Specustawa zakłada otwarcie nowych miejsc w żłobkach i przedszkolach dla dzieci z Ukrainy. Miejsca opieki dla małych uchodźców mogą powstać przy istniejących już placówkach lub w nowych miejscach. Oba przypadki budzą wątpliwości - istniejące już oddziały dla dzieci i tak są przepełnione, a wprowadzenie nowych podopiecznych stwarza po prostu ryzyko, że opieka na dziećmi nie będzie sprawowana prawidłowo.
Specustawa budzi wątpliwości
- Nie ma miejsca dla tych dzieci, które są zapisane - mówi Anna, opiekunka z warszawskiego żłobka. - Mam obecnie w grupie 27 dwulatków, a miejsc przy stole jest 24. to nie tylko kwestia komfortu, ale bezpieczeństwa dzieci. Opiekunek nie będzie więcej, a my i tak musimy mieć "oczy wokół głowy", żeby maluchom nic się nie stało.
Czytaj również: Klub malucha - na jakiej zasadzie działają kluby dla dzieci?
Ukraiński chłopiec sam przekroczył granicę w Medyce? To FAKE, choć takie przypadki się zdarzają
Za dużo dzieci, za mało miejsca
Wątpliwości budzi również tworzenie nowych miejsc dla dzieci: aby ułatwić procedury, specustawa zwalnia nowe żłobki i kluby dziecięce z obowiązku spełniania niektórych przepisów sanitarno-lokalowych - przypomnijmy, że prywatny żłobek musi mieć co najmniej 2 pomieszczenia dla dzieci, w tym jedno przeznaczone na sypialnie, a powierzchnia każdego pomieszczenia przeznaczonego na zbiorowy pobyt od 3 do 5 dzieci musi wynosić co najmniej 16 m kw.
- W żłobku lub klubie dziecięcym jeden opiekun może zajmować się teraz grupą dzieci większą niż 5, jeśli w tej grupie jest dziecko z niepełnosprawnością lub wymagające szczególnej opieki, a w pozostałych przypadkach większą niż 8 dzieci - mówiła na posiedzeniu Dorota Gierej, zastępca dyrektora Departamentu Polityki Rodzinnej w Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej.
- Także dzienny opiekun może zajmować się liczbą dzieci większą niż 5 oraz większą niż 8 i nie jest w takim przypadku wymagana zgoda rodzica lub zgoda na uczestnictwo takiego rodzica w zajęciach prowadzonych przez dziennego opiekuna.
Nie wiadomo, czy teraz takie zasady będą przestrzegana, a jeśli nie, czy nie zagrozi to bezpieczeństwu małych podopiecznych zarówno z Polski, jak i z Ukrainy.