Dlaczego holenderskie dzieci są najszczęśliwsze na świecie? Mają coś, co polskie w latach 80.

2024-06-14 15:55

Holenderskie dzieci należą do najszczęśliwszych na świecie – takie wnioski wypływają z raportu przygotowanego przez UNICEF. Organizacja Narodów Zjednoczonych wzięła na tapet 41 krajów o wysokich dochodach i sprawdziła poziom satysfakcji zamieszkujących je dzieci. Dlaczego Holandia zwyciężyła? Jej sukces zdaniem ekspertów tkwi w jednym.

Dlaczego holenderskie dzieci są najszczęśliwsze na świecie? Mają coś, co polskie w latach 80.

i

Autor: Getty images Dlaczego holenderskie dzieci są najszczęśliwsze na świecie? Mają coś, co polskie w latach 80.

Z raportu UNICEF wynika, że największe poczucie dobrostanu mają dzieci mieszkające w Holandii. Na kolejnych miejscach listy znalazła się zaś Dania i Norwegia. Wysoko też uplasowały się Szwajcaria i Finlandia. Polska zajęła dopiero 31. miejsce.

Wiarygodność tych wyników postanowiły sprawdzić Amerykanka Rina Mae Acosta i Brytyjka Michelle Hutchison, autorki książki „Najszczęśliwsze dzieci na świecie, czyli wychowanie po holendersku”. Po przeprowadzce do Holandii zdecydowały przyjrzeć się holenderskiemu sposobowi wychowania dzieci i sprawdzić, w czym tkwi sekret szczęścia małych Holendrów. Mimo iż ich porównanie nie dotyczy Polski, i tak można znaleźć kilka punktów odniesienia do naszego podwórka. Niektóre spostrzeżenia autorek wydają się bardzo analogiczne do polskich realiów, ale kilka dekad temu.

Najczęstsze błędy wychowawcze, które popełniają rodzice

Asertywny styl rodzicielstwa

Holendrzy przede wszystkim stawiają na asertywny model rodzicielstwa. Co się kryje pod tym terminem? Otóż Holendrzy od najmłodszych lat tak wychowują swoje dzieci, by umiały wyrażać swoje zdanie, a jednocześnie miały poszanowanie dla innych. Rodzice z uwagą słuchają opinii najmłodszych, ale to nie oznacza, że robią tak, jak dziecko im "każe". Wręcz przeciwnie – jasno komunikują mu, co uważają za słuszne.

Gdy zaistnieje taka potrzeba, wprost podkreślają swoją pozycję, ale tłumaczą przy tym, dlaczego dziecko powinno postąpić tak, a nie inaczej. Mówią np. „Musisz położyć się już spać, by odpocząć i mieć siłę na jutrzejsze obowiązki”, „Zjedz obiad, by mieć energię do zabawy z kolegami” itp. Takie podejście znacznie zmniejsza ilość sytuacji konfliktowych między rodzicami a dziećmi oraz uczy te drugie wyznaczenia własnych granic i odwagi w sytuacjach spornych w dorosłym życiu.

– Wychowanie swobodne, czyt. asertywne, wzmacnia u dzieci odpowiedzialność oraz sprzyja zaufaniu na liniach rodzic-dziecko, dziecko-rodzic. Trenuje także umiejętności interpersonalne, wspiera kreatywność i sztukę rozwiązywania problemów. A przede wszystkim uczy poszanowania dla innych oraz poszanowania dobra społecznego, rozumianego jako dobro wspólne – wyjaśnia psycholog Marcin Kapturkiewicz-Glondys, którego poprosiłyśmy o komentarz.

Jak podkreśla jednak nasz ekspert, Holendrom ta sztuka się udaje, ponieważ dużo czasu spędzają z dziećmi. – Aby wychowanie dzieci do asertywnej postawy mogło stać się widocznym, rodzic musi posiadać odpowiednią ilość czasu na wspólne przeżywanie z dziećmi codzienności. Niezbędny jest również silny system wsparcia społecznego i socjalnego dla rodziny. Kraje nordyckie, czy też Holandia, zapewniają właśnie – można by tak powiedzieć – odpowiedni czas na odpoczynek dla dzieci i dla rodziny.

– Bezpośredni wpływ na to ma zamożność społeczeństwa oraz celowa polityka tych krajów, w tym np. wysokie podatki, z których finansowane są potrzeby dzieci i rodziny. System opieki zdrowotnej, edukacja, żłobki, przedszkola, darmowe studia, państwowe mieszkania, sport itp. Powyższe czynniki psychologiczne i ekonomiczne przekładają się bezpośrednio na możliwość wypracowania u dzieci bezpiecznej postawy bycia sobą, wyrażania swojego zdania, wyrażania swoich potrzeb i emocji. Daje to możliwość opiekunom na „oddanie im odpowiedzialności” za siebie i swoje czyny już we wczesnym dzieciństwie – wylicza psycholog.

Większa swoboda dzieci

To, co jeszcze wyróżnia holenderski model wychowania, to brak nadopiekuńczości. Rodzice pozwalają dziecku swobodnie eksplorować świat bez nadmiernych zakazów, nakazów, napominania, niepotrzebnego strofowania. Uważają, że dziecku należy dać więcej wolności w działaniu, by mogło eksperymentować i uczyć się na własnych błędach. Wierzą, że dzięki temu ich pociecha o wiele więcej się nauczy i zdobędzie cenne doświadczenia.

– Oddanie odpowiedzialności daje im możliwość zauważania swoich wad w taki sposób, by mogły same wprowadzać odpowiednie zmiany w zachowaniu. Przekłada się to na całokształt przyszłych relacji dziecka ze sobą i światem zewnętrznym oraz społeczeństwem – zauważa atuty takiego podejścia Kapturkiewicz-Glondys.

Ekspert podkreśla w tym miejscu, że niezwykle ważną rolę w tym procesie odgrywa nuda. – Nuda jest najlepszym znanym psychologii sposobem na kreatywność. To właśnie z niej rodzą się pomysły i wszystko to, co wpływa na szczęście, w tym zacieśnianie więzi rodzinnych i społecznych. To z powodu tej nudy mówi się, że dzieci pokolenia lat 70. i 80. były w Polsce najszczęśliwsze, budując w deszczu tamy z błota – zauważa.

Warto w tym miejscu podkreślić jeszcze, że Holendrzy pozwalają swoim dzieciom na swobodne zabawy na dworze bez rodzica obok. Mama i tata nie chodzą za swoją pociechą krok w krok - już 4- 5-latkowie bawią się z rówieśnikami przed domem bez dozoru.

Nieodzownym symbolem wolności małych Holendrów jest też rower, na którym mogą się swobodnie przemieszczać, gdzie tylko potrzebują – do szkoły, kolegi, sklepu. Dzięki temu nie tylko są sprawne fizycznie, ale także bardzo samodzielne.

Czas zarezerwowany tylko dla rodziny

Dom dla Holendrów to azyl, bezpieczna przestrzeń, gdzie można naładować życiowe baterie. Rodzice bardzo dbają o czas spędzony wspólnie z dziećmi. Nawet przy napiętym zawodowym grafiku zawsze znajdują czas, by zjeść przynajmniej jeden posiłek przy wspólnym stole. Zwykle są to śniadania lub kolacje. Przestrzega się, by posiłki te były o stałych porach i by uczestniczyli w nich wszyscy domownicy.

Rodzina siada do stołu nie tylko po to, by się najeść, ale przede wszystkim, by omówić plan na nadchodzący dzień lub zrelacjonować sobie ten, który właśnie mija. Najmłodsi uczą się przy tym sztuki dyskutowania na różne tematy (w tym często także na takie, które w innych krajach uznawane są za trudne lub krępujące) i wyrażania swojego zdania. Rodzice natomiast mogą dowiedzieć się wtedy od dzieci, co ważnego danego dnia wydarzyło się w życiu ich pociech. Wszyscy w rozmowie są tak samo ważni. Co ciekawe nie zaczyna się posiłku, gdy wszyscy nie zasiądą do stołu.

To jak ważne są wspólne posiłki całej rodziny potwierdza raport UNICEF. Wskazano w nim, że aż 85 proc. holenderskich dzieci w wieku od 11 do 15 lat każdego dnia je śniadanie wspólnie z całą rodziną.

Ścisła rutyna spania

Tym, co niewątpliwie uszczęśliwia holenderskie dzieci, to zdaniem autorek książki „Najszczęśliwsze dzieci na świecie, czyli wychowanie po holendersku” jest regularny rytm dnia. Priorytetem jest tu zaspokajanie podstawowych potrzeb fizjologicznych, jak jedzenie i spanie.

Na punkcie tego drugiego Holendrzy mają prawdziwego bzika. Nikogo więc w tym kraju nie dziwi fakt, że dzieci tu chodzą spać wcześnie. Dzięki temu bez problemów wstają rano i mają energię na wszystkie obowiązki. Ich rodzice zaś mają wieczorem dużo więcej czasu dla siebie – na pielęgnowanie relacji w związku i rozwój swoich zainteresowań.

Sen zresztą jest ważny także w tym kraju dla dorosłych. Według badań Holendrzy są narodem, który przoduje na świecie w tej dziedzinie. Przeciętny obywatel tego państwa śpi średnio osiem godzin i dwanaście minut każdej nocy.

Proste życie blisko ludzi i natury

Mimo iż Holendrzy to naród znacznie zamożniejszy od Polaków, nie przepadają oni za przepychem. Wręcz przeciwnie - bliska jest im idea gezellig, czyli pozytywnego nastawienia i doceniania drobiazgów. To budowanie z innymi ludźmi dobrych relacji i czerpanie z nich największej przyjemności.

Tak naprawdę Holendrzy nie potrzebują wiele – dobre towarzystwo, bliskość natury, drobiazgi codzienności to wszystko czego pragną, by czuć życiową satysfakcję. Prosta kuchnia, biwakowanie, żeglowanie, wakacje w bliskim otoczeniu natury to integralna część życia przeciętnej holenderskiej rodziny.

Wystarczająco dobrzy rodzice

W Holandii zarówno mama jak i tata są zaangażowani w wychowanie dziecka. Co ważne przyświeca im w tym idea „wystarczająco dobrego rodzicielstwa”. Co to znaczy?

Nie silą się na zostanie rodzicem roku. Wręcz przeciwnie, zdają sobie sprawę z tego, że nie ma ludzi idealnych i nie można zostać idealnym rodzicem. Zamiast tego działają najlepiej jak potrafią w ramach tzw. własnych zasobów i możliwości. Dzięki temu nie wywierają na swoich dzieciach presji bycia najlepszym i mają wobec nich realistyczne oczekiwania.

Model wychowania przekłada się także w tym kraju na system szkolnictwa, w którym docenia się jednostkę i potrafi dostrzec jej unikalny potencjał. Szkoła więc nie jest jak w Polsce nastawiona na rywalizację i ciągłe podążanie za „właściwym kluczem odpowiedzi”.

Kiedy dogonimy Holendrów?

Czytając taką laurkę pod adresem holenderskich rodziców, chyba nam wszystkim nasuwa się w tym miejscu pytanie: jak daleko nam do nich? Co możemy dziś zrobić, by osiągnąć taki poziom satysfakcji z życia jak oni? Psycholog Marcin Kapturkiewicz-Glondys każe nam pozbyć się całkowicie kompleksów.

– My, polscy rodzice, powinniśmy być dumni z siebie. Obecnie w niczym nie odbiegamy od Holendrów, a w niektórych aspektach nawet jesteśmy lepsi. Mamy np. silny związek z rodziną. Oni mogliby się od nas nauczyć tej zażyłości, która trochę u nich kuleje lub jest niezauważalna, zbyt zindywidualizowana. Dorównujemy, a czasem przewyższamy wykształceniem. Rodzina się wspiera. Tego można nam zazdrościć – wylicza.

Zdaniem naszego eksperta jest jednak jedna rzecz, która jest na naszym polskim podwórku deficytowa.

– To, czego brakuje polskim rodzicom, to jedynie czas. Czas dla siebie. Jego brak negatywnie wpływa na procesy rozwojowe dzieci, w tym na proces wychowania asertywnego – podkreśla.

Pociesza jednak, że widzi dużą szansę na samoczynną zmianę tej sytuacji wraz ze wzrostem gospodarczym Polski i postępującą integracją z państwami Unii Europejskiej.