„Określenie ‘bunt’ nie jest dla mnie zbyt trafne, choć przyjęło się w powszechnym użytku. Osobiście wolę mówić 'kryzys', ponieważ słowo to bardziej odzwierciedla przeżywane przez dziecko emocje i trudności, z jakimi w danym wieku musi się zmierzyć” – podkreśla Magdalena Zimoń*, psycholog dzieci i młodzieży, do której zwróciliśmy się z tym tematem.
To bardzo cenna uwaga na starcie, ponieważ pozwala rodzicowi spojrzeć na dziecko z nieco innej perspektywy i z większym współczuciem. A to w praktyce bywa bardzo trudne. Co niezwykle ważne nasza ekspertka nie tylko przejdzie z nami przez teorię związaną z tym wymagającym dla rodziców momentem rozwoju dzieci, ale przede wszystkim omówi na przykładach 6 sytuacji, z którymi borykają się rodzice 4-latków, doradzając przy tym najlepsze rozwiązania wyjścia z nich z twarzą.
Dlaczego 4-letnie dzieci się buntują?
Dziecko w tym okresie intensywnie się rozwija, co wiąże się często z przejawianiem trudnych zachowań oraz silnych emocji. - Upraszczając można powiedzieć, że etapy rozwoju dziecka dzielimy na okresy stabilności oraz kryzysy, które występują zamiennie, niektórzy badacze nazywają je stanami równowagi i nierównowagi. I tak mamy kryzys 2,5-latka, spokój 3-latka, ekspresyjność i kryzys 4 - 4,5-latka itd. Są to naturalne etapy rozwoju, i jeśli występują to nie musimy się martwić, że coś jest z dzieckiem „nie tak" – tłumaczy Magdalena Zimoń.
Ekspertka podkreśla przy tym jednak, że każdy mały człowiek rozwija się w swoim indywidualnym tempie przez co jeden 4-latek będzie impulsywny, porywczy itd., ale inny może być spokojny i współpracujący z rodzicem. Czyli nie każde dziecko przejdzie ten okres w tak ekspresyjny sposób.
Po czym poznać, że nasze dziecko przechodzi przez kryzys 4-latka?
- Kryzys 4-latka charakteryzuje się tym, że dziecko wydaje się być „nie do ogarnięcia”. Dzieci w wieku 4 lat charakteryzuje duża ruchliwość, żywiołowość, można spotkać się z biciem innych, uciekaniem, napadami złości. Rodzice często skarżą się na to, że dzieci ich nie słuchają, przeciwstawiają się każdej prośbie, przeklinają. Dzieci w tym wieku często są pewne siebie i uparte. Lubią fantazjować, wymyślać historie do zabaw, często opowiadają rzeczy, które mocno mijają się z prawdą - granica między światem wyobrażonym a realnym jest bardzo cienka i często te światy u dzieci się przenikają – wylicza psycholog.
My rodzice doskonale znamy to ze swojego podwórka. Sama przerabiam ostatnio ten temat ze swoją córką, u której do tej pory nie zauważałam momentów kryzysowych. W pewnym momencie zaczęła domagać się większej uwagi, większej autonomii, chce decydować w sprawach, które do tej pory ją nie interesowały, chce być jak mama. Przyznam, że nie raz stawałam przed ścianą, zastanawiając się, jak najlepiej dla naszej relacji, wyjść z patowej sytuacji. W swoim otoczeniu mam też innych rodziców 4-latków, którzy znaleźli się w podobnym położeniu. By dobrze zobrazować to, jak bunt 4-latka może wyglądać w praktyce, w dalszej części artykułu cytuję 6 wypowiedzi znajomych mi rodziców, a naszą ekspertkę prosząc o komentarz i wsparcie dla nich.
1. Stwarzanie niebezpiecznych sytuacji
Mam wrażenie, że moja córka straciła kompletnie instynkt samozachowawczy. Gdy w sobotę wybrałam się z nią na zakupy i szłyśmy chodnikiem obok ruchliwej ulicy, specjalnie, śmiejąc się do tego prosto w mojej oczy próbowała na nią wejść, mimo dużego ruchu samochodów. Sytuacja była na tyle niebezpieczna, że wzięłam ją pod pachę i niosłam aż na nasze zamknięte osiedle, nie patrząc w ogóle na jej wrzaski.
Magdalena Zimoń: W sytuacji zagrażającej bezpieczeństwu dziecka należy reagować natychmiast i stanowczo. Jeśli żadne tłumaczenia nie zadziałały, mama zareagowała prawidłowo. Bezpieczeństwo dziecka jest najważniejsze, dlatego wzięcie na ręce dziecka i zaniesienie je w bezpieczne miejsce, w tym przypadku ogrodzone osiedle było dobrym pomysłem. W tej sytuacji ważne jest, aby po zaistniałej sytuacji, kiedy opadną już emocje i dziecko uspokoi się, porozmawiać z nim o jego zachowaniu, o tym dlaczego wychodzenie na drogę jest absolutnie złym pomysłem. Można wspólnie ustalić zasady bezpieczeństwa podczas wychodzenia, w taki sposób, aby dziecko również uczestniczyło w ich tworzeniu i odwoływać się do nich w podobnych sytuacjach. Możemy posłużyć się modelowaniem zachowań pożądanych poprzez czytanie bajek o tematyce ruchu drogowego lub skorzystać z gotowych instruktażowych filmików dotyczących bezpieczeństwa na drodze przygotowanych dla dzieci.
2. Awantury publiczne
Boję się wychodzić z synem do sklepu, bo ostatnio każde takie wyjście kończy się awanturą. Wcześniej nie było z tym żadnego problemu, umawialiśmy się, że wybiera sobie jedną małą rzecz i na więcej nigdy się nie upierał. Teraz mam wrażenie mnie testuje, na ile może sobie pozwolić. Ostatnio zrobił rwetes przy kasie, bo nie pozwoliłam kupić całego opakowania lizaków. Zgodziłam się na jedną sztukę, ale to go nie usatysfakcjonowało, nadał krzyczał i domagał się więcej. Pospiesznie wyszliśmy ze sklepu, wszyscy patrzyli już tylko na nas, a ja przez zaciśnięte zęby, rzuciłam tylko, że jak wrócimy do domu to może zapomnieć o bajce. Czułam się totalnie bezsilna.
Magdalena Zimoń: Nadal umawiajcie się na to, co syn będzie mógł kupić i konsekwentnie się tego trzymajcie. Oczywiście sytuacja, w której wyciągamy dziecko ze sklepu z krzykiem, nie jest w żaden sposób komfortowa dla rodzica, tym bardziej że zawsze zdarzy się ktoś „życzliwy”, kto skomentuje zachowanie dziecka. Jednak to rodzic wie najlepiej, co dla dziecka jest najlepsze i radzę nie przejmować się komentarzami czy spojrzeniami obcych osób. Po powrocie do domu, kiedy dziecko się uspokoi trzeba z nim porozmawiać o tym, dlaczego jego zachowanie było niewłaściwe, dlaczego nie chcieliśmy kupić dodatkowych rzeczy. Możecie już w domu przygotować wspólnie listę zakupów - koniecznie wspólnie, aby syn też aktywnie uczestniczył w jej tworzeniu i aby rzecz, którą będzie chciał kupić była na liście. Może być to lista obrazkowa, aby dziecko wiedziało, co zostało kupione (mogło odznaczać). W takich sytuacjach najważniejsza jest stanowczość i nie uleganie dziecku, tylko konsekwentne trzymanie się ustalonych wcześniej zasad i umów.
3. Bicie, kopanie, prowokowanie bójek
W minionym tygodniu aż dwukrotnie zostałam wezwana przez wychowawcę grupy na rozmowę w sprawie córki. Wzburzona nauczycielka przekazała mi, że moje dziecko kopie lub uderza inne dzieci, śmiejąc się jeszcze do tego. Nigdy wcześniej się jej to nie zdarzało, ale ostatnio zauważyłam podobne zachowania w stosunku do starszego brata w domu. Wieczorami gdy usypiają w swoim pokoju, ona specjalnie zakłada nogę na jego łóżko i czeka na reakcję. Gdy brat prosi, by zdjęła nogę, ona nadal to robi i to z jeszcze większą ostentacją. Dochodzi oczywiście do wielkiej awantury, krzyku i rękoczynów między nimi, w końcu wkraczamy my rodzice, by ich rozdzielić i upomnieć. Czujemy się bezsilni, bo sytuacja powtarza się co wieczór. Żal nam starszego dziecka, bo on bardzo się stara być opanowany, ale córka działa bez zahamowania i do skutku. Jedyne co do tej pory zdziałało na nią to to, że zabieram syna do innego pokoju do sypialni, zostawimy ją w pokoju i mówimy, że w takim razie będziesz spała dziś sama w pokoju, Antoś musi się wyspać do szkoły. Wiem jednak, że to nie jest idealne rozwiązanie.
Magdalena Zimoń: W sytuacji zasypiania córka w ten sposób może domagać się większej uwagi rodziców. Warto towarzyszyć dzieciom w trakcie zasypiania, np. czytając im bajkę - jedną bajkę niech wybierze córka, jedną brat. Wiedząc, że córka może zaczepiać brata, rodzic może usiąść na jej łóżku (po pierwsze pomoże to uniemożliwić zaczepianie brata, po drugie córka dostanie uwagę rodzica - można w trakcie czytania np. głaskać dziecko po plecach). Warto wieczorami korzystać z zabaw, które będą zmniejszać pobudzenie dzieci, np. kolorowanek, wspólnego przygotowania kolacji, wspólnego czytania. Unikałabym oglądania bajek przed snem, które wpływają pobudzająco na dzieci. W myśl zasady, że „dziecko zachowuje się źle, kiedy czuje się źle” warto poszukać przyczyny takich zachowań. Dziecko przez trudne zachowania komunikuje nam, że jakaś jego potrzeba nie jest zaopiekowana, dlatego warto przyjrzeć się temu bliżej.
4. Słowo „nie” na każdym kroku i stawienie na swoim
Jesteśmy już tym bardzo zmęczeni, bo słowo ‘nie’ pada w naszym domu po 1000 razy dziennie. Córka próbuje dyrygować całym domem i rządzić nami jak jej się podoba. Zaburza naszą codzienną dotąd sprawną logistykę. Problem jest już na dzień dobry, budzi się w złym nastroju, nie chce nikogo oprócz mamy, nie chce usiąść do śniadania z całą rodziną, przeciąga moment ubierania się do przedszkola, mycia zębów, czesania włosów, wszystko jest praktycznie na ‘nie’. Nawet ubranie, które dzień wcześniej sama wybrała, nie podoba jej się następnego dnia. Mam wrażenie, że robi to wszystko specjalnie. Nie potrafię wybrnąć z twarzą z tej sytuacji. Zawsze pojawiają się niepotrzebne nerwy, bo każdy rano spieszy się do swoich obowiązków.
Magdalena Zimoń: Dziecko nie robi niczego „specjalnie” czy „na złość” rodzicowi - warto o tym pamiętać i wtedy można spojrzeć na trudności z nieco innej perspektywy. Warto dawać dziecku wybór pomiędzy dwiema opcjami, np. Kiedy nie chce założyć wcześniej przygotowanego ubrania, możemy mieć w zanadrzu dwie inne spódniczki, między którymi dziecko wybierze - wzmocni to jego przekonanie o tym, że samo zadecydowało o sobie i może pozwoli uniknąć awantury o to, że miało już wcześniej wybrane ubranie - gdzie można odpuścić i nie zrobi to rodzicowi wielkiej różnicy, warto odpuszczać i odwracać nieco sytuację. Na pewno takie działania wymagają od rodzica dużo kreatywności i wysiłku, jednak warto spróbować, aby te nerwowe poranki nieco się uspokoiły. Może warto pomyśleć o większym zapasie czasowym rano, aby nie robić wszystkiego w pośpiechu i w nerwach, bo to dodatkowo nakręca dzieci - szybko przejmują nasze poddenerwowanie na siebie. Ważna jest stanowczość i konsekwentne przestrzeganie ustalonych reguł.
5. Nie chce sprzątać zabawek
Ile muszę się naprosić ostatnio syna, by sprzątał zabawki. Nie powiem, żeby był przykładem w tym zakresie, ale ostatecznie zawsze przed spaniem wszystko sprzątał na miejsce. Teraz robi wszystko, by odwlec sprzątanie w czasie, a ostatecznie nie zrobić tego w ogóle. Coraz częściej więc zdarzają się sytuacje, że idzie spać w bałaganie i budzi się rano w bałaganie. Szczerze nie mam już pomysłu na to, jak go nakłonić do sprzątania, nie chcę go straszyć, ani dawać kar. Póki co przyjęłam taktykę, że nie sprzątamy za niego i pokazujemy, co się dzieje jak jest duży bałagan. Nie wiem jednak, ile sama tak wytrzymam, bo ten bałagan mnie irytuje.
Magdalena Zimoń: Spróbujcie zamienić sprzątanie z „przykrego” obowiązku w zabawę. „Ciekawe czy uda Ci się wrzucić wszystkie czerwone klocki do pudełka zanim doliczę do 10.”, „Misie chcą iść spać, zaprowadźmy je na półkę” - te same czynności (sprzątania), ale przedstawione w atrakcyjny sposób mogą dziecko przekonać do tego, aby wziąć w tym sprzątaniu - zabawie czynny udział. Owszem wymaga to nieco pomysłowości od rodzica, ale warto spróbować, a przy okazji można miło spędzić z dzieckiem czas. Możemy również zaproponować swoją pomoc przy sprzątaniu „Chodź, razem poradzimy sobie z tym bałaganem, pomogę Ci”.
6. Chce być niezależny jak dorosły
Córka jak skończyła 4-lata ewidentnie poczuła większą sprawczość. Wszystko chce robić sama i być bardzo niezależna. Choć z jednej strony to mnie bardzo cieszy, z drugiej bardzo martwi. Stwarza bowiem wiele sytuacji niebezpiecznych w domu. Ostatnio przyłapałam ją, jak wdrapywała się na półkę z książkami, by ściągnąć z ostatniej kondygnacji album ze zdjęciami. Weszłam akurat w momencie, gdy spadała na ziemię. W ostatniej chwili asekurując jej głowę. To samo próbuje w kuchni, postawia stołek i próbuje wyjąć z wyższych półek szklanki i o zgrozo noże. Czuję się, jakbym cofnęła się w czasie do okresu niemowlęctwa, gdzie trzeba dziecko pilnować na każdym kroku. Rozmawiam z nią na temat zagrożeń, ale chwilę później znów dochodzi do niebezpiecznej sytuacji. Ostatnio na ulicy, nie chciała iść za rękę. „Nie bierz minie za rękę, jestem mamą, idź kilka kroków za mną”. Ja do niej „Helenko, ale pamiętaj, że jak będziemy przechodziły przez ulicę, to zatrzymaj się i zobacz, czy nie jadą samochody”. „Dobrze mamo” – powiedziała, po czym wpakowała się bez oglądani na ulicę. Chciałabym jej dać przestrzeń do samodzielności, ale po takich sytuacjach po prostu brakuje mi zaufania i się boję o jej bezpieczeństwo.
Magdalena Zimoń: W sytuacjach niebezpiecznych musimy reagować stanowczo „Stop, nie zgadzam się na wspinanie”, oraz zawsze omawiać wraz z dzieckiem każdą sytuację i tłumaczyć mu dlaczego była ona niebezpieczna (nawet jeśli robimy to po raz setny), co mogło się wydarzyć oraz jak dziecko mogło sobie poradzić w inny sposób (poprosić o pomoc rodzica). Można posłużyć się książkami - bajkami i opowiadaniami w których bohaterowie pokażą pożądane, bezpieczne zachowania. Tam gdzie dziecko może być samodzielne, warto na to pozwalać, jednak jeśli chodzi o bezpieczeństwo trzeba być stanowczym i konsekwentnym, nawet jeśli miałoby to skończyć się złością dziecka.
Rodzicu, to pomoże ci wyjść z kryzysu 4-latka z twarzą
Powyższe sytuacje pokazują, jak trudno na co dzień w spierający sposób reagować na trudne emocje dziecka oraz to, że u każdego 4-latka kryzys może objawiać się w inny sposób. Trudno więc uzbroić się rodzicowi na każdą ewentualność. Dlatego naszą ekspertkę pytamy jeszcze o uniwersalne wskazówki. - Przede wszystkim należy pamiętać, że ten stan, ten kryzys minie. Dziecko przechodząc te wszystkie wymienione wcześniej trudności nabywa nowe umiejętności, które przyniosą niedługo stabilny czas w zachowaniu. Rodzice muszą mieć również świadomość, że dziecko nie robi rodzicowi na złość (choć czasem trudno w to uwierzyć), a jego rozmijanie się z rzeczywistością to nie kłamstwa, a wiara w swoją wyobraźnię i chęć przedstawiania faktów w sposób atrakcyjny. Najważniejsze wskazówki dla rodziców to być stanowczym, konsekwentnym i opanowanym. Należy wyznaczać dziecku zasady i granice i konsekwentnie ich przestrzegać – odpowiada psycholog.
Dodaje również, że swoim zachowaniem możemy modelować pozytywne i pożądane zachowania u dzieci, ponieważ nasze pociechy nieustannie nas obserwują i uczą się właśnie poprzez naśladowanie. Podkreśla, że zawsze należy dziecku pokazywać, jak w danej sytuacji mogłoby się zachować w inny - bardziej akceptowany – sposób. Na zakończenie zaś jeszcze raz zaznacza, że kryzys 4-latka minie. - Sytuacja zazwyczaj stabilizuje się w okolicy 4,5 - 5 roku życia – zdradza.
* Magdalena Zimoń, psycholog dzieci i młodzieży, która na instagramowym profilu @psychologiem_pl zachęca rodziców do „obserwowania i odkrywania świata dziecięcych emocji” dzieli się swoją wiedzą, recenzuje książki, a także tworzy pomoce terapeutyczne.