Wielkimi krokami zbliża się Dzień Dziecka, o czym już od dawna przypominają dyskonty, które kuszą promocjami na zabawki. Wśród propozycji dla dzieci znajdziemy zarówno serie lalek, autek jak i artykuły z ulubionymi bohaterami dziecięcych bajek. Latem sporą popularnością cieszą się zabawki wodne - pistolety, armatki, baseny, a drobiazgiem, który maluchy często dostają w przedszkolach są bańki mydlane.
Wśród wielu propozycji nie brakuje też od kilku lat bardzo popularnych mas plastycznych. Są to różnego rodzaju piankoliny, ciastoliny, bąboliny, piaski, kleje, żele, gluty i inne podobne produkty, które sprawiają frajdę, choć rodziców przyprawiają o ból głowy. Do mam, które postanowiły wypowiedzieć im wojnę należy Kinga, która nie życzy sobie, by jej dzieci dostawały jakiekolwiek brudzące masy w prezencie.
Czytaj też: "Mamo, nudzi mi się”. Wyciągnij taśmę malarską i do dzieła!
Mama nie chce "rozwijających sensorycznie mas plastycznych"
Masy plastyczne, które można ugniatać, formować, lepić, mają sporo zalet. Chwali się je za to, że rozwijają sprawność manualną, pobudzają kreatywność, zachęcają do oswajania z różnymi fakturami i konsystencjami. To ważne także wtedy, gdy dziecko nie lubi się brudzić, za to dzięki zapachowi i ciekawym zabawom w grupie przedszkolnej z udziałem danego produktu, przełamuje swoją niechęć.
Sporą frajdę przedszkolakom sprawiają zabawy z użyciem kaszy, grochu, piasku, różnego rodzaju klejących produktów. Jednak to, czego dzieci używają w placówkach, nie wszyscy rodzice chętnie widzieliby we własnych domach.
Kinga, która ma dość sprzątania wylepionych podłóg i czyszczenia dywanów zapowiedziała, że jeśli jej dzieci dostaną od kogoś tego typu produkt, odda go wręczającemu. Jeśli zaś nie ma dzieci - bez skrupułów wyrzuci do śmieci.
"Ja rozumiem, że to można kupić wszędzie, wiele razy na zakupach dzieciaki prosiły, żebym kupiła te gluty czy inne kleje. Za każdym razem żałowałam, że się zgodziłam. Dywany we wszystkich pokojach lepią się od tego badziewia, bo tego po prostu nie da się wyczyścić, nie pomaga nawet ostra chemia" - przekonuje Kinga w liście do redakcji. Chce wierzyć, że jeśli głośno powie co myśli o takich zabawkach, inni rodzice "pójdą po rozum do głowy" i przestaną kupować je na różne okazje jak urodziny, Dzień Dziecka czy święta.
Czytaj też: Kosz klocków lego stoi i się kurzy? Pokaż dziecku to, a na weekend będziesz miała je z głowy
"W przedszkolu OK, ale nie w domu"
"Nie mam problemu z tym, żeby bawili się tymi brudzącymi rzeczami w przedszkolu. Ale nie w domu, gdzie wystarczy kropla klejącej masy na dywanie by zapaskudzić go na zawsze. Dzieci nie sposób upilnować, żebym nie wiem jak upominała, zawsze coś kapnie na kanapę, albo przyklei się do ubrania. Już wolę te grająco-piszczące zabawki niż to" - pisze Kinga.
A co Wy sądzicie o tego typu prezentach? Kupujecie je innym dzieciom, nie macie problemu z tym, że dzieci coś przy okazji zabawy ubrudzą?