wysypiam, najadam, mogę załatwić potrzeby fizjologiczne, czy się rozwijam, spełniam zawodowo, rodzinnie, przyjacielsko? Uwierzcie mi, można! Myślę, że potrzeba będzie trochę odpuszczenia, zwłaszcza u mam. Nie robienia miliona rzeczy z celem realizacji na 100%. Czasami mniej znaczy więcej — podkreśla.

Według psycholog małymi krokami jesteśmy w stanie zadbać nie tylko o innych, ale przede wszystkim o siebie. Istotna w tym jest także nauka odmawiania. Nawet ta kierowana do naszego dziecka.

— Nauczmy się odmawiać z myślą, że za każdym „nie” kryje się jakieś „tak”. Rodzic najlepiej wie, czy na daną prośbę dziecka musi odpowiedzieć natychmiast, czy ta prośba może poczekać. W tej chwili mogę wybrać „tak” dla jakiejś mojej potrzeby. 

Psycholog jako przykład podaje sytuację, gdy wracamy przebodźcowani z pracy, a dziecko chce bawić się głośną kolejką. Wówczas dobrym rozwiązaniem jest zaproponowanie, że poczytamy dziecku książeczkę. Jednocześnie wyjaśniając, że na kolejkę nie mamy w tej chwili po prostu siły, bo strasznie hałasuje. Powiedzmy: „za dużo dźwięków i hałasu jest przy tej zabawie, a ja dziś miałam już dużo tych bodźców”.

— Takim działaniem uczymy dziecko asertywności, czyli dbania o własne potrzeby z poszanowaniem drugiej osoby. A to ważna umiejętność, która bardzo przyda się w życiu naszych pociech. Pamiętajmy, że dzieci to baczni obserwatorzy i naśladowcy własnych rodziców — mówi psycholog.

Kiedy warto udać się do specjalisty?

Jak podkreśla psycholog, wizyta u specjalisty jest konieczna, jeżeli rodzic ma silne wybuchy złości, z którymi próbuje, ale sobie nie radzi.

Jeżeli z jakichś powodów wstydzimy się udać do psychoterapeuty, pomyślmy, że robimy to nie tylko dla siebie, ale również dla naszego dziecka.

— Warto rozpracować tę złość, zastanowić się jakie inne emocje się pod nią kryją, przepracować dawne sytuacje, które kiedyś zamiecione pod dywan, mogą teraz próbować się spod tego dywanu wydostać, pod postacią wybuchów złości — wyjaśnia psycholog i zachęca do wizyty u specjalisty, gdy nie jesteśmy w stanie okiełznać naszego gniewu.

Czytaj także: 3 błędy wychowawcze, które zwiększają agresję dziecka. Unikaj ich jak ognia

Mów tak do dziecka przed snem. To najlepszy sposób na wzmocnienie więzi