Gdy z ust swojej pociechy słyszymy słowa „nienawidzę cię”, „mam cię dość”, „wyjdź”, „jesteś głupia”, „nie lubię cię”, „nie chcę cię słuchać”, „nic mnie to nie obchodzi” od razu czujemy sprzeciw wobec takich zakochań. Czujemy, że przekraczają one nasze granice i chcemy je jak najszybciej zakończyć. Sęk w tym, że często złe emocje nam się wtedy bardzo szybko udzielają i zamiast zadziałać konstruktywnie, wchodzimy na podobne tony co nasze rozgniewane dziecko. Tymczasem ktoś musi powstrzymać to szaleństwo i tym kimś powinien być rodzic.
Jak reagować, gdy dziecko krzyczy „nie słucham cię”?
Gdy damy się ponieść złym emocjom z automatu wyrywają nam się często takie frazy: „to idź i znajdź sobie lepszą matkę”, „bardzo dobrze, jutro nie będziesz mógł zagrać na komputerze”, „poczekaj, aż przyjdzie ojciec”, „ja również mam cię dość gówniarzu”, „nie odzywaj się do mnie”. Choć jak to teraz czytamy włos jeży nam się na głowie i trudno nam uwierzyć w to, żebyśmy tak potrafili powiedzieć swojemu dziecku, w złości jednak granice zostają mocno przesunięte. I o tym warto pamiętać, gdy z ust naszego dziecka padną przykre słowa pod naszym adresem.
Psycholog Justyna Rokicka, która na Instagramie prowadzi profil z poradami dla rodziców @godzinadlasiebie w jednym ze swoich ostatnich wpisów wprost mówi, jak najlepiej zadziałać w takich sytuacjach. Jej zdaniem reakcja rodzica w tym momencie powinna być stanowcza, ale nie agresywna. Z naszych ust powinien paść wyraźny komunikat, że nie zgadzamy się na takie słowa i że one nas ranią/przekraczają nasze granice.
Podaje przy tym gotowe przykłady odpowiedzi:
Nie zgadzam się na takie słowa. Chętnie pogadam o tym, co się dzieje – bez obrażania i agresji;
Stop! Nie zgadzam się na takie teksty! Nikt nikogo nie będzie obrażał. Co cię tak wkurzyło?;
Takie słowa bardzo mnie bolą. Nie chcę byś tak mówił/mówiła. Za co masz do mnie żal?.
Taka reakcja powinna zatrzymać spiralę złości między dzieckiem a rodzicem i otworzyć oboje na dialog. Ten zaś powinien być drugim krokiem w tej sytuacji. Spokojna rozmowa z naszą pociechą powinna być skierowana na poszukiwanie przyczyny jego zachowania. Gdy emocje są już ostudzone dziecko często samo z siebie powie, co go trapi i czego potrzebuje.
"Niby takie pitu-pitu a działa"
Choć rady tego typu wydają się oczywiste, wielu rodziców przyznaje, że w złości nie są łatwe do realizowania. Dlatego warto od czasu do czasu je sobie przypomnieć, by uporządkować myśli i emocje. „Niby takie „pitu pitu” a jak zaczęłam wdrażać w życie różne „złote zasady” to byłam bardzo zdziwiona. Córka ma teraz 2 latka. Jak coś jej nie wyjdzie to potrafi przyjść i powiedzieć „zdenerwowałam się mama” - czyli nazywa swoje emocje” – wyznaje jedna z mam pod rolką psycholożki.