32-letnia Danielle Gallacher postanowiła niedawno podzielić się ze swoimi obserwatorami swoimi sposobami na wychowanie dzieci. Mama dwójki nie spodziewała się jednak, że internauci zaleją ją falą krytyki.
Jej dzieci nie muszą odrabiać pracy domowej. Internauci zaskoczeni
"Rzeczy, które robimy jako rodzice, z którymi nie wszyscy się zgadzają" - tak zatytułowany został filmik, którym podzieliła się w mediach społecznościowych. Jej metody można uznać za... niekonwencjonalne.
Kobieta opowiedziała, że wraz z partnerem nie zmusza swoich dzieci do odrabiania prac domowych. Podkreśliła, że "kto potrzebuje takiego stresu"?
Jednak brak konieczności wykonywania zadań domowych przez jej dwóch synów, 9-letniego Caidena i 5-letniego Olivera, to tylko jedna z bardzo pobłażliwych strategii wychowawczych, jakie przyjęła ta mama.
Jak twierdzi, dzieci nie mają ograniczenia jeśli chodzi o czas spędzony przed ekranem i zachęca dzieci, by same walczyły ze swoimi prześladowcami.
Nie da się ukryć, że pod jej postem wylała się cała masa krytyki. Niektórzy zarzucają jej, że swoje "lenistwo przebiera za postępowe rodzicielstwo".
Od tego czasu Danielle Gallacher zablokowała możliwość dodawania komentarzy pod swoim nagraniem. Filmik można obejrzeć pod tym linkiem.
W rozmowie z Kennedy News, kobieta przyznała, że dzieci w dzisiejszych czasach są poddawane zbyt wielu stresom i oczekiwaniom. Chce więc wychować dzieci tak, by pozbawić je tego stresu.
Zaprzeczyła również, że jest przeciwniczką nauki. Podkreśliła, że ceni edukację. Według niej trzeba jednak znaleźć równowagę pomiędzy edukacją a byciem dzieckiem. Podkreśliła również, że chętnie pomoże swoim dzieciom w nauce, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Nie ona jedyna. Ta mama również pozwala na nieodrabianie zadań
Okazuje się jednak, że Danielle nie jest jedyną mamą, która nie jest chętna do zmuszania swoich dzieci do odrabiania prac domowych. Mami Onami, która również jest mamą dwójki dzieci również spotkała się z krytyką.
Ona natomiast praktykuje tak zwany "unschooling", czyli filozofię, która zachęca maluchy do nauki poprzez samodzielną naukę, a nie według programu nauczania. Przyznała ona ostatnio, że pozwoliła swojemu pięcioletniemu synkowi "zrezygnować" z odrabiania prac domowych.
Jak wyjaśniła, wysłała ona nawet nauczycielce przedszkolnej swojego synka maila. W nim miała napisać, że przeprasza, ale "biorąc pod uwagę stres, niepokój psychiczny i fizyczny, jaki to powoduje u mojego dziecka, to koniec".