„Przyznam, że bardzo mną to wstrząsnęło. Wożę dziecko 20 km do prywatnego przedszkola Montessori. Na szczęście to nauczycielka z zewnątrz od języka angielskiego. Jako jedyny dostał złą pieczątkę. Pozostałe dzieci dostały uśmiech. Jest najmłodszy w grupie – od wielu o kilka lat. Ciężko to zmyć. Nadrabiam teraz dobrem. „Wiesz, że jesteś dobry?”. „Tak wiem, mamo” – napisała w relacji.
Po tych słowach jej skrzynka z wiadomościami zaczęła pękać w szwach. Rodzice dzielili się z nią podobnymi historiami.
Nie ma zgody na karne pieczątki
Prywatne wiadomości, które terapeutka dostała od innych rodziców podsumowała w osobnym poście, w którym jeszcze raz pokazała zdjęcie pamiętnej pieczątki.
„Dodałam to zdjęcie do relacji, żeby się z Wami podzielić moją złością, a jednocześnie wielkim smutkiem, że moje małe dziecko (2,5 lat) zostało w ten sposób naznaczone przez nauczycielkę. Dostałam od Was prawie 200 wiadomości. Wiele historii było bardzo smutnych. Opowiadały o tym, że takie zachowania są zapamiętywane przez wiele lat. Dorosłe osoby pisały o swoich doświadczeniach. Niektórzy pisali o tym, że ich dziecko ma zdiagnozowaną dziecięcą traumę. Nie zgadzajmy się na to! Mamy prawo powiedzieć NIE. Ja tak zrobiłam i już wiem, że mój syn więcej nie wróci naznaczony przez tą panią. Nie będzie rozmów o jego brzydkiej ręce i bezskutecznego szorowania delikatnej skóry, aby i tak obudzić się ze smutną miną na rączce” – napisała.
Zaapelowała jednocześnie do wszystkich, by nie byli obojętni na takie zachowania pedagogów i interweniowali, ponieważ karne pieczątki są krzywdzące dla dzieci, sprawiają, że później mają problemy emocjonalne, traumy, niską samoocenę, niechęć do instytucji edukacyjnej i nauczyciela.
„Rodzicom życzę odwagi, a nauczycielom rozwagi w swoich metodach. Można inaczej, można lepiej. Od nas zależy jakie społeczeństwo wychowamy. Miłością i zrozumieniem można dużo więcej zdziałać” – podkreśliła.
Karne pieczątki to norma w przedszkolach?
Pod postem terapeutki mnóstwo rodziców opisało podobne doświadczenia, co tylko pokazało, jak duża jest skala tego problemu. Obserwatorzy dziękowali także autorce posta za to, że głośno mówi na ten temat. Zgodzili się także, że karne pieczątki wyrządzają ogromną szkodę dzieciom, podając swoje argumenty.
„Moja córka np. w żłobku dostała pisemną uwagę bo była "niegrzeczna"”.
„My dostawaliśmy czarne kropki. Syn ma 9 lat i pamięta to do dziś i ma traumę z tym ogromną”.
„Spotkaliśmy się z takimi metodami, niejednokrotnie… dobrze, że poruszyłaś ten temat. Skąd w ogóle w głowach nauczycieli ten pomysł, że aby dziecko zachowywało się lepiej musimy najpierw sprawić, że poczuje się gorzej? Bycie nauczycielem jest niesłychanie trudne, wiemy też, że większość studiów nie oferuje dobrego przygotowania psychologiczno-pedagogicznego. Jednak takie „kary” niosą za sobą tyle złego.. dobrze, że choć w przestrzeni internetowej coraz więcej się o tym mówi. Brawa za odwagę!”.
„Takie naznaczanie jest niedopuszczalne...mnie również smuci fakt, że często nauczyciele nie przekazują informacji, jak dziecko w ciągu dnia się starało, za co można wzmocnić, tylko same wyrzuty… jak to dziecko ma się czuć słuchając tego”.
„Przykre, że takie sytuacje mają miejsce. Uważam, że metoda ta sprawia, że dziecko czuje się gorsze i jego poczucie wartości diametralnie leci w dół. Zaburza się również poczucie bezpieczeństwa. Takie traktowanie dzieci jest niepedagogiczne i niewspierające, a pedagog od tego właśnie jest, by iść razem z dzieckiem. To niczego dziecka nie uczy dobrego, po za tym, że czuje się ono zawstydzane i poniżane na forum rówieśników” – pisali.
Przeczytaj także: "Jak było w przedszkolu?", to najgorsze pytanie, jakie możesz zadać dziecku, gdy je odbierasz
Pieczątka jako nagroda w przedszkolach?
Przy okazji karnych pieczątek wypłynął także temat pieczątek dawnych w nagrodę.
„U nas w przedszkolu dostają pieczątki z uśmiechniętą buźką za ładnie zjedzony obiadek albo dobre zachowanie na zajęciach dodatkowych... Ale gdy jest "brzydkie" zachowanie, to nie dostają wcale. Ja wiem, że w placówkach obowiązują zasady, bo przy takiej ilości dzieci muszą trzymać ich w ryzach. Ale nawet głośniejszy śmiech, czy małe wygłupy przy stoliku podczas posiłku są zabronione. Dziecko ma być ciche, spokojne najlepiej nie okazujące tych "złych" emocji…” - napisała jedna z mam.
Jej komentarz oburzył internautki. Celnie podsumowała go pewna mama-nauczycielka:
„Polecam od razu zabrać z takiego przedszkola! Sama jestem nauczycielką i nie wyobrażam sobie „karać” lub „nagradzać” za posiłki! Dzieci jedzą jeśli są głodne, a nie dlatego, że ktoś tak chce”.
A wy co sądzicie na ten temat? Spotkaliście się z takim systemem kar i nagród?
Przeczytaj także: Sygnały, dzięki którym rozpoznasz, że dziecku w przedszkolu dzieje się krzywda