Pokazała "numery" rodziców przedszkolaków. Nie wszystkim to się spodobało

2024-03-06 11:41

Sam film jest zabawny, ale przesłanie, jakie z niego płynie, sprawia, że rodzicom maluchów wcale nie jest do śmiechu. Czy we wszystkich żłobkach i przedszkolach ten temat tak wygląda?

Pokazała numery rodziców przedszkolaków. Nie wszystkim to się spodobało

i

Autor: Getty Images

Mamy coraz częściej szczerze dzielą się tym, jak wygląda ich codzienność. Macierzyństwo bez lukru opanowało internet - i dobrze, jesteśmy całym sercem za tym, aby wprost mówić zarówno o rzeczach trudnych, ale ważnych jak i z niego żartować. "Tylko spokój nas uratuje" to motto, które warto powiesić na lodówce obok karteczek z hasłami dla dziecka.

Zdarza się, że za pomocą memów czy rolek przedstawia się także te nieco poważniejsze kwestie. Na przykład te dotyczące ciągłych chorób u dzieci. W końcu nikomu nie jest do śmiechu, gdy dziecko wciąż wraca z przedszkola z gorączką czy katarem, jednak żartobliwa forma sprawia, że grafiki i filmy szybko zyskują ogromne zasięgi. Jeden z takich właśnie filmów, który parodiuje zachowanie rodziców chorych maluchów zamieściła w sieci Mariola Tokalič-Kalemba, która na Instagramie prowadzi profil @krakowska_mama.

Zobacz też: "Matki na placach zabaw zachowują się koszmarnie. Tak, zapewne ty też"

Spis treści

  1. Film "z przymrużeniem oka"
  2. Rodzice w komentarzach podzieleni
Plac zabaw: Sposoby na katar u dziecka - rodzice podpowiadają, jak sobie radzić

Film "z przymrużeniem oka"

Sytuacje przedstawione w filmie z pewnością zrozumieją rodzice dzieci w wieku przedszkolnym. Choroby przerywane maksymalnie kilkoma dniami z rzędu w placówce to codzienność rodzin od wiosny do jesieni. Nic dziwnego, że pediatra Wojciech Feleszko twierdzi, że tzw. przedszkolny glut to norma. W końcu grupa żłobkowa czy przedszkolna to kilkanaścioro dzieci, które zarażają się od siebie wzajemnie.

W części placówek w ogóle nie otwiera się okien i nie wietrzy pomieszczeń, w których dzieci się bawią, więc warunki do rozwoju patogeny mają przednie. Także gorsza pogoda skutecznie zniechęca do spacerów czy zabawy na przedszkolnym placu zabaw.

Mariola Tokalič-Kalemba zamieściła więc krótki film, na którym pokazuje typowe zachowania rodziców, którzy do placówek przyprowadzają chore dzieci. Jeśli jesteś jednym z takich rodziców wiedz, że w "ojej, a w domu tak nie kasłałaś" inna mama w szatni nie uwierzy. Nieprzekonująco brzmią też zapewnienia o tym, że czerwone oczko to nie zapalenie spojówek, ale skutek uderzenia, a gorączka nie pojawiła się znienacka. Zdarza się, że została tylko chwilowo zbita podanym przed wyjściem syropem.

Rodzice w komentarzach podzieleni

Krótki film wywołał jednak spore emocje w komentarzach. Okazuje się, że część osób doskonale zna problem, co przyznała nawet komentująca pracująca w przedszkolu. Przekonuje, że sama zmuszona była zadzwonić do rodzica dziecka, które ewidentnie czuło się źle. W odpowiedzi usłyszała, że w domu dziewczynka wyglądała na zdrową, tymczasem nauczycielka przekonuje, że była świadkiem sytuacji, w której ta właśnie mama w szatni podała dziecku syrop.

"Dziecko które ma lekki katar to jeszcze pół biedy ale dziecko z gorączką żeby puszczać do przedszkola… to już nie chodzi o to że zaraża innych ale o sam szacunek do dziecka" - dodaje komentująca.

Wtórują jej rodzice, którzy podobne sytuacje obserwują nie od wczoraj i mają ich dość. Podobnych komentarzy pełno także na grupach dla rodziców, którzy przekonują, że w żłobkach i przedszkolach niejedno widzieli. "Trzymałam córkę w domu, aż będzie całkiem zdrowa, a jak miała katar, brałam zaświadczenie od lekarza, że to alergia albo zęby. A inni notorycznie przyprowadzają chore dzieci a potem nie odbierają telefonów od opiekunek udając głupich. Nie wiem jak tak można, ale widać że to częsta praktyka" - czytamy.

Zobacz też: Poszła z dzieckiem do przychodni i była przerażona tym, co widzi. "Przeszły mnie ciarki"

Choć sama jestem mamą dziecka, które od jesieni w żłobku spędziło zaledwie kilkanaście dni (ostatecznie zmieniliśmy placówkę) nie potrafię powiedzieć, czemu łapało infekcję za infekcją. Zrzucam to na karb niedojrzałego systemu odpornościowego i wolę wierzyć, że z czasem minie, zaś kontakt z wirusami to naturalna kolej rzeczy w placówkach.

Pod filmem nie brakuje takich głosów.

"Ciekawe czy ty mając katarek bierzesz zwolnienie lekarskie. Jak dziecko ma ci odporność złapać, jak chuchasz i dmuchasz na nie jak na wazon z porcelany".

A wy co sądzicie o przyprowadzaniu do przedszkoli i żłobków dzieci które kaszlą lub mają katar?

Czytaj też: Czy można iść na spacer z chorym dzieckiem? Pediatra odpowiada