Katarzyna Bosacka zwykle nie sili się na szczególną poprawność językową, gdy chodzi o fatalny skład produktów. Zwłaszcza, gdy są to produkty sprzedawane dzieciom. Jak wiadomo żelki w różnych kształtach i kolorach to przysmak wielu dzieci, których rodzice często nie są świadomi, z czego zostały wyprodukowane wspomniane łakocie.
Ogromne ilości cukru i barwników, nierzadko negatywnie wpływających na układ nerwowy najmłodszych, nie są najszczęśliwszym wyborem jeśli chodzi o dietę dziecka.
„Znalazłaś w sklepie coś równie paskudnego?”
Niedawno pisaliśmy o tym, co dziennikarka sądzi o modnym zestawie z McDonald's. Bez ogródek stwierdziła wówczas, że „Zestaw Bambi to jeden wielki śmieć!”. Tym razem przyjrzała się innemu, popularnemu przysmakowi.
Chodzi o żelki, które wyglądem część osób mogą odstraszać. Dziennikarce kojarzą się raczej z gąbką do mycia naczyń niż czymkolwiek jadalnym.
Dziś z cyklu „zgadnij co to?" przedstawiamy Państwu nie ścierę do naczyń, nie gumkę do majtek, tylko... ta dam! O dziwo coś do jedzenia
- napisała Katarzyna Bosacka na swoim profilu na Instagramie.
Opublikowała również zdjęcie żelek o smaku bananowym. Produkt sprzedawany w pudełku ma jednak jej zdaniem tyle samo wspólnego z owocami i bananem, co ona z fizyką jądrową.
Polecany artykuł:
Z pewnością nikt nie będzie zdziwiony faktem, że na pierwszym miejscu w składzie wymieniono cukier i syrop glukozowo-fruktozowy. Oprócz tego w składzie znalazły się także mąka pszenna i „tłuszcz palmowy pieszczoch producentów żywności”.
Nie będzie zaskoczeniem również to, że kolor i smak produktu to nie kwestia użytych owoców, ale barwników. Za żółty kolor odpowiada E100 (kurkumina), za czerwony E120 (koszenila).
Zdaniem Katarzyny Bosackiej żelki powinny nazywać się nie owocowymi, ale „pszennymi o smaku robakowym”.
Dziennikarka przybliżyła swoim obserwatorom temat użytych barwników. Zdecydowana większość konsumentów nie wie, co kryje się za różnymi dodatkami, które oznaczone są symbolem z literką „E” i liczbą. Niektórzy zakładają, że skoro coś zostało dopuszczone do sprzedaży, z pewnością nie jest szkodliwe. Czy faktycznie tak jest?
Na te barwniki w żywności uważaj
Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że barwniki mogą wywoływać silne reakcje alergiczne, łącznie ze wstrząsem anafilaktycznym. W przypadku E120 czyli koszenili, mamy do czynienia z silnym alergenem wziewnym, pokarmowym i kontaktowym. Szczególnie uważać powinni na niego astmatycy.
Jak zaleca WHO, dopuszczalne dzienne spożycie E120 wynosi 5 mg/kg masy ciała, jednak dla alergika każda nawet najmniejsza ilość będzie niebezpieczna.
Polecany artykuł:
Nie będzie tajemnicą jeśli powiemy, że żelki to jedne z najmniej naturalnych produktów, co gorsza kupowane są głównie dzieciom. Piękne kolory uzyskiwane są zazwyczaj dzięki sztucznym barwnikom, niektóre z nich są wprawdzie wycofywane, jednak właśnie w żelkach, jako w ostatnich produktach na rynku, często są jeszcze obecne. Tak jest np. w przypadku błękitu patentowego V (E131), którego stosowanie jako dodatku do żywności już jest zabronione w Norwegii, Australii i USA. Związek ten nadaje produktom niebieski kolor.
Z pewnością okazjonalne kupowanie dziecku produktów takich jak kwaśne żelki może być przez jego organizm traktowane obojętnie, jednak decydując się na zakup produktów barwionych warto sprawdzić, czy w składzie nie znajdziemy tych barwników, co do których istnieją uzasadnione obawy, że szkodzą zdrowiu dzieci lub wpływają na ich zachowanie. Są to między innymi:
- E102 (tatrazyna) - żółty barwnik,
- E104 (żółcień chinolinowa),
- E110 (żółcień pomarańczowa),
- E122 (azorubina),
- E124 - czerwień koszelinowa
- E129 (czerwień allura),
- E131 (błękit patentowy V)
- E133 (błękit brylantynowy),
- E142 (zieleń S).