To oburzające zdarzenie opisał portal Kidspot, do którego redakcji swoją historię wraz z poruszającymi zdjęciami języka jej dziecka nadesłała mama o imieniu Chandese. Kobieta mieszkająca w Anglii, w mieście Ipswich posyłała swojego młodszego syna do rodzinnej placówki zajmującej się opieką dzienną nad dziećmi. Jej synek przebywał tam trzy razy w tygodniu po kilka godzin. Po jednym z takich pobytów, 16-miesięczny Finlay musi leczyć się logopedycznie, bo jego język został trwale uszkodzony.
Zobacz: Jak rozpoznać najlepszy żłobek? Profesjonalna opiekunka podpowiada
Przeczytaj: To typowa mamoza. Zobacz, jakie są objawy uzależnienia dziecka od twojej obecności
Podejrzane zachowanie opiekunek
Po jednym z dni w opiece dziennej, gdy mama odebrała synka, od razu zauważyła, że jest dziwnie wycofany. Do tej pory był pogodnym dzieckiem, które chętnie wchodziło w interakcje z rówieśnikami. Opiekunki ewidentnie próbowały ukryć wypadek do którego doszło. Najprawdopodobniej prały mu ubranko, które było zaplamione krwią.
"Powiedziały, że jego sweter był trochę mokry, bo rozlał na niego wodę, ale pomyślałam, że to dziwne, bo ma butelkę z końcówką do ssania" - relacjonuje mama 16-miesięcznego chłopca dla Kidspot.
Miał mieć "mały wypadek na rowerku"
Podobno przy wychodzeniu z placówki, opiekunki dodały od niechcenia, że Filney miał "mały wypadek na rowerku". Powiedziały to jednak w tak bagatelizujący sposób, że mama nie uznała tego za ważne wydarzenie. Dopiero w domu zorientowała się, co się stało. Chłopczyk odmawiał jedzenia i był bardzo płaczliwy.
"Zauważyłam w jego buzi coś, co wyglądało jak duży pęcherz krwi na języku, potem przyjrzałam się bliżej i zobaczyłam duże rozcięcie z prawej strony jego języka" - opowiada Chandese.
Jeszcze tego samego dnia, język chłopca obejrzał lekarz. Okazało się, że doznał on rany szarpanej języka. Według lekarza, mało prawdopodobne, aby się ugryzł, gdyż miał wówczas tylko 8 przednich zębów, a rana była umiejscowiona z boku języka.
Trauma 16-miesięcznego chłopca i leczenie
W dalszych dniach chłopiec ewidentnie odreagowywał jakąś traumę. Wszystkiego dotykał językiem, uderzał głową o meble, bił mamę i był ciągle płaczliwy.
„Chyba kojarzyłam mu się jedynie z kimś, kto go tam (w żłobku) umieścił” – mówiła mama portalowi, ledwo powstrzymując łzy.
Do tego doszła konieczność leczenia logopedycznego, gdyż rozcięcie spowodowało uszkodzenie nerwów. Wpływ rany może mieć długotrwałe skutki na jego mowę i tak prozaiczne kwestie jak jedzenie. Chandese złożyła raport na policji i formalną skargę do Departamentu Edukacji. Nie stwierdzono jednak żadnych naruszeń ze strony placówki.