Pewna ciężarna kobieta postanowiła nie trzymać dłużej języka za zębami. Uznała, że to czas podzielić się swoją opinią na temat nowoczesnych metod wychowania dzieci. I nie da się ukryć, że jej zdanie jest dość kontrowersyjne.
Jak wyjaśniła przyszła mama, nie podoba się jej "leniwe" podejście, jakie przyjmuje większość ludzi podczas uczenia czegoś swoich dzieci.
"Leniwe" podejście rodziców. Przyszła mama z niecodzienną opinią
Anonimowa użytkowniczka portalu Mumsnet zapytała, że nie jest przypadkiem nierozsądna myśląc, że "rodzice w dzisiejszych czasach są po prostu słabi". Opisała większość rodziców, jako "miękkich i niezdolnych" jeśli chodzi o dyscyplinowanie swoich pociech.
Jak wyjaśniła, często była świadkiem sytuacji, w których dzieci "robią, co chcą, krzyczą, mają napady złości i chcą różnych rzeczy", a ich rodzice bezradnie stoją z boku i przyglądają się tylko swoim dzieciom.
Przyznała również, że kiedy tylko jedzie metrem, to niemal za każdym razem widzi dzieciaki, które krzyczą i kładą swoje "brudne stopy" na siedzeniach. Dla niej takie zachowanie jest po prostu nie do pomyślenia.
Przyszła mama z kontrowersyjnym postem. Nie podoba się jej zachowanie niektórych rodziców
Przyszła mama podjęła również temat "wybrednych nawyków żywieniowych" wśród dzisiejszych dzieci. Przyznała, że kiedyś takie "wymyślanie" nie byłoby nigdzie tolerowane.
W domu dzieci nie chcą jeść, a rodzice zachowują się, jakby byli właścicielami restauracji i od razu gotują coś innego
- pisze anonimowa użytkowniczka.
Zastanawiała się również, że jest nie tak z mówieniem dziecku "nie", "bądź cicho" czy "jedz to co masz na talerzu". Według niej rodzic nie jest tylko od tego, by spełniać wszelkie zachcianki swojej pociechy.
Podkreśliła, że rodzice powinni mieć możliwość spędzania czasu sami ze sobą, bez narażania dzieci na załamanie nerwowe.
Dlaczego rodzice ciągle próbują zapewnić dzieciom rozrywkę i wydają fortunę na głupie aktywności?
- zapytała na grupie. W swoim poście zwróciła również uwagę na to, jaki może mieć to wpływ na dzieci w dłuższej perspektywie. Jak sama przyznaje, widzi młodych ludzi w wieku 18-19 lat, którzy przychodzą do pracy i "po prostu nie potrafią być ludźmi".
Przyznała, że oni ciągle się spóźniają, stale trzeba myśleć o ich uczuciach i emocjach, nie można nawet poskarżyć się HR, gdy nie wykonują swojej pracy należycie.
Jej post wzbudził sporą dyskusję. Niektórzy rodzice całkowicie zgodzili się z jej punktem widzenia, podczas gdy inni cóż... nie do końca. Jeden z użytkowników powiedział jej nawet, by wróciła, kiedy jej dziecko już się urodzi i osiągnie co najmniej wiek niemowlęcy.