Spis treści
- Edukacja seksulana: nie „kiedy”, ale „jak”
- Błędy w wychowaniu seksualnym
- Wychowanie seksualne: jak ubrać całość w słowa
- Niebezpieczeństwo przekładania rozmów o seksie
- To nie wyzwanie, to szansa
Najwłaściwszym wiekiem na to, by poruszać z dzieckiem sprawy seksu jest ten… w którym ono pyta o te sprawy. Nie istnieje lepsza odpowiedź, a już na pewno nie można kategorycznie stwierdzić, że „stosowną rozmowę przeprowadzamy, kiedy dziecko ma sześć lat i siedem miesięcy”. Rozmowy o seksie muszą być przeprowadzane wtedy, kiedy dziecko o te sprawy pyta. Wynika to z kilku ważnych powodów:• Poruszanie tematów dotyczących seksu w reakcji na pytania dziecka to idealny sposób na to, by pokazać mu, że może z nami rozmawiać o wszystkim, że nie istnieją tematy tabu. Z kolei stanowisko: „porozmawiamy o tym, kiedy będziesz starszy” tworzy sztuczną atmosferę niezdrowego zainteresowania i przeświadczenie, że jest to temat zakazany.• Odpowiadanie wprost na pytanie pozwala uniknąć sztucznej rozmowy: „Porozmawiajmy o seksie” i wynikającego z niej skrępowania. • Jeśli odpowiadasz na aktualnie pojawiające się pytania, sprawiasz, że powiększanie się wiedzy dziecka jest harmonijne i dopasowane do jego potrzeb. Jednocześnie masz okazję na poznanie aktualnego stanu wiedzy pociechy na tematy związane z seksem i masz wpływ na edukację seksualną swojego dziecka.
Edukacja seksulana: nie „kiedy”, ale „jak”
Rodziców często interesuje kwestia wieku, w którym można już rozmawiać z dzieckiem o seksie. Jednak w kontekście powyższego – nie jest to najważniejsze. Twoja pociecha może spytać o „te sprawy”, kiedy będzie miała dwa i pół roku, a może i zadać takie pytanie po ósmym roku życia. Znacznie ważniejsze jest to „jak rozmawiać” z dzieckiem na tematy związane z edukacją seksualną.Przede wszystkim warto uświadomić sobie, że proces uświadamiania dziecka z kontekście spraw związanych z seksem nie musi być oparty tylko i wyłącznie na zasadzie: „pytanie – odpowiedź”. Nie muszą być to też jasno sformułowane pytania, w stylu „co to jest seks?” Przejawy zainteresowania, na które zawsze warto zareagować, mogą wyglądać zupełnie inaczej. Dziecko może wrzucać prezerwatywy do koszyka w sklepie, bawić się lalkami, rozbierając i „przytulając”, może przejawiać zainteresowanie narządami płciowymi u rówieśników – wszystko to jest znakiem, że warto z dzieckiem porozmawiać. Jak to zrobić?
Błędy w wychowaniu seksualnym
Na początku warto wyjaśnić, jak nie reagować na tego typu zachowania i pytania o seks stawiane przez dzieci. Wielu rodziców zupełnie nieświadomie popełnia liczne błędy, marnując okazję na wartościową rozmowę o seksie. Przykładem może być sytuacja, w której znudzony czterolatek stojący z mamą przy kasie zaczyna wrzucać do koszyka stojące przy taśmie prezerwatywy. Instynktowną reakcją rodziców jest często: „Tego nie wolno! Zostaw!”, a następnie zbywanie pytań odnośnie przeznaczenia prezerwatyw. Tymczasem można odpowiedzieć zupełnie naturalnie – „To są prezerwatywy. Są po to, żeby pan i pani nie mieli dzidziusia”. W domu można kontynuować temat, jeżeli dziecko wyraża dalsze zainteresowanie. Jeśli tak nie jest – nic na siłę, widocznie takie tłumaczenie w zupełności mu wystarcza.Błędem jest także paniczna reakcja na zabawy dzieci, które polegają na badaniu swojego ciała. Zamiast „Co wy tu robicie! Nie wolno!” warto po prostu przyjąć do wiadomości, że dzieci nie myślą o tym, aby schować się przed rodzicami i się „zabawiać”, ale po prostu właśnie odkryły, że ich ciała znacznie się różnią. Porównywanie jest dla nich zupełnie naturalne i pozbawione „drugiego dna” – i tak należy do tej sprawy podejść. Oczywiście po tym, jak wytłumaczymy dzieciom, na czym polegają poszczególne różnice i dlaczego występują, warto też dodać, że takie zabawy nie są właściwe i istnieje coś takiego jak „intymność”.
Wychowanie seksualne: jak ubrać całość w słowa
Wielu rodziców obawia się rozmów o seksie, bo wyobrażają je sobie jako nieodłącznie związane z krępującymi tłumaczeniami. Nie ma się czego bać – po pierwsze, zawsze należy dopasować rodzaj słów do wieku dziecka. Sześciolatkowi można przecież spokojnie wytłumaczyć, że seks jest wtedy, kiedy dwoje dorosłych ludzi przytula się do siebie i pan wkłada siusiaka do „muszelki” pani (bądź inne określenie, którego używamy). Tak proste tłumaczenie z pewnością nie skrępuje żadnego dorosłego, zwłaszcza, gdy dodamy do tego niemniej istotny opis okoliczności, mówiący o przyjemności, miłości i zaufaniu. Przełożenie języka dorosłych na język zrozumiały dla dzieci sprawia, że temat staje się lekki, a nie krępujący.
Niebezpieczeństwo przekładania rozmów o seksie
Jednym z najgorszych rozwiązań, na jakie możemy się zdecydować, jest przekładanie rozmowy o seksie na późniejsze, nikomu nie znane okresy. Po pierwsze, dziecko i tak będzie dążyło do uzyskania odpowiedzi – dziwna reakcja rodziców jeszcze bardziej je do tego skłoni. Po drugie, będzie czerpało do źródeł, które nie będą dopasowane do jego wieku i które mogą (w przeciwieństwie do naszych, prostych wyjaśnień) je przerazić. Wystarczy tylko wyobrazić sobie ośmiolatka, który wpisuje w wyszukiwarkę słowo „seks”. Pośród pornograficznych zdjęć z pewnością nie znajdzie wzmianki o tym, co według nas jest najważniejsze w seksie – miłość, bliskość i zaufanie. Milcząc, osiągamy więc odwrotny od zamierzonego skutek.
To nie wyzwanie, to szansa
Zamiast czuć się zaniepokojeni, powinniśmy cieszyć się, gdy dziecko pyta nas o sprawy związane z seksem. To nie tylko świadectwo tego, że jesteśmy dla dziecka najwiarygodniejszym źródłem informacji, ale też szansa, by dowiedzieć się, jak wygląda wiedza pociechy i uzupełnić ją tak, jak tego pragniemy.