Spis treści
Dzieci z katarem w przedszkolu
Wydawałoby się, że dzieci z katarem cieknącym od nosa aż po brodę to w przedszkolach i żłobkach przeszłość, w końcu jedną z kluczowych zasad - w czasie trwania epidemii koronawirusa - jest zakaz przyprowadzania chorych dzieci do placówek.
Jak to wygląda w praktyce? Czy rodzice przeziębionych dzieci zostawiają je w domu? Wydaje się, że w większości ten problem udało się zażegnać i do przedszkoli przyprowadza się wyłącznie zdrowie dzieci.
W końcu zazwyczaj jeszcze przed wejściem do szatni, dziecku mierzona jest temperatura, a gdy ta jest podwyższona - przedszkolak jest odsyłany do domu.
Ale nie zawsze tak jest. Okazuje się, że dziecko z katarem można przyprowadzić do przedszkola, o ile wychowawcy grupy przedstawi się zaświadczenie od lekarza. Najczęściej jako powód podaje się alergię, u młodszych dzieci uczęszczających do żłobka - ząbkowanie.
Sprawdź: "1 września córka idzie do przedszkola, bez adaptacji, bo pandemia"
"Chore dzieci w przedszkolu to plaga"
Moje dziecko wciąż przynosi do domu kolejne choroby. Łapie wszystko od innych dzieci z grupy. Ma 4 lata więc jest w stanie wytłumaczyć mi dokładnie, które dziecko miało dziś w przedszkolu katar. Okazuje się, że wcale nie zostało odesłane do domu.
Próbowałam interweniować u wychowawcy, niestety ona także rozkłada ręce. Nawet, jeśli dziecko zostanie odesłane do domu w ciągu dnia, a rano gorączki nie miało, i tak zdąży zarazić połowę grupy.
Najgorzej jest w poniedziałki.
Niedoleczone przez weekend maluchy faszerowane lekami przeciwgorączkowymi zjawiają się w placówkach. Nierzadko w kieszeni bluzy mając... syrop. Z przykazaniem, by po obiedzie (dla dziecka to stały punkt planu dnia) wzięły 2 łyki. To nie do pomyślenia, jak nieodpowiedzialnych te dzieciaki mają rodziców.
Polecamy: Sposoby na różne rodzaje kaszlu u dziecka
Katar to zwykle "objaw alergii"
Wciąż lądujemy z dzieckiem u pediatry, a potem jestem zmuszona brać zwolnienie na dziecko lub w pomoc w opiece nad synem angażować teściową. Tymczasem rodzice podziębionych dzieci nie mają podobnych problemów, po prostu odstawiają dziecko do placówki. Tak było przed pandemią, tak jest i teraz.
Jaki to problem mieć znajomego lekarza, który wystawi odpowiedni papier. Wychowawcy zawsze można wmówić, że ten katar to przecież nie choroba, a kaszel to pewnie reakcja na środki do dezynfekcji, perfumy, przybory plastyczne...