Dzieci są dziećmi i nie zawsze potrafią zachować ciszę i siedzieć w miejscu przez godzinę. A tyle przecież trwają msze. Rodzice, by nie dopuszczać do ich głośnego płaczu, który mógłby przeszkadzać modlącym się ludziom, spacerują z nimi wokół budynku kościoła, pozwalają chodzić pomiędzy ławkami, bawić się zabawkami, a nawet... jeść.
Pewna mama, zabrała ze sobą na mszę ciasteczka dla dziecka, co mocno oburzyło pewnego mężczyznę. Podzielił się swoją opinią w internecie i wywołał żywą dyskusję.
Przeczytaj: "Zapłać tyle, ile warte jest twoje dziecko" - co słyszą rodzice, którzy chcą ochrzcić dziecko?
Dowiedz sie: Ile kosztuje chrzest dziecka? Sprawdź najczęstszą wysokość ofiar za mszę i opłat za przyjęcie
"Trochę mnie to zbulwersowało"
Zabieranie drobnych przekąsek i częstowanie nimi dziecka w świątyni, to kontrowersyjny pomysł. Pewien mężczyzna był świadkiem takiego zachowania i postanowił rozpocząć dyskusję w tym temacie na Twitterze.
"Wczoraj podczas Mszy św. dziewczynka jadła ciasteczka, które podsuwała jej mama. Trochę mnie to zbulwersowało. Ale zaraz potem pomyślałem - skoro mówi się wiernym, że Msza św. to uczta, to takie zachowanie jest chyba tylko konsekwencją. I nie powinienem się temu dziwić" - rozpoczął jeden z użytkowników Twittera.
Zdania członków kościoła są podzielone
Wbrew pozorom, spora część komentarzy była przychylna matce, która dała zwierconemu dziecku ciasteczka.
"Rodzice jak mogą starają się dzieci utrzymać w Kościele, moi synowie najpierw chodzili po Kościele, później mieli drobne zabawki - bo umówmy się chłopiec w wieku 5 lat nie słucha mszy, dopiero w wieku 8 lat już stoją i zadają pytania o czym ksiądz mówi" - tłumaczyła jedna z mam biorących udział w dyskusji.
""Lecz Jezus powiedział: Zostawcie dzieci i nie zabraniajcie im przychodzić do mnie, bo do takich należy królestwo niebieskie." Mateusza 19:14. Tyle w temacie" - zacytowała inna kobieta fragment Pisma Świętego.
"U nas w Kościele każdy rozumie co to jest msza dla dzieci i każdy wie czego się spodziewać - płaczu, śmiechu, rzucanych zabawek, itd. I taki rodzaj mszy mi się bardzo podoba, bo nie odpycha dzieci..." -
"Ja nawet nie raz widziałem jak jakiś facet pił wino" - zażartował inny użytkownik Twittera.
Mimo wszystko są jednak osoby uważające, że msze to nie jest miejsce dla "nieposłusznych dzieci".
"Dziecko wychowuje się w każdej sytuacji. Również w Kościele tłumacząc mu i mówiąc, jak się ma zachować. Jeśli dziecko jest małe i nieposłuszne, nie należy zabierać go ze sobą dopóki nie zmądrzeje" - skomentowała surowo pewna internautka.
Ksiądz - "mam ochotę przerwać kazanie"
Podobne opinie wygłasza spora część duchownych. Zdaniem księży, powołujących się na Kodeks Prawa Kanonicznego, dzieci do 7. roku życia nie muszą uczestniczyć we mszy. Kodeks jednak nie określa dokładnego wieku, od jakiego we mszy należy uczestniczyć, a mówi o wieku, w którym dziecko jest zdolne do świadomego uczestnictwa w mszy (97 § 2 KPK).
Czy rzeczywiście lepiej nie zabierać maluchów do kościoła, skoro sami księża dość często narzekają na zachowanie dzieci podczas mszy?
"Jeśli chcesz powiedzieć kazanie sensowne i rodzic nie reaguje, i pozwala dziecku na robienie wszystkiego, w takich okolicznościach naprawdę czasami mam ochotę przerwać kazanie i powiedzieć: Słuchajcie kochani, może nie chcecie dziś słowa bożego?" - mówił niedawno w swoim nagraniu na Twitterze ks. Daniel Wachowiak.
A jak wy oceniacie postępowanie tej mamy podczas mszy?
Dowiedz się: "Mam ochotę przerwać kazanie". Ksiądz o zachowaniu dzieci i rodziców na mszy