Dzieci z Bullerbyn u psychologa? To tak egzotyczne, jak więzi rówieśnicze dzisiaj

2025-02-18 14:07

Wyobraź sobie, że każde dziecko z Bullerbyn chodzi do psychologa. Albo że mama któregoś z nich pyta, czy wyjdzie dziś pobawić się z innymi dziećmi. A Lasse, Lisa, Bosse lub Britta odpowiada: nie mogę, muszę iść do psychologa.

Dzieci z Bullerbyn u psychologa? To tak egzotyczne, jak więzi rówieśnicze dzisiaj

i

Autor: Getty Images

Takim - trzeba przyznać, że dość trudnym - eksperymentem myślowym zaczyna się wpis w mediach społecznościowych Dzieckiem po Oczach. A to z powodu tego, że coraz więcej dzieci chodzi do psychologa i że... może się to stać jedynym sposobem radzenia sobie w różnych sytuacjach. Czy terapia ma większą moc niż relacje i więzi rówieśnicze?

To psycholodzy i terapeuci uczą dzieci, jak funkcjonować wśród rówieśników

Kiedyś (a przecież wcale nie w zamierzchłych czasach) dzieci nabywały kompetencji społecznych podczas wspólnych zabaw, sprzeczek i przygód. Dziś - coraz częściej dzieci uczą się tego "na sucho", w gabinetach terapeutycznych. Lub w grupie prowadzonej przez instruktorów Treningu Umiejętności Społecznych.

Jak zauważa autor wpisu, tworzy się swego rodzaju rynek usług, który może doprowadzić do tego, że dojdzie do przysłowiowego wylania dziecka z kąpielą:

Diagnozy i terapie mają swoje plusy i minusy. Jak najbardziej mogą wspierać, ale mogą też ograniczać, szufladkować, zamykać

- czytamy.

Świat rówieśników to coś, o czym wkrótce przeczytamy tylko w książkach dla dzieci?

Według autora, rodzice, psycholodzy i terapeuci powinni odpowiedzieć sobie na kilka pytań. Wyłącznie po to, by ich dzieci mogły czerpać ze świata rówieśniczego pełnymi garściami, a nie czytać o tym świecie w książkach (np. w Dzieciach z Bullerbyn).

Czy bywają takie sytuacje , że świadome pozostawienie go samemu sobie może okazać się lepsze niż oddanie w ręce profesjonalisty?

Czy jako profesjonaliści zaburzyliśmy, zmieniliśmy, a może wzmocniliśmy konstrukcję rówieśniczego świata, który lata temu był ewidentnie niezależny od dorosłych?

Czy potrafimy wzmacniać świat dziecięcych przyjaźni, a może nasze ingerencje go wypaczają? Wspomagając to, co nie działa, osłabiają w innych miejscach?

- to tylko niektóre z istotnych kwestii wymagających przemyślenia i wyciągnięcia wniosków.

Autor, który od wielu lat jest pedagogiem, porusza również zagadnienie "podwórkowych więzi". Uważa, że to ich brak bardzo często prowadzi do specjalistycznych gabinetów. Terapeuci postawią diagnozę, udzielą wsparcia, ale "przecież nie wypełnią tego braku" - uważa autor. 

Dzieckiem_po_oczach wierzy bardziej w moc rówieśniczych relacji niż w działania dorosłych. A my?

M jak Mama Google News
Autor: