Tak spędzało się lato w PRL-u. Retro wakacje patentem na inflację [archiwalne zdjęcia]

2023-08-02 9:59

Wakacje w PRL choć były dalekie od współczesnych wygód i ograniczały się głównie do niedalekich wyjazdów w obrębie naszego kraju, do tej pory wielu wspomina z łezką w oku. Co w nich tak urzekało i dlaczego warto się nimi inspirować planując dziś wypoczynek dla swoich dzieci? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie na urokliwych zdjęciach z zasobów Narodowego Archiwum Cyfrowego.

Tak spędzało się lato w PRL-u. Retro wakacje patentem na inflację [archiwalne zdjęcia]

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe Tak spędzało się lato w PRL-u. Retro wakacje patentem na inflację [archiwalne zdjęcia]

Kilkadziesiąt lat temu na zagraniczne wakacje wyjeżdżali tylko szczęśliwcy. Urlopy spędzało się w kraju, skromnie i bez żadnych ekstrawagancji. Szczytem szczęścia były kolonie zakładowe, harcerskie obozy wędrowne, wczasy zakładowe, wyjazd do rodziny na wieś, półkolonie miejskie czy pobyt z dziadkami na działce. Choć oferta turystyczna była bardzo uboga, mało kto narzekał.

Dziś choć możliwości wyjazdowych jest o wiele więcej, a atrakcje turystyczne są na znacznie wyższym poziomie, nie każdy może sobie na nie pozwolić. W dobie szalejące inflacji Polacy oszczędzają na wakacjach. Wielu z nas skraca swój wakacyjny pobyt z tygodnia do przedłużonego weekendu. Nie wysyłamy dzieci na kolonie z powodu zawrotnych cen. Rezygnujemy z jedzenia w restauracjach na rzecz własnej kuchni. Potwierdza to Dariusz Wojtal, prezes Polskiej Izby Turystyki, w rozmowie z money.pl. Jego zdaniem cofnęliśmy się o 30 lat, jeśli chodzi o formę wypoczynku. Częściej wybieramy obiekty bez wyżywienia i przyjeżdżamy z własnym prowiantem, a wyjście do restauracji traktujemy w kategorii luksusu. – Przy obecnych cenach nie ma szans, by czteroosobowa rodzina mogła pozwolić sobie w rozsądnym budżecie na wypoczynek w fajnym obiekcie z wyżywieniem lub stołowanie się w restauracjach – podkreśla.

Zamiast obrażać się na los – może warto znaleźć w tej całej sytuacji jakiś pozytyw i zainspirować się retro wakacjami z minionych lat? Popatrzcie na zdjęcia z zasobów Narodowego Archiwum Cyfrowego i poszukajcie patentu na swój wypoczynek – w końcu wakacje jeszcze w pełni! Zapraszamy w wakacyjną podróż po galerii archiwalnych skanów.

Hity Lata 2023 - te piosenki będą królować w te wakacje!

Kolonie i obozy harcerskie

W czasach PRL mnóstwo dzieci wyjeżdżało na wyjazdy kolonijne lub wędrowne obozy harcerskie. Te formy wypoczynku były jednak popularne już dużo wcześniej. Kolonie w formie wypoczynku dla dzieci znane były już przed I wojną światową. Swoje apogeum przeżywały zaś w czasach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. W 1965 r. wyjechało na nie pond 1,1 mln dzieci. Dziesięć lat później już 7,6 mln. Była to wielka operacja logistyczna. Dzieci z miast wyjeżdżały na obozy na wieś, a te z obszarów rolniczych spędzały lato w mieście. Kolonie były często jedyną okazją w roku, by dzieci wyjechały poza swoje miejsce zamieszkania i zobaczyły inny świat. Pobyt z daleka od rodziców uczył ich zaś dyscypliny oraz samodzielności.

Kolonie i obozy

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe Kolonie i obozy
Kolonie i obozy

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe Kolonie i obozy

Państwowe przedsiębiorstwa posiadały własne ośrodki wczasowe, w których organizowano wypoczynek dla dzieci swoich pracowników. Na potrzeby organizacji letnich kolonii dla dzieci adaptowano też szkoły na wsiach i w miastach. Dzieci dzielono na grupy, osobne dla chłopców i dziewczynek. Każda z nich miała swoją nazwę i opiekuna. Dni na takich wakacjach upływały pod znakiem zabawy na świeżym powietrzu, grach sportowych oraz wycieczkach krajoznawczych. Jednym z najpopularniejszych kierunków była oczywiście Warszawa.

Kolonie i obozy

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe Kolonie i obozy
Kolonie i obozy

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe Kolonie i obozy

Angażowano też dzieci w prace społeczne jak np. pomoc przy żniwach, zbieranie stonki ziemniaczanej czy porządkowanie grobów poległych żołnierzy.

Turnusy kolonijne były też znacznie dłuższe niż obecnie. Zwyczajowo trwały trzy tygodnie, ale zdarzały się także dłuższe. Rodzice często starali się wysyłać dzieci na wakacyjny wypad dwukrotnie. Oprócz kolonii popularne bowiem były także wędrowne obozy harcerskie. Ich uczestnicy chodzili pieszo od miejscowości do miejscowości ciesząc się pięknem polskiej natury. Po drodze często spotykali się z życzliwością lokalnych mieszkańców, którzy oferowali im nocleg, coś do picia czy podwózkę plecaków. Harcerze zaś odpłacali się za to pomocą w różnych pracach gospodarskich.

Kolonie i obozy

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe Kolonie i obozy
Kolonie i obozy

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe Kolonie i obozy

Dziś wielu uczestników tamtejszych obozów i kolonii wspomina je z rozrzewnieniem. Jak podkreślają tego typu wakacyjne wyjazdy były szansą na oderwanie się od szarej codzienności, zawarcie nowych znajomości, poznanie siebie samych w oderwaniu od rodziców, wydoroślenie. Mimo braku wygód, wyszukanych atrakcji i często dużego wysiłku, jaki musieli włożyć w przygotowanie noclegu czy posiłków, w ich sercach pozostały niezatarte wspomnienia.

Półkolonie i lato w mieście

Trochę później niż kolonie wymyślono ich odpowiednik bez noclegów tzw. półkolonie. Organizowano je w szkołach, ośrodkach kultury i świetlicach miejskich. Dzieci przez cały dzień miały zapewnioną opiekę i wyżywienie. Uczestniczyły w różnych zajęciach tematycznych, grach i zabawach, a po całym dniu wracały na noc do swoich domów. Zwiedzały też swoje miasto.

Lato w mieście

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe "Lato w mieście"
Lato w mieście

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe "Lato w mieście"
Lato w mieście

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe "Lato w mieście"

Oprócz półkolonii różne ośrodki kulturalne i edukacyjne organizowały akcję „Lato w mieście”. W ich ramach dzieci mogły na preferencyjnych warunkach lub całkowicie za darmo skorzystać z basenów odkrytych, zobaczyć spektakl teatralny czy film.

Dzieci dużo czasu organizowały sobie same - co jest nie do pomyślenia w obecnych czasach. Puszczały latawce, bawiły się w fontannach, miejskich skwerach, ogródkach jordanowskich. Kwitło życie na podwórku: niezapomniane zabawy na kocu, skakanka, gra w kapsle to tylko niektóre z zabaw tego okresu.

Lato w mieście

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe "Lato w mieście"
Lato w mieście

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe "Lato w mieście"
Lato w mieście

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe "Lato w mieście"
Lato w mieście

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe "Lato w mieście"
Lato w mieście

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe "Lato w mieście"

Wczasy z rodzicami w zakładowych ośrodkach

Niezwykle popularne w PRL-u były także rodzinne wczasy zakładowe – oczywiście w granicach naszego kraju. Za tego typu wypoczynek nie trzeba było wiele zapłacić, dlatego chętnych do skorzystania z nich było naprawdę wielu. Trzeba było się więc natrudzić, by się o takie wczasy wystarać. Tym co wyczyn ten się nie udał, pozostawało zorganizowanie letniego wypoczynku na własną rękę. Wybierano wówczas formy niskobudżetowe: wynajem pokoi bez wyżywienia, pola biwakowe, wybierano się do rodziny mieszkającej nad morzem, w górach czy nas jeziorami.

Wczasy zakładowe

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe Wczasy zakładowe
Wczasy zakładowe

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe Wczasy zakładowe
Biwak na Mazurach

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe Biwak na Mazurach

Na wsi u rodziny lub na ogródkach działkowych z dziadkami

Jeśli rodzice nie mieli już urlopu, często wysyłali swoje pociechy do rodziny na wieś. Dzieci z miasta miały w ten sposób szansę spędzić beztroski czas na łonie natury, poznać gospodarskie życie tak odmienne od ich codzienności i zaangażować się w pomoc na roli. Doskonale obrazuje to serial telewizyjny z 1977 roku „Chłopak i dziewczyna” w reżyserii Stanisława Lotha. Nostalgicznie się go ogląda.

Wakacje na wsi

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe Wakacje na wsi
Wakacje na wsi

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe Wakacje na wsi

Równie popularną formą spędzania czasu przez dzieci w mieście, były wypady z dziadkami do ogródków działkowych usytuowanych niedaleko miejsca zamieszkania. W tych miejskich zielonych enklawach dzieci pracowały w ogródku, zrywały plony i beztrosko bawiły się z dziadkami i innymi dziećmi na świeżym powietrzu. Brudne i szczęśliwe wracały po całym dniu do rodziców.

Ogródki działkowe

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe Ogródki działkowe
Ogródki działkowe

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe Ogródki działkowe

Retro wakacje to atrakcja dla współczesnych dzieci

Choć czasy się zmieniły, potrzeby człowieka pozostały te same. Widzę to po swoich dzieciach, które już któryś rok z rzędu udowadniają mi, że aby spędzić udane wakacje nie potrzebują parków wodnych i zagranicznych wczasów all inclusive, ale przede wszystkim kontaktu z naturą, z drugim człowiekiem, swobody i luzu. Znacznie milej z naszych tegorocznych i zeszłorocznych wakacji wspominają pobyt w drewnianym domku na Kaszubach niż pobyt w zagranicznym kurorcie. Choć wakacje mamy już za sobą, cały czas dopytują, kiedy znów pojadą na Kaszuby.

Co ich tam urzekło? A no to, co i mnie w dzieciństwie! Swobodne bieganie po lasach i łące z rówieśnikami bez ingerencji rodziców, puszczanie latawca, kiełbaska z ogniska, wizyta w gospodarstwie lokalnego rolnika, codzienne oczekiwanie rano i wieczorem na to, jak zgania krowy na pastwisko i do domu, serdeczny kontakt z nim, głaskanie jego psów, obserwacja żurawi i bocianów za płotem, podglądanie przez lornetkę rodziny pliszek, sowy, czapli szarej, robienie bukietów z polnych kwiatów, zbieranie jagód, fotografowanie żuków, gra w karty, badmintona i siatkówkę plażową. I wszystko to nie za miliony, a w rozsądnej cenie i we własnym tempie.