Kara nie pomaga na dłuższą metę. Zamiast tego lepiej wybrać konsekwencje
Kara jest dla wielu rodziców jedyną słuszną drogą za złamanie zasad lub nieodpowiednie zachowanie. Nic dziwnego, w końcu większość z nas była wychowana dokładnie w ten sposób. Psycholożka, publikująca na Instagramie pod nickiem @psychomama_julia, w zupełności to rozumie.
Jak opowiada przez długi czas nie rozumiała, dlaczego kara miałaby być zła. A to dlatego, że była nauczona żyć i działać z poziomu lęku, więc nie widziała w tym nic złego. Konieczna była terapia, by mogła zobaczyć, że to przyzwyczajenie do lęku i kary sprawiło, że nie widzi w tym już nic złego.
Większość z rodziców wie już jednak, że kary nie specjalnie działają. Mimo to, nie bardzo mamy pojęcie jak je zastąpić, by nauczyć dzieci czegoś dobrego. Nie zawsze wiemy jednak jak to zrobić i jak odróżnić od siebie karę i konsekwencje.
Dlatego warto sobie zdefiniować oba te pojęcia. Konsekwencja jest wynikiem bardzo konkretnego działania lub jego braku. Na przykład jeśli pójdziesz spać późno, rano wstaniesz niewyspana.
Kara jest natomiast rodzajem kontroli nad drugą osobą. Polega na krzywdzeniu lub odebraniu drugiej osobie czegoś, nad czym mamy kontrolę jeśli zrobi ona lub nie zrobi czegoś. Na przykład jeśli nie będziesz dostawał samych piątek nie zabiorę Cię ze sobą na wakacje.
Konsekwencje zamiast karania. Czasem ciężko je odróżnić
Jak podkreśla ekspertka, badania nie zostawiają żadnych wątpliwości. Choć kara jest łatwiejsza do zastosowania, bo często jest po prostu szybsza, to patrząc na to długoterminowo daje o wiele gorszy efekt w wychowaniu niż pozwolenie dziecku na ponoszenie konsekwencji.
Co więcej, kara stawia nas w roli, jako takiego strażnika więziennego i powoduje obniżenie naszej więzi z dzieckiem. Używając konsekwencji stajemy się za to mentorem i czymś na kształt przewodnika dla dziecka.
Nie zawsze będzie łatwo odróżnić karę od konsekwencji. I to jest okej, ważne, żeby zrozumieć różnicę i starać się ją stosować. Na przykład, nie powinniśmy siedzieć nad dzieckiem i zmuszać je do nauki na sprawdzian. Ba! Nie powinniśmy mu nawet o nim przypominać. Nauka jest bowiem obowiązkiem dziecka i musi ponieść konsekwencje, żeby się czegoś nauczyć.
Możemy za to później je wesprzeć pytając co możemy zrobić razem lub jak mu pomóc, by następnym razem pamiętało o sprawdzianie. Możemy nawet wspólnie wypracować system priorytetyzacji, prowadzenia kalendarza lub ustawiania alarmów. Nie powinniśmy jednak niczego robić za dziecko.
Wiadomo, że czasem będzie ciężko, by pozwolić dziecku ponosić konsekwencje i się nie wtrącać. Jednak na dłuższą metę będzie to lepszy pomysł niż wtrącanie się, a później karanie dziecka.