Wychowanie dziecka: SLOW PARENTING, czyli rodzicielstwo na zwolnionych obrotach

2012-10-03 14:50

Slow parenting to, podobnie jak np. slow food, część ogólnoświatowego ruchu slow movement. Jeśli nie podoba ci się to, że w dzisiejszych czasach rodzice chcą za wszelką cenę napisać dzieciom perfekcyjny życiorys, to być może jesteś zwolennikiem slow parentingu. Według twórców tego ruchu, dziecko ma prawo samodzielnie decydować o swoim życiu.

Slow parenting

i

Autor: _photos.com|photos.com Wychowanie dziecka: slow parenting, czyli rodzicielstwo na zwolnionych obrotach

Spis treści

  1. Skąd się wziął slow parenting?
  2. Na czym polega slow parenting?
  3. Przykazania slow parentingu
  4. Zasady slow parentingu
  5. Czy slow parenting jest chwilową modą?

Skąd się wziął slow parenting?

Dzisiejsze czasy to nic innego jak kultura konsumpcji. Posiadanie stało się nie tyle modą, co celem w życiu. Dorastając w kulcie rosnących oczekiwań, jesteśmy przekonani, że szczęściem jest doskonałość: doskonały dom, doskonała praca, doskonały samochód, doskonałe… dziecko. Idealne dzieciństwo stało się myślą przewodnią nurtu o nazwie hyper-parenting, czyli rodzicielstwa nastawionego na troskę o byt i odpowiednie zabezpieczenie. Zgodnie z tym trendem, dzieciństwo powinno iść w parze z obowiązkiem i perfekcją i przygotowywać do tzw. wyścigu szczurów. By podważyć słuszność tej koncepcji, stworzono nurt będący jego przeciwwagą. Slow parenting to odpowiedź na zbyt szybki i powierzchowny styl życia i wychowywania dzieci. Modę na życie w wersji „slow” zapoczątkowano już w latach 80. we Włoszech, gdy wymyślono slow food. Potem przyszła moda na kolejne dziedziny ruchu slow movement: slow travel, slow living, slow cities i wiele innych. Wszystkie te trendy miały uświadomić ludziom, że pośpiech im szkodzi i obniża jakość życia.

Na czym polega slow parenting?

Za największego propagatora ruchu uważa się kanadyjskiego dziennikarza i publicystę – Carla Honoré, który napisał dwie książki o wyhamowaniu tempa życia. Wg niego slow parenting to nic innego, jak umożliwienie dziecku, by świadomie kreowało swoje życie. Zdaniem Honoré, rodzice, którzy chcą mieć idealne dzieci i nazbyt obciążają je obowiązkami, zachowują się sprzecznie i tracą tym samym zaufanie swoich podopiecznych. Bo z jednej strony, zapełniając plan dziecka rozmaitymi zajęciami dodatkowymi, dają mu do zrozumienia, że jest wystarczająco dorosłe, by to udźwignąć, a z drugiej strony, trzęsą się nad nim i nie pozwalają mu np. samodzielnie chodzić do szkoły. Receptą na naprawę relacji rodzic-dziecko jest właśnie nurt slow parentingu. Jego celem jest prawidłowy rozwój dzieci i wypracowanie w nich samodzielności.

Dobrze wiedzieć

Przykazania slow parentingu

1. Poświęć więcej czasu swojemu dziecku, obserwuj jego rozwój i uczestnicz w nim.2. Zaufaj instynktowi, zignoruj panikę, czasami po prostu odpuść.3. Nie planuj dziecku każdego dnia, daj mu się rozwijać w swoim tempie.4. Ogranicz łatwą rozrywkę (telewizja, gry komputerowe, interaktywne zabawki).5. Nie oczekuj perfekcyjności.6. Daj dziecku czasem decydować za siebie, licz się z jego zdaniem.7. Zadbaj o odpoczynek dziecka. Każdy potrzebuje chwili lenistwa.

www.dlarodzinki.pl

Zasady slow parentingu

Ruch slow parentingu odrzuca zbytnie obciążanie dziecka obowiązkami, które mogą doprowadzić do nerwicy, nadpobudliwości czy depresji. Zmęczone dziecko nie przyswaja wiedzy. Tak jak każdy dorosły, wymaga również odpoczynku i czasu tylko dla siebie. Wypoczynek to zresztą jedna z najważniejszych kwestii poruszanych przez Carla Honoré. Uważa on również, że nuda bywa lepszym motywatorem i inspiracją do działania niż napięty grafik zajęć dodatkowych, który zabija naturalny rytm życia. Wożąc dzieci na określone kółka zainteresowań, wypełniając mu czas narzuconymi zajęciami, odbiera się mu swobodę wyboru i możliwość decydowania o sobie, a przede wszystkim ukierunkowuje się je w konkretnym zakresie. A przecież udowodniono nieraz, że sztywne reguły i presja ograniczają. Lepsze wyniki osiąga się w przyjaznych warunkach. Wychowanie w zwolnionym tempie polega na umożliwieniu dziecku, by samo odkryło, kim chce być, dając mu czas wolny na zabawę i nawiązywanie relacji społecznych z innymi dziećmi. To właśnie swoboda będzie dla niego bodźcem do działania. Jeśli dziecko dostanie czas i przestrzeń, to odkryje świat na własnych warunkach. Z tego samego powodu nie powinno się dostarczać mu również gotowych rozwiązań w postaci zaawansowanych technologicznie gadżetów (TV, DVD, telefon komórkowy, konsola do gier itd.) oraz inteligentnych zabawek. Oferując mu w zamian proste przedmioty, umożliwimy dynamiczny rozwój wyobraźni. Przykładem tutaj może być nasze własne dzieciństwo, w którym, nie mając do zabawy nowoczesnych przedmiotów, wymyślaliśmy bardzo kreatywne zajęcia. Tym samym nawzajem się motywowaliśmy do działania, pracowaliśmy w grupie, dbaliśmy o prawdziwe i osobiste (a nie pośrednie) relacje z rówieśnikami. Slow parenting chce przywrócić ten zapomniany już model wychowawczy, który – choć nie był do końca bezbłędny – to jednak sprawiał, że dzieci miały dzieciństwo, a przede wszystkim rodziców. Bo dziś te relacje są mocno osłabione. Rodzic stał się kimś w rodzaju autora scenariusza życia własnego dziecka, zamiast być jego towarzyszem w życiu. Carl Honoré apeluje do rodziców o wolny czas dla swoich dzieci. Wspólne spacery, wycieczki, zabawy, ale przede wszystkim bliskość i obecność w życiu swoich pociech to najprawdziwsze dowody miłości bezwarunkowej. Zwolennicy slow parentingu sprzeciwiają się również przedmiotowego traktowaniu dzieci. Ich zdaniem dziecko to nie produkt, a my dorośli nie jesteśmy ich producentami, dbającymi o jak najlepszą jakość.

Czy slow parenting jest chwilową modą?

Nieśmiało wkraczający do Polski nurt spowolnionego rodzicielstwa na pewno nie dokona wielkiej rewolucji w wychowywaniu dzieci. Rodzice w naszym kraju nie mają łatwo. Z każdej strony czują presję, którą nakłada na nich: system edukacji (ciągłe reformy, nowe sposoby egzaminowania), media (propagowanie konsumpcji), sytuacja zawodowa (niejasna przyszłość) i najbliższe otoczenie (uleganie modzie, chęć dorównywania innym). Kult pieniądza, który silnie oddziałuje na nasze życie, wymaga od nas życia na najwyższych obrotach. Chcąc nie chcąc, życiowe priorytety przekazujemy naszym dzieciom, od małego ucząc ich dążenia do dóbr materialnych. Zastopowanie tego nurtu jest obecnie niemożliwe, tak naprawdę to dopiero zachłystujemy się możliwościami rynku. Może jednak przyjdzie taki czas, gdy ockniemy się, że coś w tym pędzie nam umyka i zaczniemy powoli zmieniać swoje życie. A wtedy slow parenting ma szansę stać się wyznacznikiem odpowiedzialnego rodzicielstwa.