Nie wszystko powinniśmy mówić w obecności dziecka
- przekonuje Lara Jalloul, psychiatra dziecięca i psychoterapeutka będąca absolwentką Instytutu Psychiatrii Uniwersytetu Yale.
Choć nie zdajemy sobie z tego sprawy, niektóre z wypowiadanych przez nas na głos uczuć - choć nie są złe - mogą trwale zranić dziecko. Takie słowa nie byłyby miłe dla nikogo, nawet dla dorosłego, więc czemu sądzimy, że dzieciom nie sprawią przykrości? Co więcej, jak przekonuje ekspertka, dzieci są w o wiele trudniejszej sytuacji niż dorośli. Dlaczego? Już spieszymy z wyjaśnieniami.
Tego nie mów przy dziecku: 3 zdania, których lepiej unikać
Bycie rodzicem bywa wykańczające. Bezustanne poczucie odpowiedzialności, bycie dostępnym 24 godziny na dobę, niedosypianie, przytłaczająca powtarzalność dni. To normalne, że czasami mamy dość. Tych uczuć nie należy się wstydzić, ani z nimi walczyć. Jeśli przemęczenie i zły nastrój nie ustępują, a my o siebie nie zadbamy ani nie poprosimy o pomoc, możemy wpędzić się w depresję lub wypalenie rodzicielskie.
Czasami ulgę przynosi zwykłe wygadanie się. Lepiej jednak nie robić tego w towarzystwie dziecka. Zastanów się, jakbyś się czuła, gdyby mąż powiedział do kolegi w twojej obecności: „Nie mogę już z nią wytrzymać, ciągle się czepia i wyznacza mi zadania. Jedźmy na ryby, żebym od niej odpoczął”? Mniej więcej podobnie czuje się dziecko, słysząc słowa takie jak:
Jestem nią zmęczona, płacze całymi dniami, potrzebuję odpocząć.
On ciągle wisi mi na rękach. Mam ochotę pobyć sama.
Nie mogę się doczekać, aż wróci do szkoły / przedszkola.
Pomyślmy teraz, czy nie zdarzyło nam się wypowiedzieć tych słów do mamy czy przyjaciółki przez telefon, gdy dziecko bawiło się tuż obok. Czy nie mówimy tak do partnera/partnerki, gdy wróci do domu z pracy? Idziemy o zakład, że wielu z nas się to przytrafiło.
Zamiast zakopywać się w wyrzutach sumienia, lepiej postanowić, że więcej tego nie powtórzymy.
Dlaczego te słowa tak ranią dziecko?
Z tej perspektywy nasze odczucia w kwestiach relacji z dzieckiem wydają się przykre, prawda? Nie powinny, bo mamy prawo tak czuć, ale mamy też obowiązek dbania o uczucia naszych pociech. Zanim kolejny raz w złości i zmęczeniu powiemy coś takiego, co maluch może usłyszeć, pomyślmy o tym, dlaczego tak nas męczy. Może się okazać, że problem nie leży w zachowaniu dziecka, a w tym, że nie mamy pomocy, dzięki której mielibyśmy czas na reset. Czasami wystarczy kilka godzin poza domem, by zmienić nastawienie i naładować baterie.
- Dzieci są bezradne. Do kogo mają się zwrócić, gdy słyszą o sobie przykre słowa? One są przecież w pełni zależne od swoich opiekunów i w takiej sytuacji czują się bezsilne. Słuchanie o tym, że rodzica męczą jego potrzeby, zawsze będzie bolesne - tłumaczy psychoterapeutka.