Czy są Państwo w stanie wskazać moment, który dał początek pasji podróżowania?
Ola Wysocka*: Jeździliśmy od zawsze - czy to z rodzicami pod namiot, czy na obozy harcerskie, czy wreszcie ze znajomymi w czasie wakacji studenckich. Niezależnie od kierunku i towarzystwa zawsze były to wyjazdy aktywne, a nie leżenie na plaży czy wczasy last minute. Gdy urodziły nam się dzieci po prostu nie przestaliśmy robić tego, co zawsze robiliśmy.
W jakim wieku były Państwa dzieci, gdy odbyły swoją pierwszą podróż?
Paweł Wysocki*: Maciek miał 4 miesiące, gdy pojechaliśmy z nim na miesiąc do Izraela. Kalina swoje podróżowanie zaczęła nieco wcześniej – miała 3 miesiące, gdy wyjechaliśmy na miesiąc całą czwórką na Dominikanę. Gdy Maciek miał 3,5 roku, a Kalina 6 miesięcy, podjęliśmy decyzję o wyjeździe do Stanów Zjednoczonych, gdzie kupiliśmy samochód i przyczepę, które stały się naszym środkiem transportu i domem na kolejne 6 miesięcy. Wtedy też zaczęliśmy prowadzić naszego bloga osiemstop.pl.
Przeczytaj również:
Dziecko w samochodzie - co ze sobą zabrać?
Bagaż podręczny: kiedy lecisz z dzieckiem
Czy podróżowanie z dziećmi wymaga specjalnie opracowanego planu lub skomplikowanej logistyki?
P.W.: To pytanie odzwierciedla obawy ludzi przed podróżowaniem z małymi dziećmi. A prawda jest taka, że niepotrzebne są żadne przygotowania. Ludzie wszędzie mają dzieci, wszędzie można kupić pieluchy i dziecięce kosmetyki. Wyznajemy zasadę, że póki nad głową nie śmigają kule, ewentualnie przy uchu nie bzyczą malaryczne komary, to czemu nie? Zawsze staramy się zachować zdrowy rozsądek, mieć zapas leków na różne okazje, a w przypadku dłuższych wyjazdów – dobre ubezpieczenie. A karmić, przewijać i kąpać można przecież wszędzie.
Co daje wam, jako rodzicom, podróżowanie z dziećmi?
O. W.: Największą różnicą w stosunku do podróżowania bez dzieci jest to, że z dziećmi dużo trudniej jest planować, wszystko trwa odpowiednio dłużej i czasem plany trzeba na bieżąco modyfikować. To uczy dystansu i pokory, bo trudno się zachwycać przepiękną świątynią, gdy mały towarzysz podróży ma akurat gorszy dzień i zamiast zwiedzania wybrał tarzanie się z ogłuszającym rykiem w piasku. Z kolei w lepszych momentach dziecko niejako wymusza spokojniejsze podróżowanie, nie tyle "odhaczanie" kolejnych atrakcji, co skupienie się na drobiazgach, wejście na każdą wieżę, zajrzenie do każdego pomieszczenia, pół godziny rzucania się śnieżkami zamiast pędzenia samochodem do kolejnego punktu widokowego.
Jakie kraje udało się Państwu pokazać swoim dzieciom?
P.W.: Byliśmy w Izraelu, na Malcie, we Francji, Toskanii, Szwajcarii, na Dominikanie, w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Tajlandii, Laosie, Kambodży, mieszkaliśmy też przez rok (jeszcze we trójkę) w Libii, a ostatnio pokazujemy dzieciom Polskę. Nieśmiało planujemy powrót do Stanów, chętnie wrócimy też do Azji i na Karaiby, marzy nam się Ameryka Łacińska. Mało jest miejsc na świecie, których nie chcielibyśmy zobaczyć (śmiech).
Gdzie Państwa dzieciom podobało się najbardziej?
O. W.: Gdy byliśmy w Azji, dzieci z entuzjazmem biegały do każdej nowej świątyni, podobało im się jeżdżenie z nami na skuterach, choć w przeciwieństwie do nas, cieplejsze uczucia żywią dla tuk-tuków. Ostatnio w Polsce cieszą ich wszelkie multimedialne muzea (Maciek został ich fanem już w Stanach, Kalina była wtedy jeszcze za mała). Tak naprawdę cudowne jest to, że nigdy nie wiadomo, co ich zachwyci, dla nich wszystko jest nowe i wszystko jest ciekawe. Czasem mrówka potrafi przykuć uwagę na dłużej niż stojący tuż obok słoń. W podróżowaniu z dziećmi interesujące jest też to, że można na chwilę przejąć ich perspektywę, spojrzeć na świat inaczej, zacząć zauważać inne rzeczy niż dotychczas.
Maciek ma teraz ponad 6 lat, a Kalina 3,5 roku. O ile syn sporo pamięta z naszych dotychczasowych podróży, tak wspomnienia Kaliny są wymieszane i tworzą radosną mozaikę widoków, kultur, religii, zapachów i smaków. Zawsze jednak podkreślamy, że podróże planujemy "pod siebie", nie "pod dzieci". Nie szukamy więc atrakcji dla dzieci, licząc, że nam również się spodobają. Jeździmy "po dorosłemu", starając się zainteresować dzieci tym, co widzimy.
>>Przeczytaj również: Podróż z niemowlakiem oczami pediatry - o czym trzeba pamiętać?>>
W przekonaniu wielu osób dajecie Państwo swoim dzieciom wiele radości i pozwalacie im na zachwycanie się światem.
P.W.: Maciek i Kalina zawsze cieszą się na nowe przygody i chłoną wszystko co widzą. Najbardziej jednak podoba im się to, że spędzają czas z nami, i jest to czas wartościowy, a nie ten "funkcyjny" między odebraniem ze szkoły czy przedszkola, a pójściem spać, gdzie po drodze czekają jeszcze zakupy, praca domowa, pranie i sprzątanie. Nie jesteśmy super-ekstra-pomysłowymi rodzicami, którzy są w stanie każdą chwilę wypełnić ciekawą i nieszablonową zabawą. W podróży przygoda chowa się za każdym rogiem.
Jedną z barier, która wydaje się rodzicom trudna do pokonania, i co hamuje ich chęć do podróżowaniu z dziećmi, jest obawa przed zachorowaniem.
O. W.: Niektórzy złośliwie o tym wspominają, co można rozumieć tak, że świadomie narażamy zdrowie naszych dzieci dla realizacji własnych marzeń i planów. Bzdura! Gdy nam dzieci zachorują, to idziemy do lekarza. Staramy się jeździć do takich krajów, gdzie lekarzy jest więcej niż tylko ci "bez granic". W zdecydowanej większości przypadków możemy się z takim specjalistą porozumieć po angielsku lub hiszpańsku, a jeśli nie możemy się dogadać, wówczas wyciągamy słownik albo posługujemy się międzynarodowym językiem gestów. Gdy jeździmy z dziećmi, to dysponujemy stosownym ubezpieczeniem zdrowotnym.
Mając za sobą doświadczenia szpitalne w Warszawie i kilka spotkań z państwową służbą zdrowia w Libii przewidujemy, że w innych krajach też damy radę. Ponadto wiemy mniej więcej czego zdrowotnie możemy spodziewać się po Maćku (w ciągu pierwszych trzech lat życia przeszedł więcej zapaleń oskrzeli niż pozostali członkowie rodziny razem wzięci) i zawsze bierzemy ze sobą pokaźną apteczkę.
*Ola i Paweł Wysoccy – o swoich podróżach opowiadają na blogu osiemstop.pl, prowadzą ponadto podróżniczo-rodzinną klubokawiarnię Cafe 8 stóp na warszawskiej Pradze Północ.