Odebrała ze żłobka nie to dziecko, zorientował się dopiero starszy brat. "Bałam się, że pójdę do więzienia"

2022-09-27 12:59

Czy można odebrać ze żłobka niewłaściwe dziecko? To wydarzenie pokazuje, że jest to możliwe. TikTokerka postanowiła podzielić się ze wszystkimi, jak doszło do takiej sytuacji. Teraz mówiąc o tym się uśmiecha, ale wtedy bała się, że pójdzie do więzienia.

Kobieta

i

Autor: Screen TikTok@briannadunkinfunk Odebrała ze żłobka nie to dziecko, zorientował się dopiero starszy brat. "Myślałam, że pójdę do więzienia"

Jakiś czas temu mogliśmy przeczytać, że dziecko bez wiedzy opiekunek opuściło żłobek. Innego dnia przedszkolak wyszedł z placówki niezauważony, aby zrobić urodzinowe zakupy. Jak się jednak okazuje, można również odebrać niewłaściwe dziecko ze żłobka.

Cała sytuacja miała miejsce kilka lat temu. Brianna, która prowadzi kanał na TikToku @briannadunkinfunk przyznała, że bała się wcześniej o tym opowiedzieć. Prawdą jest, że nie chciała iść do więzienia za porwanie dziecka. Nigdy też by jej nie przyszło do głowy, aby coś takiego zrobić.

Dziś, gdy emocje już opadły, a ona patrzy na to wydarzenie z lekkim dystansem, postanowiła podzielić się, jak doszło do tego, że odebrała niewłaściwe dziecko ze żłobka.

Czytaj również: Chcesz zapisać dziecko do żłobka? Zobacz, jakie dokumenty trzeba złożyć i ile masz czasu

M jak mama - Jak powinna wyglądać adaptacja dziecka w żłobku?

Odebranie dziecka koleżanki ze żłobka

Wszystko zaczęło się od tego, że mama malucha ze względu na pracę nie mogła wcześniej odebrać go z placówki. Poprosiła zatem o pomoc swoją koleżankę.

Brianna miała odebrać podopiecznego znajomej ze żłobka i zawieźć je do jego domu, gdzie niania opiekowała się starszym dzieckiem. Kobieta nigdy wcześniej nie widziała dziecka, które miała odebrać. Otrzymała jednak szczegółowy opis od koleżanki wraz z jego imieniem oraz informację o procedurze odebrania malucha.

Mama dziecka poinformowała jednocześnie żłobek, że ze względu na konieczność pozostania dłużej w pracy, jej podopiecznego odbierze ktoś inny. Podała oczywiście dane osoby, która zgłosi się po dziecko.

Wydawałoby się, że wszystko jest jasne i nie powinno być najmniejszego problemu. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna.

Nie zaufała swojemu przeczuciu

Jak wspomina Brianna, pojechała do żłobka, podając imię dziecka, które chce odebrać. Następnie, zgodnie z procedurą musiała pokazać swój dowód i podać swoje dane. Po weryfikacji została skierowana do sali, gdzie przebywały dzieci.

Raz jeszcze podała imię dziecka, po które przyszła. Wówczas jedno z dzieci podbiegło do niej, nazywając ją mamą. Dziś wspomina, że ze względu na to, że nosiło ono bardzo rzadkie i oryginalne imię, stłumiła swoje przeczucie, że może dojść do pomyłki.

Wróciła z dzieckiem do samochodu, gdzie zamontowała przekazany przez rodziców fotelik samochodowy. Zapaliła się jej kolejna czerwona lampka, bo fotelik wydawał jej się za duży. Przetłumaczyła sobie jednak, że przecież rodzice wiedzą lepiej, a ona miała tylko to, co jej dali.

Zapięła więc malucha w foteliku i ruszyła w dalszą drogę do domu. Po drodze słuchały piosenek Disneya i dobrze się bawiły.

„To nie moje rodzeństwo”

Kiedy Brianna przywiozła dziecko do jego domu, obserwowała reakcję niani, ale ta nie wydawała się zaniepokojona. Jak się później okazało, niania też nigdy wcześniej nie widziała młodszego dziecka.

Brianna podeszła z maluchem na rękach do lodówki, pytając, czy chce jakąś przekąskę. Kiedy tak stała, w kuchni pojawił się starszak. Kobieta do dziś pamięta wyraz jego twarzy, gdy spojrzał na nią, na malucha, później znowu na nią i na malucha, ostatecznie mówiąc:

„To nie moje rodzeństwo.”

Kobieta poczuła, że oblewa ją zimny pot, ale poprosiła, żeby sobie w taki sposób nie żartował. On wówczas stanowczo powtórzył, że nie jest to jego rodzeństwo.

Brianna miała wrażenie, że jest w jakimś filmie, w którym wszystkie kawałki, które wcześniej do siebie nie pasowały, teraz zaczynają tworzyć jedną sensowną całość. Dziwne przeczucie, za duży fotelik, niepokój, który jej towarzyszył.

Wzięła telefon do ręki, a tam odczytała wiadomość, która nie pozostawała żadnych złudzeń.

„Odebrałaś nie to dziecko”

Pierwszą rzeczą, którą Brianna zrobiła, odczytując wiadomość od rodziców, że odebrała nie to dziecko, był telefon do żłobka.

„Dzień dobry, mam na imię Brianna, niedawno u Państwa byłam i odebrałam niewłaściwe dziecko”.

Zdawała sobie sprawę, że ta sytuacja dla wszystkich jest trudna. Usłyszała, że musi natychmiast przyjechać z dzieckiem do placówki i właśnie to zamierzała zrobić.

Zanim jednak wyjechała, postanowiła zamontować fotelik dla mniejszego dziecka, który dostrzegła wcześniej w garażu. Kiedy go montowała, zadzwoniła do niej policja. Z początku ze stresu nie potrafiła udzielić im żadnych informacji. W końcu jednak wyjaśniła, że doszło do straszliwej pomyłki i zaraz odwiezie dziecko.

Niania starszaka podsunęła jej pomysł, aby zabrała ze sobą również jego, gdyż tylko on wie, jak wygląda jego rodzeństwo. Wtedy uznała, że to dobry pomysł i pojechała z powrotem do żłobka.

Wyciągnięcie konsekwencji

Okazało się, że w placówce jest dwoje dzieci o takim samym imieniu, ale uczęszczają do różnych grup. Brianna udała się wcześniej do niewłaściwej sali. Na szczęście wszystko dobrze się dla niej skończyło. Oddała dziecko i odebrała już to właściwe.

Później musiała jeszcze złożyć wyjaśnienia na komisariacie policji. Ostatecznie wobec pracowników żłobka wyciągnięto konsekwencję i kilka osób zwolniono.

Zobacz także: Babcia czy żłobek: pod czyją opieką pozostawić dziecko?