Rozwodowym centrum Polski, co pewnie nikogo nie zdziwi, jest Warszawa. Według danych MondayNews zebranych z 47 sądów okręgowych w Polsce, w samej stolicy złożono łącznie 7,7 tysiąca pozwów.
Można przypuszczać, że na sytuację stale utrzymującego się wzrostu rozwodów, wpływ ma osłabienie kondycji rodzin po pandemii i problemy finansowe związane z inflacją. Jak się okazuje, nie są to jedyne przyczyny.
"W ostatnich trzech tygodniach miałam maraton rozwodowy i najczęstszym (a niejednokrotnie jedynym) zarzutem w stronę kobiet było nie gotowanie obiadów" - napisała na swoim Instagramie adwokat, Weronika Matusiak.
Choć współcześnie, w kryzysie męskości, wydawać mogłoby się, że takie podejście przestaje już być popularne, a role w rodzinach definiują się na nowo, to część komentarzy potwierdza słowa prawniczki.
"Jeśli wracasz do chaty i nie czeka na ciebie obiad, to nie potrzebujesz takiej kobiety-proste" - napisał jeden z mężczyzn.
Zobacz: 3 główne powody, przez które pary się rozwodzą. Któryś cię zaskoczył?
Spis treści
- Kobiety opisują własne sprawy rozwodowe
- Współczesna żona ma tradycyjne role łączyć z zarabianiem pieniędzy
- Rozwodów wciąż więcej w miastach
Przeczytaj: Jak rozmawiać z dzieckiem o rozwodzie? Przede wszystkim spokojnie i bez kłamstw
Kobiety opisują własne sprawy rozwodowe
Słowa prawniczki, które brzmią, jak pomysł na dobrą komedię, potwierdzają też internautki, które rozwód mają za sobą lub też, które w swoim otoczeniu mają rozwiedzione koleżanki.
"Kiedyś znajoma opowiadała o swojej sprawie rozwodowej. Na rozprawie jej były mąż powiedział, że jak ona jechała na weekend na studia to nie było obiadu, bo kotlety usmażyła ale ziemniaczki nie były ugotowane tylko stały obrane w garnku. 'Wysoki sądzie, nie było ziemniaczków'" - napisała jedna z obserwujących konto prawniczki kobiet.
"Mój ojciec na sprawie rozwodowej powiedział,że musiał jeść ten sam obiad dwa dni pod rząd i mama zmuszała go do odkurzania mieszkania w soboty. Bidulek" - napisała z sarkazmem inna internautka.
"10 lat temu były mąż mojej koleżanki przyniósł na rozprawę swoje kapcie i one mu miały posłużyć jako dowód na brudne podłogi, a co za tym idzie brak sprzątania podłóg przez moją koleżankę" - skwitowała jeszcze inna.
Współczesna żona ma tradycyjne role łączyć z zarabianiem pieniędzy
Dla innych użytkowniczek Instagrama post adwokatki specjalizującej się w sprawach rozwodowych był pretekstem do poważniejszej dyskusji. Wiele z nich twierdzi, że kobiety nie robią w domach tyle, co ich mamy i babcie, bo znacznie więcej oczekuje się od nich na innych płaszczyznach, w tym także odnośnie wypełniania domowego budżetu.
"No bo według mężczyzn to powinnyśmy dzielić finanse 50:50, zajmować się dziećmi, sprzątać, gotować, zarządzać budżetem domowym, planować wakacje, pilnować odrabiania lekcji, robić dziecku fizjoterapię..." - wymieniała z pretensją jedna z komentujących.
"Standard, kobiety w 2024 według mężczyzn: ma mieć dobrą pracę, opiekować się dziećmi, prać, sprzątać, gotować, rozwijać się, siedzieć w domu, być takim plastikiem ale nie plastikiem, ciało jak z Instagrama, seks jak z por**sa, wtedy może będzie okej" - dokładała swoją cegiełkę inna kobieta.
Rozwodów wciąż więcej w miastach
Być może kwestie tradycyjnych podziałów ról w rodzinach rzeczywiście mają wpływ na ilość rozwodów. Za dowód uznawać można chociażby fakt, że według Głównego Urzędu Statystycznego, aż 72 proc. rozwodów dotyczy terenów miejskich, a zaledwie 28 procent - wiejskich. Nie wiadomo jednak, czy bardziej chodzi tu o spełnianie przez kobiety ich tradycyjnych ról, czy o brak społecznego przyzwolenia na rozstania. W miastach jesteśmy przecież znacznie bardziej anonimowi.
Zobacz: 25 lat badań nad rozwodami - wniosek? „To najgorsza krzywda, jaką możecie wyrządzić dziecku”