Z pewnością w dzieciństwie nieraz słyszałaś, jak chwalono dzieci za to, że są ciche, bezproblemowe i grzeczne. Te złoszczące się, głośno sprzeciwiające starszym lub zwyczajnie manifestujące niezadowolenie, były nazywane krnąbrnymi. Z tego powodu wielu z nas sądzi dziś, że posiadanie grzecznego i cichego dziecka to wielki przywilej i powód do dumy.
Psychologowie są innego zdania, bo to, że dziecko nie wyraża głośno emocji, wcale nie oznacza, że ich nie przeżywa. Może po prostu boi się je wyrażać w obawie przed nazwaniem "niegrzecznym"? By nauczyć dziecko radzenia sobie ze złością nie każmy mu jej tłumić. To nie rozwiązuje problemu, jedynie go maskuje.
Czytaj też: Jako dziecko słyszał, że „chłopaki nie płaczą”, dziś ma być czułym ojcem. Czym jest teraz męskość?
Nie uciszaj dziecka, gdy się złości
Niektórzy rodzice za punkt honoru stawiają sobie uciszenie złoszczącego się dziecka. Kiedy maluch zaczyna krzyczeć upominają, by był cicho. Często odwołują się przy tym do dobrostanu innych, kompletnie ignorując, co czuje akurat dziecko.
Oczywiście, krzyk w poczekalni u lekarza pełnej ludzi nie jest na to najlepszym miejscem, wtedy warto wyjść z dzieckiem na chwilę na zewnątrz. Pamiętaj jednak, że dziecko nie wychodzi "za karę" i wcale nie dlatego, że to wstyd okazywać emocje przy innych.
Dziecko krzyczy, rzuca się na podłogę czy kopie w złości nie dlatego, że chce zrobić ci na złość, ale dlatego, że jeszcze nie potrafi panować nad swoimi reakcjami. Unikając błędów nauczy się ze złością żyć i poskramiać wybuchy. Przecież gdy dorośnie nie przestanie się złościć. Rzecz w tym, by potrafiło przeżywać ją tak, by nie odreagowywać jej na innych i by nie niszczyła go od środka.
Czytaj też: Dziecko prosi o okazanie miłości, ty myślisz, że to bunt. Zwróć uwagę na 4 sygnały
Nie odwracaj uwagi
Kiedy dziecko zaczyna się złościć, część dorosłych nagle pokazuje mu ptaki przelatujące za oknem, udaje, że coś ważnego się stało, alby nakłania, żeby właśnie w tym momencie coś zrobić, pilnie do kogoś zadzwonić (np. do babci).
Odwracanie uwagi to fatalna taktyka. W taki sposób nigdy nie nauczysz dziecka radzenia sobie z frustracją. Złość ma prawo wybrzmieć, musi znaleźć ujście. Tłumiona, przy kolejnej trudnej sytuacji uderzy ze zdwojoną siłą i nawet odwracanie uwagi fajerwerkami nie pomoże.
Nie unikaj wybuchu złości za wszelką cenę
Nie wiesz, jak zachować się kiedy dziecko się złości lub doskonale wiesz, jak trudno ją okiełznać, więc za wszelką cenę starasz się nie dopuścić do sytuacji, która może pociechę rozzłościć? Błąd.
Radzenia sobie z różnymi emocjami najlepiej jest uczyć się na "żywym organizmie". Książeczki o emocjach nie spełnią zadania, jeśli maluch nie będzie miał okazji doświadczyć trudnych sytuacji.
O ile w dzieciństwie jesteśmy w stanie trzymać nad nim parasol ochronny, w grupie rówieśniczej nikt tego robił nie będzie.
Czytaj też: "Dlaczego jesteś smutny" to złe pytanie. Tak rozmawiaj z dzieckiem, by uzyskać odpowiedź