Wszyscy zdajemy sobie sprawę z ewentualnych konsekwencji picia alkoholu przy dzieciach. Licho nie śpi i w każdej chwili może wydarzyć się coś, co będzie od nas wymagało szybkiej reakcji, koncentracji i chociażby udzielenia pomocy maluchowi. Tyle w teorii.
W praktyce jednak, całkowita rezygnacja z alkoholu przy dzieciach jest społecznie uważana za przesadzanie. Jedno piwo w ciągu dnia w wakacje, lampka wina wieczorem do serialu. Kto ze współczesnych rodziców tak nie robi? Nie mówimy przecież o pijaństwie czy alkoholowych ciągach, a o zwykłym kieliszeczku dla rozluźnienia czy dla towarzystwa.
Nasza czytelniczka, Agnieszka sama siebie zaliczała prędzej do tej mniejszości, która całkiem wyklucza procenty podczas opieki nad dziećmi. Wystarczył jeden raz. Jak sama przyznaje, wszystko było perfekcyjnie zaplanowane. Był zarezerwowany bal, na który mieli iść z przyjaciółmi. Pierwszy raz od lat, wszystkim jednocześnie udało się załatwić opiekę do dzieci. Mieli wyruszać wspólnie, 7-osobowym busem męża Agnieszki, kierowanym przez ich ciężarną koleżankę. Aby było wygodniej umówili się, że wszyscy spotkają się w ich domu na wspólnego "beforka". Mieli zostawić samochody na ich posesji i rozpocząć świętowanie.
Mama Agnieszki miała być już w drodze, by zaopiekować się dziećmi, więc dała się namówić na wypicie kieliszka wina i toast za udany wieczór. To co działo się chwilę później to koszmar, którego, jak sama mówi, nie życzy nikomu. "Gdybym tylko mogła to przewidzieć, nie tknęłabym alkoholu" - opowiada nam mama 6-letniego Kacpra i 3-letniej Lenki.
Przeczytaj: W dzień perfekcyjne, wieczorami uzależnione. Kieliszek to wredna koleżanka Matki Polki
Spis treści
- Z dziecięcego pokoju dobiegł huk i głośny ryk
- "Na miejscu pojawiła się policja, by zbadać mnie alkomatem"
- "Urzędniczka czepiała się o takie rzeczy, jak brak skarpetek u córki w czerwcowym dniu"
Zobacz też: Ten film powinien zobaczyć każdy rodzic. Nikt nie chce być potworem dla własnego dziecka
Z dziecięcego pokoju dobiegł huk i głośny ryk
"Pamiętam, spojrzałam na zegarek na piekarniku. Była 18.30. Mama miała wyruszyć z domu o 18, więc przy braku korków w świąteczny dzień, powinna być u nas za kwadrans. Wszyscy polewali sobie drinki, więc namawiana po raz setny przez kolegę, który tak jak my wszyscy, dawno nie wyrywał się z domu i był bardzo entuzjastycznie nastawiony do wieczoru, pozwoliłam nalać sobie kieliszek wina. Co prawda nie była to porcja, jak w restauracjach. To było pół sporych rozmiarów kieliszka.
Głupio się przyznać, bo może zabrzmię, jak pijaczka, ale przy tych sylwestrowych przygotowaniach mało jadłam i piłam, więc potraktowałam to wino trochę, jak soczek. Wypiłam szybko, a na dnie zostały mi może ze dwa łyki. W międzyczasie nerwowo spoglądałam na zegarek. Była prawie 19, a mamy nadal nie było. Wtedy z dziecięcego pokoju dobiegł huk i głośny ryk mojej córki" - rozpoczyna swoją opowieść nasza czytelniczka.
"Na miejscu pojawiła się policja, by zbadać mnie alkomatem"
Agnieszka z zawodu jest radiologiem, jej mąż ma firmę informatyczną. Żyją dostatnio, uważają się za dobrych rodziców. Przynajmniej kiedyś tak sądzili, bo ostatni rok był dla nich wykańczający psychicznie. On uciekł w pracę, ona leczy się na depresję. "Ciągle widzę przed oczami oskarżycielski wzrok lekarza" - opowiada mama dwójki.
"Gdy wbiegłam do pokoju, Lenka siedziała z zakrwawioną buzią na podłodze. Zanosiła się płaczem nie mogąc wydobyć z siebie ani słowa. Dopiero Kacper wyjaśnił, że skakali po łóżku, Lenka spadła prosto na buzię. Nie myśląc wiele, poprosiłam ciężarną koleżankę, która jako jedyna nie piła alkoholu, by zawiozła nas do najbliższego szpitala. W samochód wsiadł też mój mąż. Zapięliśmy Lenkę w fotelik i chwilę później wchodziłam z nią na SOR. Mąż został w aucie, bo zdążył już wypić kilka kieliszków wódki, więc nie chciałam, by ktoś to wyczuł.
Na oddziale pediatrycznym szybko zajęli się córką. Okazało się, że ma rozcięty łuk brwiowy i złamany nosek. Wszyscy byli dla nas mili, do momentu zmiany dyżuru lekarzy. Ten, który przyszedł na nockę, był młody i od początku wydawał mi się nieprzyjemny. Spojrzał podejrzliwie na moją cekinową sukienkę i od razu zapytał, czy piłam alkohol. Zaprzeczyłam. To mu nie wystarczyło. Chwilę później, na miejscu pojawiła się policja, by zbadać mnie alkomatem. Jestem niska i drobna, ale nie czułam się pijana. Okazało się jednak, że przy mojej posturze i całodziennym prawie niejedzeniu, wydmuchałam więcej, niż powinnam. W międzyczasie na oddziale pojawił się mój mąż, zaniepokojony, że tak długo to trwa. Reszty chyba nie muszę opowiadać. Wszystko pamiętam jak przez mgłę, jakby to był koszmarny sen."
"Urzędniczka czepiała się o takie rzeczy, jak brak skarpetek u córki w czerwcowym dniu"
W międzyczasie z Agnieszką skontaktowała się jej mama. Okazało się, że zepsuł się jej akumulator w samochodzie i dlatego się spóźniła. Gdyby nie te dwa, niefortunne wypadki, cała rodzina zaoszczędziłaby długich miesięcy stresu. Niestety, ich historia potoczyła się inaczej.
"Ze względów opiekuńczych, jak to ujęto "dla dobra dzieci", przyznano nam nadzór kuratora rodzinnego. Najpierw pojawiał się u nas co dwa tygodnie, później co miesiąc. To był koszmar, który przypłaciłam zdrowiem. Urzędniczka czepiała się o takie rzeczy, jak brak skarpetek u córki w czerwcowym dniu. Gdy było zbyt czysto poddawała w wątpliwość, czy dzieci mają możliwość swobodnej zabawy. Gdy były porozrzucane zabawki, zarzucała nam bałagan.
Tych kilka miesięcy kompletnie wyniszczyło mnie psychicznie. Dla innych rodziców mam jedną radę. Ryzyko tego, że coś się stanie, gdy wypijecie trochę alkoholu jest niewielkie, ale istnieje. A chwila relaksu nie jest warta koszmaru, który będziecie przeżywać, jeśli coś się wydarzy" - radzi Agnieszka.
Dowiedz się: Wielu tak robi, ale co jeśli...? Bierzemy pod lupę picie alkoholu podczas opieki nad dziećmi
Zachęcamy Was do podzielenia się z innymi mamami swoimi przeżyciami. Jeśli czujecie, że chciałybyście coś doradzić innym kobietom lub po prostu opowiedzieć o swoich doświadczeniach, piszcie.
Wysyłajcie listy wchodząc na stronę listydoredakcji.mjakmama24.pl/wspomnienia/
Co miesiąc nagrodzimy 3 najciekawsze listy i opublikujemy je w serwisie mjakmama24.pl.