Wydatki związane z komunią dziecka to nie tylko opłacenie przyjęcia w restauracji. Niemały koszt stanowi zakup ubrań dla całej rodziny, w końcu nawet zdaniem wielu księży jest to uroczystość, wokół której "warto narobić zgiełku".
Niektórzy przekonują, że wybór stylizacji na komunię dziecka nie powinien zaprzątać mamom głowy, w końcu to nie o wygląd ani wystawne prezenty w tym dniu chodzi.
Zdaniem mamy Olka, który w tym roku przystąpił do pierwszej komunii, niektórzy udzielanie sakramentu traktują jako świetną okazję do tego, by się wzbogacić. "Długo odkładany remont kościoła czy zakup drogiego konfesjonału? Spokojnie, rodzice dzieci pierwszokomunijnych zapłacą" - pisze drwiąco Justyna.
"Dar ołtarza" to tradycja. Niestety, często sporo kosztuje
Tradycją jest już to, że rodzice dzieci pierwszokomunijnych ofiarowują parafii prezent, który stanowi wyraz wdzięczności za przygotowanie dzieci do przyjęcia tego sakramentu. Choć nie jest to obowiązek, tradycją stało się już to, że rodzice składają się na coś większego, zamiast kupować drobiazgi. Tym bardziej, jeśli dzieci jest sporo, a ksiądz oddzielnie dostaje swój prezent.
"Dar ołtarza" często wskazuje sam proboszcz, który zna potrzeby swojego kościoła, dlatego nierzadko życzy on sobie, by rodzice zakupili akcesoria lub szaty liturgiczne. Dar ołtarza może mieć charakter pamiątki, którą dzieci zaznaczą swoją obecność we wspólnocie, dlatego niektórzy rodzice wolą, by nie były nim pieniądze a coś, co na stałe zagości w świątyni.
Niekiedy jednak najprościej jest zebrane od rodziców pieniądze przekazać w formie gotówki. Na grupach internetowych mnóstwo pytań dotyczy więc tego, jak te pieniądze wręczyć w sposób elegancki. Przy okazji takich dyskusji zwykle okazuje się, że ile parafii, tyle zwyczajów. A nawet - jak przekonuje mama Olka - wyjątkowo śmiałych pomysłów, którym trudno odmówić tupetu.
Czytaj też: Zapytałam mamy o rocznice komunii ich dzieci. Nie miałam pojęcia, że tak wygląda ich organizacja
"Ksiądz zażyczył sobie, by grupa sfinansowała zakup konfesjonału"
Mama Olka, który w tym roku przystępował do pierwszej komunii, w przygotowaniach bierze udział już po raz trzeci.
"Pamiętam, jak do komunii szykowała się starsza córka. Ówczesny proboszcz zażyczył sobie, żeby rodzice dzieci (a w tamtym roczniku była ich w parafii blisko setka) zakupili do kościoła nowy konfesjonał. Dębowy mebel kosztował... 30 tysięcy złotych" - mówi Justyna.
Czy rodzice zakupili konfesjonał? Nie, ale sporo zaangażowanych w życie parafii mam uważało, że trudno, trzeba zebrać po 300 zł od rodziny i ten konfesjonał kupić. Przekonywały, że to przecież ważny sakrament, a i tak dużo więcej wydaje się na zorganizowanie przyjęcia. Ostatecznie zebrano po 100 zł i przekazano w kopercie jako dar ołtarza. Ksiądz miał dołożyć do zakupu, choć się na to nie zdecydował. Zamiast nowego konfesjonału w kościele pojawiły się za to nowe figury do bożonarodzeniowej szopki.
Składka na "dar ołtarza" na tematycznych grupach dla rodziców wzbudza sporo emocji. W komentarzach pojawiają się konkretne kwoty. Czasem są one symboliczne, ale nie zawsze. Zdarza się, że życzenia zakupu drogich mebli czy sfinansowania renowacji kościoła są artykułowane wprost.
"Jak córka szła do komunii parę lat temu to nasz ksiądz zażyczył sobie bon paliwowy na 6 tysięcy złotych"
"U nas w kościele przyjętych będzie 50 dzieci. Ksiądz powiedział, żebyśmy dołożyli do remontu, konkretnie 8 tysięcy. Oczywiście nie zgodziliśmy się na to"
"Ksiądz życzy sobie kwotę 2 tys. zł na samą komunię (to jako prezent) + renowacja jakiegoś krzyża, która mają zrobić rodzice osobiście. Czy to nie przesada?"
"Ksiądz zaproponował, żebyśmy dołożyli się do kosztu wymiany drzwi do zakrystii. Płacimy połowę czyli 3 tysiące złotych. Nie wymagał takiej sumy, od razu zaznaczył, że ofiara jest dobrowolna"
Zwyczajem, który funkcjonuje w niektórych parafiach jest także prośba od księdza skierowana do dzieci komunijnych. Mamy przyznają, że to już swego rodzaju tradycja, że ksiądz prosi dzieci aby po komunii (z pieniędzy, które otrzymały) włożyły do koperty wybraną przez siebie kwotę i wrzuciły ją do specjalnej skarbony. Ma to być datek na misje święte.
Choć wielu rodziców nie widzi w tym nic złego broniąc "dobrowolności" tej ofiary, mamy przekonują że trudno mówić o braku przymusu, skoro ksiądz swoje słowa kieruje wprost do dzieci. Część osób porównuje to do analogicznej prośby, którą mógłby wystosować nauczyciel, który chce sobie sprawić nowy samochód,, którym będzie dojeżdżał do szkoły. Taka prośba chyba nie byłaby na miejscu, nawet jeśli zbiórka byłaby tylko "dla chętnych".
Czytaj też: Episkopat sprzeciwia się zmianom w lekcjach religii. Nie chce łączenia klas