Dobra komunikacja w związku jest podstawą funkcjonowania każdej pary. Pomaga w organizacji czasu, jak i budowania świadomości wzajemnych potrzeb. Problemy z komunikacją mogą się zdarzać, zwłaszcza na początku relacji, ale także wówczas, gdy para przeżywa dużą zmianę – wkracza na nowy etap, oczekuje dużej zmiany, np. narodzin dziecka.
Warto wiedzieć, co robić, gdy jakieś komunikaty giną nam w przestrzeni rozmowy albo zbyt wiele prób zainicjowania dialogu kończy się kłótnią i niepotrzebnymi nerwami. Jak temu przeciwdziałać?
Spis treści
- Jak wchodzimy na „wojenną ścieżkę”
- Pułapki w komunikacji w związku
- Co nas rani i co nam przeszkadza w komunikacji?
- Jak sformułować skuteczny komunikat?
- Kiedy warto powiedzieć „stop”?
Jak wchodzimy na „wojenną ścieżkę”
Im więcej emocji wdziera się w naszą rozmowę, tym trudniej jest zebrać myśli i odpowiednio sformułować komunikat – skuteczny, nie raniący i w związku z tym - nie pozbawiający rozmówcy motywacji do zrozumienia naszej prośby oraz do zmiany.
Gdy dialog przekształca się w kłótnię, zaczynamy wchodzić w konwencję wojny, w której umysł pracuje nad obroną własnego zdania. Niepostrzeżenie przestawiamy się całkowicie, nawet pomimo wstępnych intencji, z jakich podjęliśmy trudny temat - przestajemy wspólnie pracować nad sposobami takiego porozumienia, by wypracować zadowalające dla nas obojga rozwiązanie. Im więcej emocji i ataków, tym mniej słuchamy siebie nawzajem…
Powyżej opisany mechanizm sprawia, że maleje nasza otwartość, niepotrzebnie tracimy zasoby poznawcze, które mogłyby być użyte inaczej – dla dobra porozumienia. Krótko mówiąc, perspektywa „my”, gdzie konieczne jest wyrażenie „ja”, ale i usłyszenie „ty”, zmienia się w przypadkową grę emocji, w której coraz więcej jest „ja”.
Skoncentrowani na obronie, atakujemy i słyszymy komunikaty już tylko wybiórczo – łapiemy za słowa, więcej słów interpretujemy atakująco, jak również jesteśmy skłonni przypisywać drugiej stronie gorsze intencje, niż ma ona w rzeczywistości.
Z czasem nasza interpretacja może przerodzić się w zarzut rozmyślności w atakach albo nawet – domniemamy ogólne, negatywne cechy partnera czy złe zamiary względem nas. Jeśli zamkniemy się w takiej interpretacji, wejdziemy w mechanizm zemsty, może to wywołać naprawdę poważny konflikt. Na co więc zwrócić uwagę?
Czytaj również: Kłótnia starych przy dziecku - czy zatykać dzieciom uszy?
Kłótnie o pieniądze. Jak ich uniknąć w związku?
Pułapki w komunikacji w związku
Zwróćmy uwagę na to, jak wyglądają zdania, które nigdy nie powinny padać, jeśli chcemy się porozumieć. Po pierwsze, mamy tendencję do nierozdzielania osoby od jej czynów – na przykład przypisujemy osobie trwałe cechy, które kojarzymy z zachowaniem.
Na przykład mówiąc: „jesteś niesprawiedliwa”; „jesteś uparty”; „nie masz empatii”; „jesteś ignorantem”; „jesteś niewyrozumiała” i tym podobne, odnosimy się do osoby, nie zaś do sytuacji, którą chcemy zmienić.
Jeżeli powodem jest naruszenie jakiejś umowy czy ustaleń lub też jakakolwiek inna sprawa, co do której potrzebujemy zmiany - o wiele lepiej zrobimy, jeżeli zaczniemy komunikat od sytuacji tu i teraz.
W ten sposób nie rozszerzamy go o zbędne i zbyt szerokie odniesienie; nie wywołamy mechanizmów obronnych. Zaznaczmy więc od razu, co się stało. Następnie dodajemy opis własnych emocji - mogą one w ten sposób zostać wyrażone i nie muszą tym samym być spożytkowane na mocne epitety.
Mówimy zatem: „Gdy zachowujesz się…, czuję…”. Koniecznie dodajemy także konkretny wniosek – sposób, w który można naprawić sytuację: „Proszę Cię o…”. Możemy oczywiście sformułować taki komunikat naturalnie, w sposób dla siebie typowy.
Tylko jednym z przykładów może być zdanie: „Gdy zostawiasz tak odkurzacz, muszę go później poprawić i to mnie denerwuje. Czy możesz go od razu chować na miejsce?”.
Brzmi to inaczej niż jakikolwiek, wspomniany epitet, który można usłyszeć jako wynik dziesiątek różnych sytuacji, a później powtarzać sobie bez kontekstu, zastanawiając się, czy są to wnioski dotyczące całego związku. Nie warto tracić realizmu – błahe sprawy nie są warte bardzo dużych emocji i nie wywołując ich w sposób niepotrzebny, szanujemy zwłaszcza siebie.
Co nas rani i co nam przeszkadza w komunikacji?
Nie warto także powtarzać próśb w sposób uporczywy, w nieodpowiednich sytuacjach, gdyż będziemy mieli wrażenie zignorowania dużej ich ilości. Druga strona może z kolei upierać się przy swoim, aby dać nam znać, że sposób ujęcia tematu musi ulec zmianie.
Co ważne, komunikat, który pada zbyt często, może być ignorowany po prostu dlatego, że staje się dla nas niewyraźny i niezwiązany z konkretem. Możemy o tym porozmawiać z partnerem, poruszyć temat w innych, nietypowych okolicznościach i na przykład rozszerzyć sytuację do „my” – często sprawdzają się żarty, w których możemy zagaić: „Ale mamy problemy z tym odkurzaczem”…
Jeśli partner zareaguje nerwowo, wiemy już, że temat urósł między nami nieproporcjonalnie do sprawy. Spróbujmy razem go odczarować, zrozumieć siebie nawzajem – gdy na przykład ty masz dość powtarzającej się sytuacji, druga strona także może czegoś w niej nie tolerować. Postarajcie się znaleźć wspólne rozwiązanie po wysłuchaniu siebie nawzajem z uwagą.
Najbardziej ranią nas, prócz ogólnych stwierdzeń o sobie nawzajem, także takie komunikaty, w których mówimy o dużych odcinkach czasu, wypominamy sobie przeszłość, albo wspominamy sytuacje, których nie można cofnąć. Słowa: „ty zawsze” lub „ty nigdy” także uniemożliwiają spojrzenia na sytuację „tu i teraz”.
Gdy o czymś słyszymy, w pierwszej chwili traktujemy to zadaniowo – intuicyjnie, gdy ktoś do nas mówi, raczej chcemy podjąć działanie. A jednak nie możemy odpowiedzieć na wielkie braki, dodatkowo określenie „zawsze” pozbawia nas widzenia siebie jako zdolnych do czegoś. Możemy natomiast, nie słysząc tak szerokich odniesień, zebrać siły na wykonanie mniejszej prośby.
Jak sformułować skuteczny komunikat?
Każda ze stron, gdy czegoś potrzebuje, powinna zatem formułować komunikaty konkretne, dotyczące aktualnych potrzeb i sytuacji. Dużo lepiej jest także i w tym przypadku mówić o sobie, nie o kimś drugim – wówczas nie dopuszczamy komunikatów obwiniających drugą stronę.
Mogę zatem powiedzieć: „Ty nigdy mnie nie słuchasz”, ale mogę także poprawić to zdanie i powiedzieć: „Potrzebuję, żebyś teraz posłuchał, bo muszę Ci coś powiedzieć”.
Warto zapewnić siebie nawzajem o dobrych intencjach – chcemy porozumienia, ale zwłaszcza po dłuższej historii konfliktów, nasze komunikaty jeszcze przez jakiś czas będą trafiały na odmienne „tory”.
Można wymienić się spostrzeżeniami o tym, co u drugiej osoby wspierałoby zmianę – może ona potrzebuje widzieć oznaki uwagi – partner zatrzymuje czynności, patrzy na nią, zapewnia, że słucha? Może on potrzebuje innego tonu, albo – docenienia na początek?
Ktoś może potrzebować wyrażenia akceptacji tego, że coś wymaga naprawy. Często potrzebujemy zachęty: wspólnie staramy się, żeby było lepiej, mogę zatem posłuchać, w czym chciałabyś/ chciałbyś, żebym zrobił/ zrobiła coś inaczej.
Czytaj również: ROZWÓD RODZICÓW: jak rozmawiać z dzieckiem o rozwodzie?
10 sprawdzonych sposobów na stworzenie szczęśliwego związku
Kiedy warto powiedzieć „stop”?
Wiemy już zatem, jak formułować mniej atakujące komunikaty. Co jednak w sytuacji, w której rozmowa mimo wszystko nadal przeradza się w konflikt? Na samym początku musimy zdać sobie sprawę z pewnych automatyzmów w nas, które nie ustąpią tylko dlatego, że tego chcemy – musimy na etapie przejściowym opracować sobie strategię, która pozwoli nam przerwać rozmowę i uspokoić emocje.
Dobrym pomysłem jest uzgodnienie między sobą, jaki sygnał „stop” przyjmujemy w sytuacji, gdy rozpoznajemy zbyt nerwową atmosferę i przestajemy panować nad rozmową – słyszeć siebie nawzajem. Gdy czujemy dużą niecierpliwość, albo czujemy się zagrożeni i mamy ochotę zaatakować – znów wypowiedzieć któreś z zakazanych słów, czyli epitet lub wielki kwantyfikator „zawsze” czy „nigdy”.
Zamiast tego wypowiedzmy uzgodniony wcześniej sygnał, który każda ze stron powinna akceptować, gdyż dalsza rozmowa sprowadza ryzyko wejścia w mechanizm „wojny”. Należy także w tym samym momencie określić czas, w którym para będzie mogła wrócić do tematu, tak by rozmowa nie została odroczona na zbyt długi czas.
W trakcie nowej rozmowy znów próbujemy wyrażać swoje myśli łagodnie i pilnować, czy przypisujemy sobie nawzajem dobre intencje – chcemy wspólnie dojść do porozumienia.
Na koniec ważne dopowiedzenie, które pomoże nam zrozumieć, jak trudną kwestią jest zmiana mechanizmów komunikacji. Pamiętajmy, że jeśli nasze emocje wyzwalane są już nawykowo, a więc – niezależnie od naszej woli, potrzebujemy pracy przez dłuższy czas, aby zauważyć, w jakim momencie rozmowy powstają, jakie niosą przesłanie i jakie może być ich źródło.
Wówczas znów możemy zakomunikować sobie nawzajem, co wyzwala niepożądane emocje i równocześnie starać się ułożyć dla drugiej strony taki komunikat, który łagodniej formułowany, będzie także i lepiej odebrany.
W powstawaniu naszych emocji będą miały znaczenie nasze doświadczenia i przekonania – często nie możemy zbyt łatwo zmienić tego, co wyprowadza nas z równowagi, ale możemy zmienić to, co sami mówimy - toteż każda strona, która mówi, powinna nadawać komunikat w sposób odpowiedni dla drugiej strony.
Oczywiście, ta strona, która słucha, także może wykonać pracę nad tym, by nie od razu źle interpretować to, co zostało przekazane. Na koniec warto dodać, że komunikacja to nie tylko słowa – starajmy się nie wysyłać takich spojrzeń czy gestów, które są odbierane jako zagrażające czy wywyższające którąś ze stron; zwróćmy uwagę na ton, głośność wypowiedzi, gesty zniecierpliwienia czy żarty.
Pamięć o tym, czego druga strona nie chce, jest bardzo ważna i obie strony mogą efektywnie pracować nad tym, by rozmowy były okazją do skutecznego zakomunikowania potrzeb, a toksyczne kłótnie zdarzały się coraz rzadziej.