Na wakacjach z dziećmi okazji do wydawania pieniędzy jest mnóstwo. Niektóre maluchy najchętniej zamieszkałyby w sąsiedztwie automatów z kulkami, kilka razy dziennie jadłyby lody i gofry, a ze straganów wróciłyby z reklamówką wątpliwej jakości zabawek.
Wielu rodziców, choć ma świadomość, że na większości górskich czy nadmorskich pamiątek widnieje napis "made in China", a ich pociechy zapomną o zakupie zaraz po powrocie z wakacji, daje się namówić na ich zakup. Głównie po to, by na wyjeździe nie kłócić się o bzdury.
Czytaj też: "Warkoczyki, tatuaże, tona plastiku na straganach. Wakacje nad polskim morzem to horror"
Wakacje z dziećmi droższe niż zakładamy
Wybierając się na tygodniowe wakacje z dziećmi nad morzem, nie sposób uniknąć dodatkowych wydatków. To popcorn czy orzeszki w karmelu kupione na plaży, lody, gofry, za które trzeba zapłacić krocie, a także zabawki ze straganów z pamiątkami. Ostatnio pisaliśmy o tym, że Ziemniak Pou jest hitem wakacji 2024. Równie popularne są także hobby horses, które można kupić niemal na każdym straganie.
Dzieci lubią naciągać rodziców na kupno zabawki, którą pobawią się dosłownie przez kilka minut, po powrocie pokażą kolegom, a potem szybko rzucą ją w kąt pokoju.
Często po powrocie z wakacji okazuje się, że wydaliśmy więcej niż zakładaliśmy. Ta przykra konkluzja jeszcze bardziej boli, gdy patrzymy na to, jakie "badziewie" wróciło z nami do domu. A przecież nikt nie zmuszał nas do tego, by to wszystko kupować. No, może poza pociechą, która wspięła się na wyżyny pomysłowości w przekonywaniu rodzica, by zgodził się wydać kolejne 10 złotych.
Tata na wakacjach nie kupuje dzieciom niczego
Jeden z ojców postanowił podzielić się z innymi swoim sposobem na to, jak uniknąć zbędnych zakupów na wakacjach. Przekonuje, że działa doskonale, bo odkąd stosuje wymyśloną przez siebie strategię, dzieci nie proszą o kupno typowo wakacyjnych gadżetów czy przekąsek. Mało tego, nie dąsają się słysząc, że czegoś nie dostaną.
Jak tłumaczy Dawid Pałka, jego dzieci co miesiąc dostają skromne kieszonkowe. Poza innymi ważnymi okazjami jak urodziny czy święta, nie dostają pieniędzy. Mogą je jednak zarobić wykonując dodatkowe prace. Dzięki temu zbierają na swoje wydatki.
Jak jednak zauważa, na wakacjach trudniej jest im "dorobić" do kieszonkowego, więc ich tata wymyślił sposób na to, jak odmawiając sobie przyjemności mogą powiększać pulę swoich oszczędności.
"Odkryłem jak nic nie kupować dzieciom na wakacjach. Działa jak złoto a moje dzieci są zachwycone" - napisał w portalu x.com (dawnej" Twitter).
Co to za sposób? Otóż ojciec za każdym razem, gdy dzieci mają okazję poprosić tatę o kupno lodów czy dowolnej zabawki, mogą wybrać, czy faktycznie chcą zjeść lody, czy wolą otrzymać równowartość kwoty, która zostałaby na nie wydana. W ten sposób jego dzieci zamiast wydawać pieniądze na nieistotne rzeczy, mogą uzbierać większą sumę, którą przeznaczą na inny, istotniejszy zakup. Przekonuje, że ten sposób działa.
"Dzieci mają możliwość zarobienia na rzeczy, na których im naprawdę zależy, a ja mam satysfakcję, że nie wydaję kasy na pierdoły" - pisze Dawid Pałka.
Post "seryjnego przedsiębiorcy" (jak mówi o sobie influencer) szybko zdobył popularność. Wielu rodziców chwali pomysł na to, jak uczyć dzieci oszczędzania, ale wielu też krytykuje takie postępowanie. Uważają, że wakacje nie są po to, by odmawiać dzieciom wszystkiego, ale właśnie pozwalać na takie drobne przyjemności.
Wywołany do tablicy ojciec przekonuje jednak, że jego dzieci mają wybór. Same mogą podjąć decyzję, czy wolą zaoszczędzić, czy zjeść przykładowo gofry. I gdy starszy syn cieszy się z uzbierania na klocki, o jakich marzył, młodsze pociechy pałaszują słodkości.
Polecany artykuł: