Wciąż możemy słyszeć, że dzieci w określonym wieku przechodzą kryzys rozwojowy. Stają się wówczas marudne, płaczliwe, złośliwe, uparte, a czasem nawet agresywne. Bunt dwulatka jest chyba najbardziej charakterystyczny. Po nim przychodzi jednak bunt trzylatka, czterolatka… zanim się obejrzymy, przychodzi kryzys dojrzewania i jest jeszcze gorzej.
Cierpliwość rodzica zostaje wielokrotnie wystawiona na próbę. Chcą pomóc, chcą zrozumieć, ale pasmo krzyków i płaczu po prostu trwa. A wystarczyłoby zrozumieć, co tak naprawdę ukrywa się pod tymi emocjami.
Zobacz także: Jak przetrwać bunt dwulatka? Rady dla zrezygnowanych rodziców
Bunt dwulatka – krzyk i ciągłe „Nie”
Dzieci w wieku dwóch lat potrafią już dobitnie wyrazić swoje niezadowolenie. Słowo „nie” króluje w tym okresie. Może nam się wydawać, że wszystko jest źle, wszystko robimy nie tak, bo dziecko nie chce, ani jeść, ani spać, a czasami nawet nie chce bawić się w zabawy, które proponujemy.
Do tego dziecko swoje niezadowolenie podkreśla głośnym krzykiem, płaczem i tupaniem. W grę może jeszcze wchodzić rzucanie przedmiotami lub pięściami o blat stolika.
Ubieranie może być prawdziwą katorgą dla rodzica, bo nie dość, że dziecko nie chce się ubierać i ucieka, to dodatkowo nic mu się już nie podoba. Spodenki nie te, majtki nie te, bluzka ma zły kolor, chce inną.
Kryzys rozwojowy
Psychologowie podkreślają, że bunt dwulatka to nic innego, jak kryzys rozwojowy w okresie 18-24 miesiąca. Towarzyszy mu intensywne dojrzewanie układu nerwowego, sfery poznawczej i emocjonalnej.
Dziecko zdaje sobie sprawę, że może więcej, ale złości się, że nie zawsze może sobie ze wszystkim poradzić. Chce założyć buty, bo widzi, że rodzice tak właśnie robią, ale coś mu nie wychodzi. Chce napić się soku z prawdziwego kubka, a dostaje plastikową mini wersję. Chciałoby wyjść na podwórko i pobawić się ze starszym rodzeństwem, ale mama odkłada je na drzemkę.
Specjaliści jednocześnie podkreślają, że ten okres jest niezwykle trudny, nie tylko dla dziecka, ale także dla otoczenia. Podkreślają też, że kolejny kryzys w wieku około trzech lat, może być jeszcze bardziej intensywny.
To nie bunt, napady złości, ani wymuszanie
George i Deborah prowadza na Instagramie profil @the_goddard_fam, na którym pokazują, że rodzicielstwo może być wspaniałą przygodą.
Na jednym ze swoich postów wyjaśniają, co tak naprawdę próbuje dziecko w wieku około dwóch lat, gdy jego zachowanie wymyka się spod kontroli.
Według pary dzieci nie mają napadów złości, nie przytulają się nachalnie, nie buntują się przy posiłku, nie uciekają i nie udają płaczu.
Płacz, który widzimy, krzyk, który słyszymy, kręcenie głową, a nawet rzucanie się na podłogę, to po prostu prosta próba komunikacji. Powiedzenia czegoś w sposób, który jest im znany.
„Każde zachowanie to komunikacja. Naszym zadaniem jest opracowywanie tego, co próbują powiedzieć” – czytamy pod postem.
George i Deborah zdają sobie sprawę, że może to być trudne. Dowiedzenie się, czego tak naprawdę chce dziecko, które nie potrafi kontrolować swoich emocji, może niekiedy wydawać się nam niemożliwe.
Jak jednak podkreślają, pierwszym formom komunikacji brakuje szczegółów, które znamy. Jeżeli spróbujemy je rozszyfrować pod tymi łzami, a nawet zmarszczonymi brwiami, to poznamy ich prawdziwą przyczynę. „Tyle informacji jest w naszej mowie ciała, wyrazach twarzy, działaniach i wokalizacjach!” – wyjaśniają.
Czytaj także: Wczuj się w sytuację dwulatka. Zakład, że niejeden dorosły wpadłby czasem w histerię?
Wszystkie musimy przejść przez dziecięcy bunt dwulatka - jak to przetrwać?
Listen on Spreaker.