Prezenty wręczane nauczycielom na zakończenie roku szkolnego to miły gest i warto, by uczniowie pamiętali o tym, że praca nauczyciela to swego rodzaju misja. Wychowawcy z pewnością doceniają, gdy uczniowie po miesiącach nauki tuż przed wakacjami dziękują im za włożony trud.
Miłym dodatkiem do takich podziękowań jest drobiazg - kwiatek, czekoladki, kawa czy kubek z zabawnym cytatem. Większość pedagogów nie oczekuje żadnych prezentów z okazji zakończenia roku szkolnego, bo jak przekonują, wystarczającą satysfakcją i ukoronowaniem ich pracy jest to, że uczniowie robią postępy i ciekawią tym, co dzieje się na lekcji.
Niektórzy obdarowują nauczycieli nie tylko z okazji zakończenia roku szkolnego czy Dnia Nauczyciela, lecz także z okazji świąt Bożego Narodzenia. W grudniu pisaliśmy o nauczycielce która stwierdziła wprost, że ma dość bezużytecznych prezentów od uczniów. Są jednak tacy pedagodzy, którzy doceniają każdy drobiazg, zwłaszcza ten wykonany własnoręcznie, od serca, właściwie zerowym kosztem.
Zobacz: Co nauczyciele dostają od dzieci na koniec roku? Ten prezent wychowawczyni zapamięta na długo
Składka od całej klasy zamiast drobiazgów
Nasza czytelniczka nie ukrywa, że pomysł składki na prezent dla wychowawczyni ją zaskoczył. "Cały rok rodzice uczniów z klasy syna obgadywali nauczycielkę, a w czerwcu nagle wielka mobilizacja. Koniecznie trzeba kupić prezent, w domyśle - żeby sobie źle o nas nie pomyślała. Nie zliczę, ile było zebrań w nieprzyjemnej atmosferze, obgadywania za plecami jej metod, a jak przychodzi koniec roku szkolnego, trójka klasowa staje na rzęsach, żeby panią zadowolić" - nie kryje oburzenia Weronika.
Nasza czytelniczka przekonuje, że lepiej by na tym wyszła finansowo, gdyby miała każdemu nauczycielowi kupić osobno jakiś drobiazg. Do obdarowania ma jedynie trzy osoby - wychowawczynię, panią od angielskiego i katechetkę, bo jej syn jest w 2. klasie podstawówki. Tymczasem wygląda na to, że sama składka na prezent dla wychowawcy znacznie przekracza założony przez nią budżet. Jak uradziła trójka klasowa, lepiej kupić jeden porządny prezent niż stertę czekoladek i kwiatków od każdego, które i tak szybko zwiędną.
Czytaj też: Patent na drobny upominek na zakończenie roku szkolnego. Jest piękny i nieprzesadzony
100 zł od każdego ucznia. "To chyba jakiś żart?"
Wysokość składki faktycznie zaskakuje, tym bardziej, że trzeba pomnożyć ją przez liczbę uczniów. W klasie syna Weroniki jest ich 25. 2500 zł to kwota niewiele niższa od tego, ile miesięcznie zarabia mama chłopca.
"Komuś najwyraźniej upały mocno dały się we znaki, że wpadł na tak szalony pomysł. Trójka klasowa liczy na to, że każdy zrzuci się po stówce i problem z głowy, a oni za to kupią weekend w SPA dla wychowawczyni albo meble na taras" - pisze Weronika. Mama ucznia nie rozumie, jak w ogóle można było coś takiego zaproponować. Tym bardziej, że przy każdej możliwej okazji odbywało się wielkie obgadywanie nauczycielki, a skargi znalazły swoje ujście nawet w gabinecie dyrektorki.
"W życiu nie byłam w hotelu ze spa, bo zwyczajnie mnie na to nie stać i jeśli podróżujemy, to całą rodziną korzystając z tych tańszych noclegów. Domyślam się, że wychowawczyni syna też na pieniądzach nie śpi, a tu nagle taki prezent dla nauczyciela? Ja na jej miejscu chyba poczułabym się głupio, gdyby ktoś postanowił mi coś takiego wręczyć. To jak jakaś łapówka".
Nasza czytelniczka ma nadzieję, że ostatecznie będzie więcej głosów przeciw i skończy się na tym, że klasa zakupi po prostu bukiet kwiatów i kartkę z dedykacją. "Nie zdziwiłabym się, gdyby nic z tego szalonego pomysłu nie wyszło. Pamiętam ponaglanie rodziców, którzy z ociąganiem wpłacali na klasowe wycieczki, zawsze znalazł się ktoś, kto stwierdził, że to za dużo i reszta za nim poszła. Sama nie mam odwagi głośno przyznać, że dla mnie 100 zł to zbyt wiele, więc liczę na to, że znajdzie się odważniejszy rodzic" - kwituje Weronika.