Posyłając dziecko do przedszkola chcemy mieć pewność, że szybko przyzwyczai się do nowego miejsca oraz osób, które sprawują opiekę nad dziećmi i dbają o ich rozwój. Między innymi temu służy okres adaptacji, który dla dzieci może być różny. Wciąż jednak nie we wszystkich placówkach publicznych adaptacja jest prowadzona (na przykład w czasie pandemii w ogóle jej nie było), poza tym część dzieci potrzebuje nieco więcej czasu, by oswoić się z nowym planem dnia.
Tymczasem okazuje się, że nawet dzieci, które chodzą do przedszkola nie pierwszy rok, nie mają poczucia stabilizacji, bo zarówno rano jak i na koniec dnia trafiają do łączonej grupy dzieci z różnych sal.
Łączone grupy są w przedszkolach normą
Grupa łączona czyli sala, w której zbierają się dzieci z różnych grup wiekowych funkcjonuje trochę podobnie do szkolnej świetlicy. W przedszkolach takie grupy funkcjonują często każdego dnia, nie tylko w wyjątkowych przypadkach (np. w okolicach świąt, gdy dzieci jest mało). Nierzadko w grupie łączonej znajdują się zarówno dzieci najmłodsze czyli 3-latki jak i zerówkowicze.
Część rodziców już przywykła do tego rozwiązania, jednak wielu wciąż pyta, czemu tak wygląda przedszkolna rzeczywistość. Małe dzieci potrzebują sporo czasu by zaakceptować nowe miejsce, tymczasem trafiając wciąż do nowej grupy pod opiekę nauczycielki, której nie znają, tracą poczucie stabilizacji.
Nauczycielka Agnieszka Kuźba przekonuje, że pomysł, by łączyć ze sobą dzieci z tak odległych grup wiekowych jest kompletnie nietrafiony.
- "Polska oszczędza na zdrowiu psychicznym i fizycznym maluchów. Z kilku grup dzieci starsze wędrują dwa razy dziennie do grupy 3-latków. Trzylatków? Tak" - pisze na swoim profilu facebookowym.
Przedszkole - drugi dom? To "przetrwalnia"
Grupę łączoną w przedszkolu nauczycielka dosadnie określa mianem "przetrwalni", do której trafiają wszystkie dzieci pojawiające się w placówce o 6:30. Wskazuje, że jest to rozwiązanie niezgodne z prawem.
W dalszej części swojego wpisu nauczycielka porównuje tę sytuację do pracy, w której my dorośli mielibyśmy kilku różnych szefów, którzy zmieniają się w ciągu dnia.
Nie jest to oczywiście jedyny głos krytyki w internecie. Na forach udzielają się rodzice, których dzieci źle funkcjonują w takim systemie i zwyczajnie nie chcę chodzić do placówki. Także rodzice szukają rozwiązań - zaprowadzają dziecko później lub odbierają wcześniej, póki dziecko jest w swojej sali i grupie. Oczywiście, jeśli mają taką możliwość, a często jej nie mają.
Warto jednak mieć świadomość tego, że w wielu sytuacjach kontakt dzieci w różnym wieku wpływa na nich pozytywnie. Model edukacji mieszanej stosuje się m.in. w placówkach Montessori i edukacji waldorfskiej. Starsze dzieci uczą się wtedy akceptacji, zaś młodsze szybciej rozwijają się intelektualnie.
Czytaj też: „Przedszkole to dżungla”. Pedagog o trudnych relacjach pomiędzy dziećmi