Mięsożerna bakteria w Bałtyku występowała w 2019 roku. Doszło wtedy do 4 śmiertelnych wypadków i wielu zakażeń. Wystarczyła mała ranka na skórze, by bakteria dostała się do organizmu człowieka.
Dowiedz się: Dokąd nad polskie morze z dzieckiem? Tam rodzice jeżdzą najchętniej
Sprawdź: Oto najlepsze kąpieliska w Polsce. 34 miejsca z kultowym wyróżnieniem Błękitnej Flagi
Skąd Vibrio vulnificus w Bałtyku?
To bakteria, która niegdyś występowała jedynie w wodach stref tropikalnych. Niestety, w wyniku ocieplania się klimatu, temperatura wody w Bałtyku rośnie, co sprzyja intensywnemu namnażaniu się tej groźnej bakterii. Vibrio vulnificus ma najbardziej korzystne warunki do rozwoju w wodzie o temperaturze powyżej 20 stopni Celsjusza i niskim lub średnim zasoleniu.
Z każdym kolejnym stopniem Celsjusza, ryzyko jej występowania rośnie o 200%. Mimo to, jest w stanie przeżyć w wodzie o temperaturze od 9 do 31 stopni.
Właśnie taka sytuacja miała miejsce w 2019 roku, na niemieckim wybrzeżu Bałtyku. Wówczas zmarły 4 osoby.
Kto jest narażony na zakażenie?
Szczególnie narażone na zakażenie są osoby z choćby niewielkimi rankami na skórze, zadrapaniami, świeżymi tatuażami, czy przekłuciami skóry. W szczególnych przypadkach mięsożerna bakteria powoduje, oprócz bóli brzucha, także ropnie i owrzodzenia skórne. Może jednak dojść do martwiczych zapaleń powięzi na skórze, a w skrajnych przypadkach do zaawansowanej infekcji organizmu i sepsy.
Mięsożerna bakteria znów atakuje
Dziś bakteria znów pojawia się w nietropikalnych wodach. Pierwszy przypadek wykryto na Long Island w stanie Nowy Jork. Silnie rozprzestrzenia się także na Florydzie. Tam odnotowano 26 przypadków zakażenia, z czego 5 było śmiertelnych.