Przyznajmy to szczerze. Nasi rodzice nie "cackali" się z nami, tak jak my teraz z naszymi dziećmi. Jak zwykli żartować stand-uperzy z pokolenia Millenialsów, jesteśmy generacją, która dostaje baty na każdym etapie życia w społeczeństwie. Jako nieletni zaliczyliśmy czasy w nurcie "dzieci i ryby głosu nie mają", a jako rodzice żyjemy w dobie dzieciokracji.
Teksty, jakimi raczyli nas rodzice, może i trącały patolką, ale w większości wypadków były zwyczajnie objawem ich luzu. Gdy dorastaliśmy i w czasach szkoły średniej na wszystko odpowiadało się tekstem "twoja stara", też nie mieliśmy nic złego na myśli o naszych drogich mamusiach.
Przeczytaj też: Dawne zabawki powracają. Tym bawiliśmy się w latach 90., teraz kochają je nasze dzieci
O ile nie były podszyte agresją czy znamionami poniżania, a mówione w zabawnym tonie, ich odzywki, poniekąd wzmacniały nas psychicznie. Potrafiliśmy walczyć o swoje, nabieraliśmy dystansu do siebie i świata. Nie były to może z ich strony zbyt mądre, ani wychowawcze posunięcia, ale mimo to aż łezka w oku się kręci na samo wspomnienie. Dodacie coś do naszej listy?
Dowiedz się: Jakie będzie dziecko według staropolskich wierzeń? Dziś to żarty, ale nasze prababcie uznawały to za fakt
Pato teksty naszych rodziców, które mimo wszystko wspominamy z uśmiechem
Dziś nie zmusza się dzieci do jedzenia. Kiedyś nikt o tym nie wiedział. Z dobroci serca, byliśmy więc przekonywani, by jednak jeść.
- Jedz, bo przyjdzie Zbycho i da w pycho.
Umieli też rozwiewać wszelkie nasze wątpliwości co do istoty tego świata, a na każde pytanie odpowiadali ochoczo.
- O co chodzi? O ten tramwaj co nie chodzi.
- Po co? Pocą to się nogi nocą.
- Dlaczego? Żeby głupi miał zagadkę.
Zobacz też: Kochamy ich, ale potrafią być nieznośni - 20 toksycznych tekstów Babć i Dziadków
Zaczęło się w PRL - te teksty rodzice znali od dziadków
Luźny stosunek do wychowania w czasach naszego dzieciństwa nie był niczym nowym. Nasi rodzice słyszeli je wcześniej od dziadków. Można powiedzieć, że to taki styl PRL w dziedzinie rodzicielstwa. Choć teksty typu "dzieci i ryby głosu nie mają", czyli kultowe hasło rodziców z PRL mało komu przypadało do gustu, to część tekścików, bawi do dziś.
Warto zaznaczyć, że część dorosłych trzy dekady temu była niezwykle kreatywna w swoich rozmowach z dziećmi. Można odnieść wrażenie, że rodzice lat 90. byli też prekursorami dzisiejszych coachów. Umieli dopingować jak nikt inny.
- Nie myśl tyle, bo zostaniesz myśliwym.
- Zaraz to wielka bakteria.
- Nie bądź taka hop do przodu bo ci tyłu zabraknie.
Bardzo ochoczo uczyli nas też zasad savoir-vivre:
- Daj, to jest chiński sprzedawca jaj.
- Nie dłub w nosie, boś nie prosię.
- Palec nie górnik, nos nie kopalnia.
Sposoby na nudę z PRL-u i lat 90.
No i przede wszystkim, zawsze dbali o zapewnienie nam dużej ilości rozrywek.
- Nudzi ci się? To się rozbierz i ubrania pilnuj.
- Pluj, łap i po dupie się drap.
To jak? O czymś jeszcze zapomniałyśmy?
Zobacz też: Choć w dzieciństwie ich nie znosiliśmy, jako rodzice wciąż powtarzamy te zdania...