W Warszawie, Gdańsku, Krakowie czy Wrocławiu na oddziałach pediatrycznych zajęte są niemal wszystkie łóżka. To wina szalejących aktualnie wirusów - grypy, RSV oraz innych patogenów powodujących grypopodobne infekcje układu oddechowego.
To nie wina izolacji covidowej
Jak podkreśliła w rozmowie z TOK FM prof. Agnieszka Mastalerz-Migas, krajowa konsultantka w dziedzinie medycyny rodzinnej, to nie wina "długu" odpornościowego, czyli reakcji na dwuletni okres pandemii, kiedy to nasze organizmy nie miały okazji do treningu z innymi patogenami.
- To nie jest tak, że jak się nie ma kontaktu z danym patogenem, to organizm zapomina, jak się przed nim chronić (...) Tutaj nałożyło się kilka czynników - mówiła prof. Mastalerz-Migas.
Dlaczego więc dzieci teraz tak dużo i tak ciężko chorują? Ekspertka podkreśliła, że w porównaniu do ubiegłego roku spadła liczba szczepień przeciwko grypie, co owocuje większą liczba zachorowań o ciężkim przebiegu.
- Mówimy, że w zeszłym roku nie było tyle grypy, ale wtedy zaszczepiło się przeciwko niej blisko 3 mln Polaków, natomiast w tym roku - 600 tys. W tak dużym kraju to jest nic - podkreśliła prof. Agnieszka Mastalerz-Migas, krajowa konsultantka w dziedzinie medycyny rodzinnej.
Czytaj również: RSV, grypa, Covid-19 czy może zwykłe przeziębienie? Lekarz mówi, jak je odróżnić u malucha
Jak niemowlęta i małe dzieci mogą zarazić się RSV? O tym warto pamiętać
"Są zalewane wydzieliną zapalną"
Zdaniem ekspertki problemem jest też nałożenie się grypy na inne infekcje przeziębieniowe, rinowirusowe, adenowirusowe czy paragrypowe oraz zakażenia RSV. Oprócz grypy, najgroźniejszy dla najmłodszych pacjentów jest właśnie ten ostatni wirus, czyli RSV.
- To groźny wirus, który atakuje oskrzeliki, czyli dolne drogi oddechowe. Jest niebezpieczny dla najmłodszych dzieci, które nie mają jeszcze wypracowanego odruchu kaszlowego. Są niejako zalewane wydzieliną zapalną, a to powoduje duszność, trudności w oddychaniu i takie dzieci często wymagają hospitalizacji - tłumaczyła prof. Agnieszka Mastalerz-Migas.