Nagie dzieci biegające po plaży to temat, który wraca co roku jak bumerang. Pojawiają się komentarze specjalistów, wypowiadają się i rodzice. Nasza czytelniczka zwraca uwagę na jeszcze inną rzecz: bikini dla dziewczynek. Jej zdaniem to nie jest najlepszy wybór, dzieci powinny być ubierane w jednoczęściowe kostiumy, które nie tylko zasłaniają ciało, ale są też wygodne i umożliwiają swobodną zabawę.
Oddaję głos pani Marlenie.
"Na horyzoncie pojawił się nagi chłopiec"
Moje dziewczyny wyciągnęły mnie na miejski basen. Było otwarcie sezonu, jeszcze nie wszyscy wiedzieli, że już czynne. Było pusto, fajnie. Tylko co z tego, jak można sobie na spokojnie rozłożyć kocyk, nie walcząc z innymi o kawałek wolnej przestrzeni, jak człowieka krew zalewa z innego powodu. Wydawało mi się, że już poszliśmy po rozum do głowy, ale nie, znów to samo.
Najpierw na horyzoncie pojawił się nagi chłopiec. Miał z rok, może dwa. Może rodzice stwierdzili, że basen to idealne miejsce na naukę odpieluchowania. Interweniował ratownik, chyba nie chciał żadnych "incydentów kałowych" na swojej zmianie. Półnagich dzieci było więcej, ganiały w samych pieluszkach lub majtkach.
Przeczytaj także: Zachowanie rodziców gorszy wczasowiczów. "Nie chcę oglądać gołej pupy, jak jem"
"Po co rodzice robią z dziewczynek małe a stare?!"
Jest coś, czego nie rozumiem. Dwuczęściowe kostiumy kąpielowe dla dziewczynek. I to nie chodzi o jakieś takie topy i majtki. To najprawdziwsze bikini! Trójkątne staniki, które mało co zakrywają, ozdobione falbankami, cekinami i innymi błyskotkami. Brakuje tam jeszcze gąbek i tego typu usztywniaczy. Po co rodzice robią z dziewczynek małe a stare?! Na skąpe ubrania jeszcze przyjdzie czas, czy dzieci nie mogą być dziećmi?!
Zboczeńców nie brakuje, nie mówcie mi, że tak nie jest. Poza tym dwuczęściowy kostium nie jest ani ładny, ani wygodny. Ciągle coś podjeżdża do góry, mało to dzieci, które góry od kostiumu mają gdzieś w okolicy szyi, a to co miało być zasłonięte i tak jest na wierzchu? W zabawie sznurki mogą się rozwiązać, przeszkadzają na zjeżdżalni, już nie mówię, że mogą zaplątać się wokół szyi.
Przeczytaj także: Chciała kupić córce kostium kąpielowy. Wyszła ze sklepu z niczym. "Kto to kupuje 2-latce?"
"Nie rozumiem"
I to podkreślanie kształtów. No nie rozumiem. Niby to nie o to w tym chodzi, to po co te kuse stroje? Nie mówcie mi, że dziewczynki aż tak bardzo naciskają, chcą być matchy-matchy z mamami. Założę się, że znajdą się jakieś opcje typu bikini dla mamy, jednoczęściowy kostium dla córki. Z resztą, czemu nie dopasować jednoczęściowych strojów? W końcu kobieta też może w takim chodzić, nie każda matka jest fanką bikini.
Moje córki chodzą w strojach UV albo w jednoczęściowych kostiumach. Nie narzekają. Kiedyś babcia przywiozła im jakieś dwuczęściowe stroje. Nie mogły ich nawet przymierzyć, bo sznurki tak się poplątały, że nie wiedziały, gdzie włożyć głowę, a gdzie ręce. Stwierdziły, że to bez sensu, bo jak się przebierają na plaży to wolą to zrobić jak najszybciej.
Bikini dla dziewczynki to dla mnie same minusy, zero plusów. Niech mnie ktoś oświeci, jeśli nie dostrzegam zalet. Ładna opalenizna? Trzymajcie mnie.
Przeczytaj także: Supermodelka w ogniu krytyki za wspólną kąpiel z synkiem. Naprawdę pokazała za dużo?