Z nostalgią wspominasz swoje dzieciństwo i to, że większość wolnego czasu spędzałaś na zewnątrz? W latach 80. i 90. XX wieku dzieci na podwórkach było pełno.
I choć wielu z nas zamiast oddawać się beztroskiej zabawie nierzadko zajmowało się głównie domowymi obowiązkami (których mieliśmy sporo) i opieką nad młodszym rodzeństwem, nie narzekaliśmy na nudę.
Mało kto mógł pochwalić się imponującą kolekcją zabawek, ale te, które mieliśmy, bardzo szanowaliśmy. W końcu o nową nie było łatwo. Nic dziwnego, że wraca moda na zabawki z lat 90. Zamiast szukać perełek z dawnych lat wolisz zachęcić dziecko do zabawy na świeżym powietrzu? Oto zabawy z naszego dzieciństwa, w które dzieci bawiły się jeszcze w czasach PRL-u.
Spis treści
- Chłopek czyli taka prawie gra w klasy
- Podchody - najlepiej na większym terenie
- Krowa
- Gra w hacele
- Gra w gumę
- Baba jaga patrzy
- Ciuciubabka
- Gra w szczura
Nie da się ukryć, że choć niewielu współczesnych rodziców kilkulatków pamięta czasy PRL-u, chcieliby dowiedzieć się o nich jak najwięcej. Wciąż wiele możemy dowiedzieć się z opowieści własnych rodziców i choć zwykle przyznają oni, że nie były to czasy łatwe, nie da się ukryć, że dziś wiele osób je koloryzuje. Wraca moda na meble z PRL-u niczym przeniesione w czasie czy na ubrania.
Założymy się, że sama nosiłaś kiedyś kurtkę z ortalionu czy szerokie spodnie zwane szwedami. Te modele wracają i cieszą się sporą popularnością.
Oto zabawy, w które mogłaś bawić się jako dziecko, nie wiedząc, że ich rodowód jest dużo dłuższy:
Chłopek czyli taka prawie gra w klasy
Nazywaliśmy ją po prostu grą w klasy, jednak warto wiedzieć, że wcześniej w użyciu była również nazwa chłopek. Kształt klas rysowanych na asfalcie przypominał chłopa, pola z numerami 5 i 6 tworzyły ramiona (wskakiwało się na nie obunóż), a 8 głowę.
Pól było dokładnie tyle ile klas szkoły podstawowej czyli osiem. Później pojawiły się inne warianty, z dziesięcioma polami. Rzucało się kolejno na pola tak, by kamyk lub szkiełko nie wypadło poza linię lub nie zatrzymało się na niej i przeskakiwało kolejno z pola na pole.

i
Podchody - najlepiej na większym terenie
Być może dzisiaj proponowanie tej zabawy kilkulatkom nie należy do typowych pomysłów, jednak pamiętam, że bawiłam się w podchody w szkole. Klasa dzieliła się na dwie grupy, zadaniem każdej z nich było dotarcie do przeciwnej, oczywiście korzystając z zostawianych wskazówek i po wykonaniu określonych zadań.
Im więcej dzieci, tym lepsza zabawa i oczywiście warto bawić się w bezpiecznych warunkach, a nie przy ruchliwej ulicy w mieście. Dziś z pewnością rodzice chętnie dołączą do drużyn, by mieć maluchy na oku.
Krowa
Jeśli moja pamięć nie szwankuje, nazywaliśmy ją raczej grą „w zamurowanego” choć nie przeczę, że mogła być to wąska, regionalna nazwa, by nie powiedzieć podwórkowa.
Jedna osoba stawała i wyciągała ręce na boki. Pozostałe trzymały ją za palce. Dzieci zadawały „krowie” pytania: jakie krowa daje mleko? Gdy dziecko będące krową wymieniło kolor biały, te, które trzymały za palce szybko uciekały.
Gdy zostały złapane, stawały w rozkroku (inne biegające dziecko mogło je wybawić przechodząc między pod nogami - stąd nazwa zamurowany, czyli dziecko stojąc bez ruchu). Gdy wszystkie zostały złapane, ostatnie zostawało krową.

Gra w hacele
Dziś o hacele trudno (mój dziadek miał konie więc miałam do nich łatwy dostęp), jednak z powodzeniem można zastąpić je choćby kamykami. Pamiętam, że gdy byłam dzieckiem grało się też śrubami, bo warto, żeby miały podobną wagę i nie były zbyt duże. Pamiętam też, że od ich łapania bolały palce...
Potrzeba 5 sztuk. Podrzucamy kolejno jeden kamień do góry, szybko zbieramy jeden ze stołu i łapiemy ten, który podrzuciliśmy. Tak kolejno aż do wyzbierania wszystkich. Dla utrudnienia jako kolejne rundy można zbierać dwa kamienie, trzy, a później cztery. Można też łapać hacele na grzbiet dłoni, oczywiście pilnując przy tym, by nie spadły.
Gra w gumę
Nie można nie wspomnieć o grze w gumę, która w Polsce stała się popularna w latach 80. i 90., jednak wydaje się, że i dziś dzieci chętnie skaczą. Widziałam, że już za 4 złote można ją kupić w Action, więc jeśli twoje dziecko jej nie zna, koniecznie pokaż mu, jak się gra.
Do gry w gumę potrzeba trzech osób b lub czterech, bo można też grać parami.
Baba jaga patrzy
Pamiętasz wyliczankę „Raz, dwa, trzy, Baba Jaga patrzy”? Potrzeba co najmniej kilku osób. Jedna jest Babą Jagą, stoi tyłem do reszty lub ma zamknięte oczy.
Dzieci znajdują się kilkanaście metrów dalej (w tej samej odległości od Baby Jagi) i zaczynają biec w jej kierunku, a gdy Baba Jaga wypowiada hasło, muszą stanąć nieruchomo. Baba Jaga stara się je rozśmieszyć i skłonić do tego, by się poruszyły. Jeśli jej się to uda - gracz wraca do punktu startu.
Celem gry jest dobiegnięcie do miejsca, w którym stoi Baba Jaga.
Ciuciubabka
Osoba, która jest ciuciubabką ma zawiązane apaszką oczy. Po omacku musi złapać pozostałe osoby, ten kogo złapie staje się ciuciubabką. Dzieci w trakcie zabawy mogą wydawać różne odgłosy.
Gra w szczura
Wystarczyła stara piłka (najlepiej typowy kapeć, spompowana) i sznur. Piłkę należało przywiązać do sznura, jedna osoba trzymała i kręciła, a stojące w okręgu dzieci podskakiwały, żeby nie dotknąć sznura ani piłki. Na początku linę trzeba było trzymać nisko przy ziemi, później coraz wyżej. Ten kto dotknie, odpada. W innym wariancie zostaje osobą, która kręci sznurem.
Zobacz też: Te teksty rodziców słyszało każde dziecko. Śmieje się z nich cały internet. Zobacz najlepsze memy!