DOBRY LEKARZ: jak go znaleźć?

2014-03-24 21:22

Ponad 70 proc. z nas, szukając lekarza, pyta przede wszystkim znajomych – wynika z najnowszego sondażu OBOAK, przeprowadzonego na zlecenie programu Trusted Trader Polska. Internetowym opiniom o lekarzach nie ufamy, ponieważ nie sposób ocenić ich wiarygodność.

Pierwsza wizyta z noworodkiem u lekarza

i

Autor: _photos.com|photos.com PIERWSZA WIZYTA z noworodkiem u LEKARZA: o co pytać? Jak wygląda taka wizyta?

Spis treści

  1. Jak szukamy dobrych lekarzy?
  2. Opinie o lekarzach w internecie - czy warto im ufać?

W Polsce przypada dziś średnio dwóch lekarzy na tysiąc osób, czyli zdecydowanie mniej niż w większości państw europejskich. Nie wszyscy lekarze mają dobre opinie wśród swoich pacjentów. Najczęściej narzekamy na słabą komunikację z lekarzem, na przepisywanie drogich leków oraz niedbałe badanie podczas wizyty.

Jak szukamy dobrych lekarzy?

– Dlatego postanowiliśmy sprawdzić, jak Polacy szukają dobrych lekarzy – mówi Dawid Urbańczyk, ekspert programu Trusted Trader Polska, którego celem jest zwiększenie zaufania konsumentów i promowanie dobrych praktyk wśród firm w Polsce. Wyniki sondażu okazały się zaskakujące. Aż 74 proc. ankietowanych wskazało, że szukając dobrego lekarza, pyta o radę swoich znajomych, 27 proc. przegląda fora internetowe i portale opinii, 26 proc. sprawdza ofertę na stronie internetowej, a jedynie 18 proc. decyduje się na wizytę u lekarza ze względu na odległość do gabinetu.

– Znajomi i rodzina są chyba najlepszym źródłem tego typu informacji – mówi technik audiolog Krzysztof Kapłon z Czechowic-Dziedzic. – Uważałbym natomiast na opowieści osób, które nie miały bezpośredniego kontaktu z danym lekarzem, tylko o nim słyszały. Takie opinie przekazywane są jak w „głuchym telefonie”, każda następna osoba coś zmienia – tłumaczy audiolog.

Ciekawa okazała się też druga część ankiety. Co prawda większość, bo aż 85 proc., respondentów przyznała, że chodzi do lekarza wtedy, gdy zachoruje, a 15 proc. profilaktycznie dla sprawdzenia swojego stanu zdrowia, całkiem sporo zaś, bo 6 proc., odwiedza gabinet wyłącznie po zwolnienie lekarskie; 3 proc. ankietowanych zadeklarowało, że nigdy nie chodzi do lekarza.

Największym zaskoczeniem badań było to, że aż 26 proc. ludzi przeglądających fora internetowe nie jest w stanie stwierdzić, które z zamieszczonych tam opinii są prawdziwe, a które nie. Odpowiedź „tak, potrafię” zaznaczyło zaledwie 6 proc. respondentów. Problem z weryfikacją prawdziwości wpisów mają jednak nie tylko zwykli użytkownicy szukający opinii, lecz również portale i fora zarządzające takimi wpisami. Największym wyzwaniem dla nich jest zapewnienie anonimowości osobom dodającym wpisy przy możliwości sprawdzenia prawdziwości opinii. Ochronę należy przecież zapewnić zarówno osobom, które wyrażają swoje opinie, jak i tym, których te opinie dotyczą.

Opinie o lekarzach w internecie - czy warto im ufać?

– Często pacjenci nie mówią mi czegoś wprost podczas wizyty, ale chętnie napiszą o tym na forum anonimowo. Staram się odpowiadać na negatywne opinie, o ile są konstruktywne – mówi Bogdan Ząbek, lekarz pediatra z Bielska-Białej, do którego dostanie się na wizytę graniczy z cudem, a kolejka do rejestracji ustawia się już od 6.00 rano. Dodaje, że ważną funkcjonalnością portalu opinii jest możliwość odpowiadania na opinie negatywne. – Daje to prawo głosu i obrony w sytuacji, gdy negatywna opinia jest nieprawdziwa albo doszło do nieporozumienia. Ta funkcja otwiera możliwość komunikacji z pacjentem – dodaje lekarz.

Ciekawy przypadek opisuje Maria Lepucka na blogu portalu FeminaSum.pl we wpisie pod tytułem „Znany Lekarz udostępnia dane pacjentów!!!”. Czytamy w nim, że gdy autorka tekstu zdecydowała się dodać negatywną opinię na temat stomatologa, u którego była na wizycie, jej dane zostały przekazane lekarce, której dotyczył wpis, a ta wystosowała pismo żądające wycofania tej opinii z portalu, przesyłając je na prywatny adres pani Marii. Portal w swoich oświadczeniach publikowanych w Internecie w związku z oskarżeniami użytkowników przyznaje otwarcie, że przesyła dane użytkowników lekarzom na podstawie orzeczenia Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 21 sierpnia 2013 roku (sygnatura I OSK 1666/12). Wg niego pozorna anonimowość Internetu nie może pozwalać na przekroczenie granicy pomiędzy wolnością słowa a naruszaniem dobrego mienia i dóbr osobistych. Mówiąc wprost, lekarz, twierdząc, że opinia użytkownika to kłamstwo, ma prawo się bronić i ma prawo otrzymać dane osobowe drugiej strony.

Takie działanie może zniechęcić osoby, które chciałyby wystawiać nieprawdziwe, negatywne opinie na temat lekarza, ale w rzeczywistości zadziała znacznie szerzej – zniechęci wszystkich użytkowników portalu do dzielenia się opiniami negatywnymi, niezależnie od tego, czy są prawdziwe, czy nie.

– Mimo tych negatywnych przypadków nie musimy od razu rezygnować z szukania opinii w Internecie, nawet jeśli nie jesteśmy pewni, kto je pisze. Powinniśmy jednak zwracać uwagę na to, gdzie je czytamy, czy dany portal jest godny zaufania i czy znalazł skuteczne metody weryfikowania informacji – przekonuje Dawid Urbańczyk.

Innym przykładem portalu opinii jest projekt ONKOMAPA, który ruszył na początku lutego br. Ma on być przewodnikiem po przyjaznych ośrodkach onkologicznych w Polsce. Jednak i ten portal cierpi na słabość internetowego „anonima”. Swoją opinię na temat ośrodka lub konkretnego lekarza może w nim wyrazić bez trudu każdy, nawet jeśli nigdy z tym ośrodkiem lub lekarzem nie miał do czynienia. To niestety stwarza okazję do działania konkurencji, ludzi przychylnych, ludzi nieprzychylnych i zamawianych „pisarzy opinii”. Dodanie opinii odbywa się bez żadnej weryfikacji osobowej, a informacje podawane w trakcie ankiety nie są sprawdzane. A zatem także tutaj kluczową sprawą jest kwestia wiarygodności opinii.

Ciekawym rozwiązaniem może pochwalić się Program Trusted Trader Polska, w którym opinii się słucha, a nie czyta je. Konsultant programu dzwoni do osób, które chcą pozostawić opinię, i nagrywa ich ocenę w postaci pliku audio. Dlatego słuchając opinii, usłyszymy różne dźwięki w tle, szum silnika samochodowego, pociąg, bawiące się dzieci etc. Nie ma też możliwości jej moderowania, nawet poprawienia błędu językowego. Jeżeli opiniodawca jest Kaszubem, góralem, Ślązakiem lub Japończykiem – na pewno to usłyszymy.

Niezależnie od tego, skąd pochodzi informacja o lekarzu i czy jest prawdziwa, czy nie, ostatecznie sami musimy, idąc na wizytę, zweryfikować wszystko, co usłyszeliśmy lub przeczytaliśmy w Internecie. A po wizycie… możemy podzielić się już swoją opinią.

materiały prasowe