Wakacje to coś, na co uczniowie czekają z utęsknieniem, ich rodzice - niekoniecznie. Zapewnienie dzieciom opieki i rozrywki przez dwa miesiące to spore wyzwanie, które często wymaga planowania z dużym wyprzedzeniem. To przede wszystkim zmartwienie rodziców najmłodszych uczniów, ci starsi radzą sobie już sami. Nawet jeśli ich opiekunowie są w domu, nie wychodzą z nimi na dwór.
Napisała do nas pani Zuzanna, która z jednej strony doskonale rozumie rodziców, którzy nie są w stanie ciągle prowadzić dzieci "za rączkę", z drugiej - uważa, że pozostawienie ich samych sobie nie jest niczym dobrym.
Oddaję głos naszej czytelniczce.
Przeczytaj także: Dziecko jedzie na wakacje z dziadkami? O tych dokumentach musisz pamiętać
Jak zorganizować dzieciom czas w wakacje? "Chyba nawet ci starsi potrzebują animacji"
Moje dzieci są jeszcze na tyle małe, że wakacje nas nie obowiązują. Przerwą od przedszkola jest nasz urlop, mamy też przedłużone weekendy, kiedy jeździmy do dziadków lub odwozimy tam maluchy, aby też miały coś z życia. Jeszcze nie zastanawialiśmy się, co to będzie za jakiś czas, gdy trzeba będzie zorganizować czas przez dwa miesiące, ale patrząc na to, co się dzieje dookoła, przydałoby się sporo urlopu.
Mam wrażenie, że mojej okolicy w tym roku młodsze dzieci gdzieś zniknęły, w czasie roku szkolnego na okolicznych placach zabaw jest o wiele więcej maluchów. Za to nie brakuje tych starszych. To może czwarta, może szósta klasa, ciężko dokładnie stwierdzić. Spotykam ich na ławeczkach na placu zabaw albo gdzieś między blokami. Siedzą grupkami i gapią się w ekrany. Chwilę poskaczą na hulajnodze i znów siedzą. Nie słyszałam rozmów, chyba że jakieś komunikaty dotyczące tego, co dzieje się na ekranie. Patrzę na te zombiaki i boję się, co będzie, gdy moje dzieci podrosną - też to tak będzie wyglądać?
Przeczytaj także: Urlop na początku wakacji? Wiemy gdzie w Polsce będzie upał, a dokąd brać bluzy
W sumie to nie wiem, co robić z takimi starszymi dziećmi. Rodzice nie będą za nimi chodzić, nie dziwię się, sama nie mogę się doczekać momentu, kiedy nie będę musiała siedzieć na placu zabaw, pewnie i dzieci nie chcą już niańki na głowie. Fajnie, że wychodzą na dwór, umawiają się ze znajomymi. Tylko w telefon to mogą gapić się i w domu. Tego pewnie nie mogą robić, a na podwórku już jest w porządku?
Dzieciaki nie mają co robić? Owszem, do dyspozycji mają smętne place zabaw, szkolne boiska albo plenerowe siłownie. Ale kiedyś było mniej rzeczy i jakoś sobie radziliśmy, teraz chyba potrzeba jasnych wskazówek, trzeba powiedzieć, co mogą robić, w co się bawić. Chyba nawet ci starsi potrzebują animacji. Gdzie popełniliśmy błąd?
Przeczytaj także: "Matki na placach zabaw zachowują się koszmarnie. Tak, zapewne ty też"
Jak byłam dzieckiem w pobliskim domu kultury było organizowane "Lato w mieście" i tam spędzałam, razem ze znajomymi z klasy i z podwórka, większość wakacji. Dzisiejsze lato w mieście jest niczym z horroru - grupki snujące się po okolicy wyglądają, jakby miały galaretę zamiast mózgu.
Mają piłki, mają rakietki do badmintona. Czy grają? Może chwilę. Mój mąż widział ostatnio takie rozgrywki na szkolnym boisku. Trochę pokopali w akompaniamencie przekleństw i wrzasków, trochę pouwieszali się na bramkach, a na koniec uwalili się na tartanie i wyciągnęli komórki. Ale przecież spędzają czas na zewnątrz, w czym problem?
Przeczytaj także: "Mam dość tych dzieciątek, którym wszystko wolno. Moje dzieci też biegały, ale miałam zasady"