Popularność blogów parentingowych i profili rodziców w mediach społecznościowych przyczyniła się do tego, że po okresie "lukrowanego macierzyństwa", dostrzegamy nieco mniej cukierkową wersję bycia mamą czy tatą. Zdjęcia przedstawiające bałagan w domu, w którym mieszkają dzieci, przestaje szokować nawet na Instagramie, do pewnego czasu wolnym od naturalistycznych obrazków.
Coraz więcej mówi się też o tym, że nie każda kobieta czuje potrzebę bycia matką i radość na wieść o tym, że jest w ciąży. Rodzice głośno przyznają, że choć kochają swoje dzieci, rodzicielstwo bywa po prostu trudne. Wymagające, sprawiające, że wieczorem oni sami czują się bardziej przebodźcowani niż ich pociechy. Swoim obserwatorom w internecie zwierzają się z tego, że miewają trudniejsze momenty i nie zawsze są dumni z tego, jak się zachowują.
Jednak czy świadomość tego, że nikt nie ma nerwów ze stali to wystarczająca wymówka by nie reagować, gdy widzisz, że dziecku może dziać się krzywda? Jak wyczuć, że potrzeba ingerencji, a kiedy odpuścić?
Czytaj też: Czy każda kobieta ma instynkt macierzyński? Wywiad z psychologiem
Kiedy "dobre rady" zachować dla siebie?
To naturalne, że twoja znajoma czy kuzynka wychowuje dzieci według swoich zasad, a nie twoich. Fakt, że swoim dzieciom pozwala na słodycze codziennie, ale w niewielkich ilościach, za to ty jedynie od święta nie oznacza, że któraś z was robi źle i natychmiast trzeba ją o tym uświadomić. Czasem kaliber "przewinienia" jest na tyle mały, że nie warto ingerować.
Gdybyśmy wytykali wszystkim znajomym rodzicom ich potknięcia, prawdopodobnie szybko zauważylibyśmy, jak grono osób, z którymi spędzamy czas maleje. Zwykle więc przyjmujemy, że inny rodzic ma prawo być zmęczony lub mieć po prostu gorszy dzień, dlatego nie reagujemy. O tym, że obrazek który widzimy nierzadko nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością, przekonują nas także blogerzy parentingowi, którzy dla wielu młodych rodziców są autorytetem w tej dziedzinie.
Czytaj też: "Nie pouczaj mojego dziecka na placu zabaw" - czy mamy prawo ingerować w wychowanie cudzych dzieci?
Nigdy nie wiemy, czy mama wpatrzona w telefon nie załatwia pilnej sprawy, a ta, która kupuje dziecku batonika wcale nie jest nieświadoma wpływu cukru w diecie dziecka na jego zdrowie, ale zwyczajnie robi odstępstwo od reguły.
Kiedy reagować na zachowanie innych rodziców?
Oczywiście w sytuacji, gdy widzisz, że dorosły stosuje wobec dziecka, którym się opiekuje, przemoc. To naturalne, że możesz mieć opory przed wtrącaniem się, jeśli chodzi np. o sytuację w sąsiedztwie. Z pewnością słysząc krzyki na dziecko, warto podejść i spytać, czy nie przyda się twoja pomoc. Nie zakładajmy najczarniejszych scenariuszy, uznajmy, że danego rodzica ta konkretna sytuacja przerosła.
Słysząc przez ścianę strzępki zdań trudno ocenić, czy bezpieczeństwo dziecka jest zagrożone. Warto jednak pukać, dopytywać, proponować wsparcie. Jeśli nie masz wątpliwości, że zdrowiu lub życiu dziecka zagraża dorosły, reaguj. Zaalarmuj odpowiednie służby po to, by nie dopuścić do ewentualnej tragedii. Wtedy stosunki sąsiedzkie nie powinny stać w hierarchii wartości wyżej niż dobro dziecka.
O tym, że interwencja może obrócić się przeciwko nam, przekonała się pani Aleksandra, której historię utarczki poruszono w reportażu "Państwo w Państwie". Jak czytamy w serwisie polsatnews.pl, kobieta poinformowała MOPS o awanturach w mieszkaniu sąsiadów.
"Powiedziałam do mojego partnera "Michał, mnie już nie obchodzi, czy ja wywołam konflikt czy nie, ja to zgłaszam". Traktowała go jak psa. Chociaż psa nie powinno się tak traktować. Bez żadnego szacunku, poszanowania dla jego godności" - mówi Aleksandra Sip, która zgłosiła przemoc wobec dziecka, cytowana przez polsatnews.pl
Doczekała się gróźb i musiała się wyprowadzić, ponieważ bała się o własne bezpieczeństwo. Warto jednak wiedzieć, że ten przypadek, choć skrajny, obrazuje jedynie patologię systemu, który nie zadziałał tak, jak powinien. Czym innym jest "przymykanie oczu" na drobne błędy wychowawcze rodziców, a czym innym brak reakcji na awantury. Choć ta reakcja sprawiła, że sytuacja obróciła się przeciwko niej, pani Aleksandra z pewnością zareagowała właściwie.
Czytaj też: Nikt nie będzie się wtrącał w wychowanie mojego dziecka...