Nawet jeśli na co dzień jest się rodzicem, który wszystko sprawdza, zamyka szafki z detergentami na zamek, by dziecko nie wypiło drażniącej substancji, kroi winogronka na ćwiartki w obawie przez zadławieniem, zabezpiecza okna, bo wie, że dziecko może przez nie wypaść, to w grudniu łatwo o nieuwagę. Wiele się dzieje, a część zagrożeń jest z nami tak krótki okres w roku, że ich nie dostrzegamy.
Warto jednak mieć oczy szeroko otwarte. Świąteczne ozdoby świecą się, są kolorowe i interesujące dla dzieci. Mogą jednak stanowić spore ryzyko skaleczeń, zadławień i innych wypadków. O jednym z takich mówi znana na Instagramie ratowniczka medyczna.
Zobacz też: To może zagrażać twojemu dziecku w święta! Pamiętaj o tych 7 rzeczach
Spis treści
Jak zareagować w podobnym przypadku?
W ferworze świątecznych przygotowań łatwo stracić czujność, dlatego warto głośno mówić o wypadkach, jakich doświadczyły inne rodziny. Ratowniczka medyczna znana na Instagramie z profilu @cprkids pokazała zdjęcie RTG zrobione maluchowi, który połknął niewielką bombkę. Ozdoba zablokowała się w przełyku dziecka.
- Na szczęście maluch mógł swobodnie oddychać, dopóki bombka nie została usunięta - relacjonuje medyczka.
W takich sytuacjach konieczna jest natychmiastowa wizyta na SOR. Nie wolno też wprowadzać nerwowej atmosfery, by dziecko przez płacz nie zassało przedmiotu jeszcze głębiej.
Jakie są świąteczne niebezpieczeństwa dla maluchów?
W okresie okołoświątecznym warto uważać na:
- szklane bombki, które mogą skaleczyć dziecko;
- małe ozdoby, które mogą doprowadzić do zadławienia (warto wykonać hitowy wśród rodziców test rolki);
- stabilność choinki, która może się przewrócić na dziecko;
- trzymanie gwiazdy betlejemskiej z dala od zasięgu dziecka z uwagi na jej toksyczność.
Warto pamiętać o wszelkich niebezpieczeństwach. Przypadek o którym pisała medyczka nie jest odosobniony. Równo rok temu pisałyśmy o 14-miesięcznym dziecku z Białegostoku, które trafiło do szpitala, właśnie dlatego, że połknęło bombkę.