Myślisz, że to „zabawne”, a krzywdzisz dziecko! Te słowa ranią i niszczą pewność siebie

2024-09-23 11:32

Takich określeń używamy bardzo często, uważając je za urocze zwroty, pokazujące dzieciom naszą miłość. Tymczasem powinniśmy ich wręcz unikać. Te słowa usłyszane od rodziców stają się dla dziecka bolesnymi łatkami, które podstępnie atakują i zostają z maluchem na lata.

 Myślisz, że to „zabawne”, a krzywdzisz dziecko! Te słowa ranią i niszczą pewność siebie

i

Autor: Getty Images Myślisz, że to „zabawne”, a krzywdzisz dziecko! Te słowa ranią i niszczą pewność siebie

Rodzice pragną chronić dzieci i dbać o to, żeby czuły się dobrze. Niekiedy próbujemy wręcz oddzielić je od wszystkiego, co złe, unikając tematów trudnych. Wiadomo jednak, że nie jest to do końca możliwe, a często wręcz niewskazane. Kluczową rolą każdego rodzica powinno być wyposażenie dziecka w mechanizmy, które pomogą mu radzić sobie z problemami w późniejszym życiu.

Bardzo istotne jest tu poczucie własnej wartości. To ono tak naprawdę pozwala nie przejmować się krytyką, podnieść wysoko głowę i sięgać po swoje marzenia. Ważny jest także szacunek i dobre słowa.

Niekiedy jednak sięgamy po słowa, które zamiast wzmacniać, ranią. Zamiast podnosić na duchu, krzywdzą. Możemy myśleć, że to tylko żart, ale te słowa zostają z naszymi dziećmi na długo. Niektóre określania mogą stać się łatką, która będzie towarzyszyć im przez resztę życia, skutecznie zabijając wiarę, że jest zupełnie inaczej.

Spis treści

  1. „Mądrala”
  2. „Samolub”
  3. „Księżniczka”
  4. „Szefuniu”/ „Szefowo”
  5. „Kłamczuszek”
Plac Zabaw odc 12: Adaptacja w przedszkolu

„Mądrala”

Nazywanie dziecka małym mądralą może mieć różne znaczenie. Kiedy podopieczny się wymądrza, wie lepiej, jak coś zrobić lub jak rozwiązać problem, słowo „mądrala” zabrzmi raczej jak krytyka, niże pochwała. Stosując to słowo tylko w takich kategoriach, niszczymy w dziecku kreatywne myślenie i wytrwałość w zdobywaniu wiedzy.

Mało tego, gdy dziecko napotka problem, którego nie potrafi rozwiązać, nazywanie go mądralą, jeszcze mocniej go skrzywdzi i ośmieszy. Z czasem możemy dopuścić do sytuacji, w której dziecko przestanie dzielić się swoimi pomysłami z innymi lub tłumaczyć młodszemu bratu zadania z matematyki. Uzna bowiem, że wcale nie jest takie „wybitne”. Takie działanie może nadszarpnąć jego pewność siebie i poczucie własnej wartości.

Zamiast używać określenia „mądrala”, warto chwalić konkretne działanie, które dziecko zastosowało przy rozwiązaniu problemu. „Podoba mi się, z jakim zaangażowaniem zbudowałeś tę wieżę z klocków” – brzmi zupełnie inaczej, prawda?

„Samolub”

Nazywanie dziecka egoistą, nawet w żartach, bywa dość niebezpieczne. Po pierwsze do 3. roku życia dzieci nie mają jeszcze w pełni rozwiniętego mózgu i nie są zdolne do zrozumienia innej perspektywy, niż ich własna. Egoizm zakłada, że człowiek specjalnie myśli tylko o sobie, a inni nie mają dla niego żadnego znaczenia. Co więcej, egoizm może wiązać się ze złośliwością, a dzieci nie są z natury złośliwe.

Przypinając dziecku łatkę „samoluba” lub „małego egoisty”, możemy zranić jego uczucia, a w konsekwencji naprawdę stworzyć egoistę w dorosłym życiu. Dziecko, a później nastolatek, może stwierdzić, że skoro i tak wszyscy go tak nazywają, to po co ma udowadniać, że jest inaczej. Może wręcz uznać, że po prostu taki jest.

„Księżniczka”

Ze słowem „księżniczka” jest nieco inaczej. Mała dziewczynka może interesować się bohaterkami ulubionych bajek i nimi inspirować. Jeżeli sama nazywa siebie księżniczką, to powinniśmy jej na to pozwolić.

Co innego, gdy nazywamy tak dziewczynkę, która nie rwie się do pomagania w domu i wypełniania powierzonych jej obowiązków. Słowo „księżniczka” odnosi się wówczas do jej zachowania, być może nawet podkreśla wrażliwość i chęć prowadzenia wygodnego stylu życia.

Nazywając córeczkę „księżniczka”, możemy nawet nieświadomie zacząć ją tak traktować — na wszystko jej pozwalać, podkreślać jej próżność i nie oczekiwać, że będzie pomagać w sprzątaniu, a tym bardziej w pracach w ogrodzie. Ona sama, choć z początku może nawet się starać, przestanie robić cokolwiek. W oczach rodziców zawsze będzie małą księżniczką.

Dla dziewczynki jest to bardzo krzywdzące. W pewnym rodzaju pozwalamy jej na to, aby nie była samodzielna i zaradna a dodatkowo jeszcze mocniej podkopujemy pewność siebie. Z czasem może się okazać, że z każdym problemem będzie przychodziła do rodziców, nawet nie próbując samodzielnie go rozwiązać.

„Szefuniu”/ „Szefowo”

Nazywanie dziecka „szefuniem” lub „szefową” może nie wydawać się wcale obraźliwe. Zastanówmy się jednak, jak to jedno słowo wpływa na dziecko, które najczęściej przejmuje w grupie rolę przywódcy. Rządzi się, przedstawia swoje pomysły, jest asertywne, ma wizję, jak coś powinno wyglądać i zostać zrobione.

Rzecz może tyczyć się już dzieci w wieku przedszkolnym, które przydzielają innym zadania i mówią, co mają robić. Dziecko może odebrać nazywanie „szefuniem” lub „szefową” jako coś złego i otrzymuje komunikat, że nie powinno się tak zachowywać. Szczególnie jeśli powtarzamy to na każdym kroku.

Jeżeli widzimy, że dziecko przez wzgląd na swoją asertywność i pomysły nie zważa na zdanie innych, a czasami — również w domu — stara się o wszystkim decydować, warto po prostu z nim porozmawiać. Powiedzieć, że asertywność jest dobra, ciekawe pomysły i stanowczość również, ale niekiedy warto też wysłuchać drugiej strony i uszanować jej zdanie. Wówczas tworzymy zupełnie inny przekaz.

„Kłamczuszek”

Ze słowem „kłamca” jest podobnie, jak ze słowem „samolub”. Małe dzieci nie mają złych intencji, chowając coś przed nami i mówiąc, że tego nie widziały. Mało tego, maluch nie rozumie wszystkich złożonych kamieni milowych, które opanował, aby w ogóle skłamać.

Nazywanie dziecka kłamcą prowadzi do sytuacji, że dajemy mu wyraźny komunikat – nie ufam ci. Nie wierzymy w słowa, które do nas wypowiada. Znacznie lepszą taktyką jest zastanowienie się, co doprowadziło do tego punktu. Co zrobiliśmy, jako rodzice, że nie potrafimy zaufać własnemu dziecku? Dlaczego dziecko kłamie? Samo dziecko również może nadwyrężyć nasze zaufanie własnym zachowaniem, ale tu także warto skupić się na odnalezieniu przyczyny, niż nazywać kogokolwiek kłamcą.

Powyższe słowa lepiej wyrzucić z codziennego słownika określeń, którymi zwracamy się do dziecka. Choć wiele zależy od kontekstu, to wbrew pozorom bardzo niszczą poczucie własnej wartości i pewność siebie. Są bolesnymi łatkami, które podstępnie atakują i zostają z maluchem na lata.

Czy twoje dziecko jest wysoko wrażliwe?

Pytanie 1 z 10
Twoje dziecko podczas ubierania: