Agnieszka Włodarczyk odkąd na świecie pojawił się jej synek Milan, zmieniła swoje podejście do świata. Nie tak dawno podzieliła się tym na swoim profilu na Instagramie. Dla swojego małego chłopczyka jest w stanie zrobić wszystko. Każdy, kto obserwuje profil aktorki, może to dostrzec.
Tym razem podzieliła się ze swoimi fanami spostrzeżeniem dotyczącym krzesełek do karmienia w restauracjach. Z tym problemem boryka się w zasadzie odkąd mały Milan, zaczął jadać posiłki przy stole.
Nie potrafi zrozumieć, dlaczego nikt nie zwraca uwagi, że krzesełka są po prostu brudne. Co ją jednak jeszcze bardziej zdenerwowało, to sposób, w jaki są przecierane na życzenie. Dla niej to niedopuszczalne.
Zobacz także: "Ja jem w restauracji, moje dziecko też ma prawo" - bierzemy pod lupę publiczne karmienie piersią
Spis treści
- „Kelnerki zwykle nie zwracają na to uwagi”
- „Dlaczego nikt na to nie zwraca uwagi?”
- Internauci przyznają rację
„Kelnerki zwykle nie zwracają na to uwagi”
Aktorka jest szczerze zaskoczona, że w różnych restauracjach spotyka się z tym samym problemem brudnych krzesełek do karmienia dzieci. Podkreśla jednocześnie, że nie chodzi jedynie o drobne niedociągnięcia.
- Mówiąc brudne, mam na myśli serio- brudne. Lepiące, z okruchami, plamami i innymi pozostałościami po poprzednich małych gościach – wyjaśnia.
Zwraca również uwagę, że często kelnerki nie zwracają w ogóle na to uwagi.
Denerwuje ją fakt, że zanim posadzi synka w foteliku, musi sama przecierać stół mokrą chusteczką.
„Dlaczego nikt na to nie zwraca uwagi?”
Agnieszka zwraca również uwagę na jeszcze jeden problem. Wyznała, że kiedyś poprosiła kelnerkę, żeby przemyła krzesełko jej synka.
Niestety, kończyło się to na popsikaniu chemicznym środkiem, a potem przetarciem suchym ręcznikiem.
– Nikt nie przemył później czystą wodą – podkreśla. – Blat fotelika jest często talerzem dla dzieci, nie wyobrażam sobie jeść z talerza przemytego chemią, sorry. Dlaczego nikt na to nie zwraca uwagi?
Internauci przyznają rację
Większość internautek przyznała, że rzeczywiście jest to duży problem, którego obsługa nie zauważa. Nikt nie dba o czystość krzesełek do karmienia dla dzieci.
Pod postem piszą swoje spostrzeżenia.
– Najgorzej jak sama przemywasz chusteczka i widzisz jaki syf i brud na niej zostaje. Czasami normalnie smoła.
– 100% racji! Dostrzegam ten sam problem.
– To jest brak szacunku dla gościa restauracji. Skoro są krzesełka dla dzieci tzn. że dziecko może być klientem tej restauracji. Często w takich sytuacjach wyrażam w ten sposób swoja opinie w lokalach i obsługa jest zawstydzona. Nie zdają sobie sprawy z tego w ogóle.
– Niestety bardzo często tak jest i serio nie ogarniam, dlaczego miejsca dla "dorosłych" są ogarnianie a dla maluchów nie.
Część internautów poruszyła jednak jeszcze jedną kwestię.
– A jeszcze co ciekawe rodzice sprzątają fotelik przed włożeniem swojego dziecka, a nie posprzątają po dziecku.
– Może to apel do rodziców, żeby czyścili foteliki po swoich bąbelkach. Często w knajpach ludzie zostawiają taki syf, że głowa mała.
Wśród licznym komentarzy, pojawiła się rada menadżerki restauracji, która sama jest mamą.
– Pani Agnieszko jako manager restauracji powiem, że należy zwracać obsłudze uwagę. Sama nieraz trafiam ze swoimi dziećmi na takie usyfione krzesełka. Zawsze proszę o przetarcie blatu chemią a później zmycie tego czystą wodą. Plus wytarcie ręcznikiem papierowym, broń Boże żadną szmatką. To jest straszne, ale w większości knajp nie zwraca się zbytnio uwagi na krzesełka. Ja w swoim miejscu akurat bardzo pilnuję tego, bo sama nie chciałabym, żeby moje dziecko jadło w takim syfie.
Czytaj również: Bakterie i brud na zabawkach. Czy trzeba czyścić i dezynfekować zabawki malucha?