Eksperci twierdzą, że to „nowy klaps”. Fatalnie wpływa na dziecko

2024-05-06 13:32

Wydaje nam się, że skoro klapsy stały się społecznie nieakceptowalne i głośno nazywane przemocą, wystarczy ich nie stosować, aby być rodzicem na medal. Tymczasem eksperci twierdzą, że klapsy w wielu domach zostały zastąpione czymś innym.

Eksperci twierdzą, że to „nowy klaps”. Fatalnie wpływa na dziecko

i

Autor: Getty Images Eksperci twierdzą, że to „nowy klaps”. Fatalnie wpływa na dziecko

Coraz więcej mówi się i pisze na temat rodzicielstwa bliskości i traktowania dzieci z należnym im szacunkiem. Niedawno pisaliśmy o tym, jakich słów w komunikacji z dzieckiem unikać, bo prowadzą nas na manowce wychowania i sprawiają, że krzywdzimy pociechę na lata.

Wydaje się, że pokolenie współczesnych rodziców dobrze wie, że klaps nie jest żadną metodą wychowawczą, ale przemocą, choć informacje o kolejnych skrzywdzonych przez swoich opiekunów dzieciach wcale nie napawają optymizmem. Wciąż niektórzy dorośli (na szczęście jest ich coraz mniej) wyżywa się fizycznie na dzieciach. Choć systematycznie spada skala przemocy fizycznej wobec małoletnich, nieznacznie rośnie odsetek dzieci doświadczających przemocy psychicznej (tak wynika z danych Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę).

Czytaj tez: Nie powiedziałabyś tak do gościa, więc dlaczego mówisz to do dziecka?

Najczęstsze błędy wychowawcze, które popełniają rodzice

"Mam krótki lont" - czy to cię tłumaczy?

Niektórzy rodzice twierdzą, że skoro nie biją swoich dzieci, już zasłużyli na medal. Zwłaszcza, jeśli sami w dzieciństwie doświadczali przemocy ze strony własnych rodziców. Na argument, że krzyczenie na dziecko też może być formą przemocy wobec dziecka, odpowiadają, że po prostu "mają krótki lont", szybko się denerwują. Przekonują, że owszem, krzyczą na dziecko, ale kiedy mówią spokojnie, pociecha ich nie słucha.

Czy faktycznie krzyczenie na dziecko to metoda wychowawcza, po którą warto sięgać? Czy w ogóle powinniśmy uznawać, że jest to sposób komunikacji, którą można stosować na co dzień we własnym domu? Oczywiście nie. Owszem, jako dorośli nie zawsze potrafimy zapanować nad własną złością i frustracją, zwłaszcza jeśli powtarzamy coś po raz kolejny, a maluch robi na przekór.

"Krzyk powoduje stres, poczucie zagrożenia oraz cały wachlarz nieprzyjemnych emocji: wstyd, poczucie winy, upokorzenie, strach, złość" - pisze na swoim Instagramie psycholożka Klaudia Klinkosz.

Czytaj też: Jesteś sfrustrowana? Psycholożka podpowiada, jak radzić sobie z nerwami w obecności dziecka

Potrafi być gorszy niż fizyczne karanie

Krzyk rodzica na dziecko ma ogromną moc, niestety - wyłącznie destrukcyjną. Oczywiście możemy krzyczeć w sytuacjach, które tego wymagają - np. w sytuacji zagrożenia. Jeśli jednak krzyku używamy w zwyczajnej komunikacji, szybko stanie się on naturalnym sposobem porozumiewania się.

Krzyk wcale nie działa w pożądany sposób, sprawia za to, że dziecko zaczyna się bać. W końcu czego możemy spodziewać się w sytuacji, w której osoba krzycząca jest wyraźnie większa fizycznie, jest kimś, od kogo dziecko zależy w kwestii bytowej: wyżywienia, bezpieczeństwa, ochrony.

Dlaczego krzyczymy? Bo czujemy się bezradni, nie umiemy inaczej skłonić dziecka do pożądanego zachowania. "Nikt nas nie nauczył regulacji emocji. Praca nad krzykiem to praca ze złością, ze schematami, z nawykami, ale też w dużej mierze z przekonaniami, co dziecko powinno robić w danym wieku" - tłumaczy psycholożka Klaudia Klinkosz.

Czytaj też: 3 minuty, 3 razy dziennie. Tyle wystarczy, by być dobrym rodzicem

Czy jesteś konsekwentnym rodzicem?

Pytanie 1 z 10
Chcesz nauczyć dziecko nowej domowej czynności. W pierwszym tygodniu: