Niedojrzały układ nerwowy dziecka często daje o sobie znać wtedy, gdy coś pójdzie nie po myśli malucha. Rodzice więc mogą obserwować ich zdaniem „nieadekwatną” do sytuacji reakcję dziecka. Gdy kilkulatek w złości rzuca przedmiotami, bije, pluje czy niszczy przedmioty to znak, że próbuje rozładować napięcie.
Ponieważ jednak nie zna jeszcze strategii radzenia sobie z emocjami w sposób, który nie krzywdzi innych, sięga po naturalne mechanizmy płynące z jego ciała.
Rolą rodzica jest więc nauczenie dziecka wspomnianych strategii i tego, że nie ma emocji dobrych i złych. Także złość ma prawo wybrzmieć, bo jeśli dziecko nauczy się ją tłumić, w dorosłym życiu także będzie zagłuszać własne emocje. Jednak co robić, gdy proponujesz dziecku „wytupanie” złości, a ono... złości się jeszcze bardziej?
Co możesz zrobić, gdy dziecko wpadnie w złość?
Metod i strategii rozładowywania trudnych emocji, a taką z pewnością jest dla dziecka złość, jest wiele. I choć napady złości są wpisane w dziecięcy rozwój, bycie rodzicem i przyjmowanie głównej roli osoby wspierającej bywa trudne.
Psychologowie polecają różne strategie służące rozładowywaniu nagromadzonego napięcia. Oto co możesz zaproponować złoszczącemu się dziecku:
- wykrzyczenie złości,
- wytupanie złości,
- uderzanie w poduszkę,
- kopanie w kanapę,
- energiczne rysowanie po tablicy (bez tworzenia konkretnego rysunku),
- narysowanie złości,
- zgniatanie plasteliny, gniotka, gąbki,
- przebijanie folii bąbelkowej,
- rwanie starej gazety,
- zgniatanie papieru,
- tańczenie,
- rzucanie pluszakami.
To jednak nie zawsze działa. Warto pamiętać o tym, że wspomnianych strategii należy dziecko uczyć nie wtedy, gdy już wybrzmiewa frustracja, ale „na chłodno”. W przeciwnym razie propozycje tylko dodatkowo zirytują malucha.

W takiej sytuacji podsuwanie poduszki nie zadziała
Psycholożka Joanna Madej, która na Instagramie dzieli się swoimi eksperckimi radami z rodzicami maluchów przekonuje, że dzieci, podobnie jak dorośli, nie zawsze uspokoją się gdy zaproponujemy im naszym zdaniem świetny sposób.
Kiedy jesteśmy w silnym pobudzeniu, próba „uspokojenia się” przez przedmioty tylko nakręca to jeszcze bardziej. Czujesz, że nikt nie rozumie, co w Tobie siedzi. To nie jest moment na takie strategie
- tłumaczy psycholożka Justyna Madej.
Gdy dziecko jest w silnym pobudzeniu, nie dotrą do niego ani nasze argumenty, ani pomysły na poradzenie sobie z silnym wzburzeniem.
Żeby się wyciszyć, najpierw trzeba dać tej emocji chwilę. Usiąść. Pobyć w niej. Może powiedzieć na głos: „Jestem zła. Jestem zmęczona. Mam ochotę się wydrzeć, walnąć drzwiami, zamknąć się w łazience na godzinę.” I dopiero kiedy złość trochę opadnie – można szukać sposobu na rozładowanie napięcia.
Tak samo z dziećmi – nie chodzi o to, żeby ich emocje przykrywać czymś innym. Uczmy ich czuć, bo jeśli nie nauczymy się czuć, to potem jako dorośli nie będziemy umieli radzić sobie inaczej, niż tylko „zagłuszać” to, co w nas siedzi
- dodaje psycholożka Joanna Madej.