Już nie raz pisałyśmy o tym, jak ważna w wychowywaniu dzieci jest intuicja matki. Tak było i tym razem. Jessica jest mamą 9-letniej dziewczynki. Ich historię, ku przestrodze dla innych rodziców opisała na swoim TikToku. Zaczęło się od niewinnego szczypania skóry.
Dowiedz się: Lekarze powtarzali, że synek jest zdrowy. Intuicja matki uratowała mu życie
Dowiedz się: Dziecko wczoraj lekko przeziębione, dziś jest umierające. Malca uratowała intuicja matki
Zwykłe uszczypnięcie okazało się początkiem walki o życie
Przypadek Jessici Calvillo i jej 9-letniej córki Adalynn McDowell opisał amerykański portal People.com. Cała historia zaczęła się pewnego poranka. Przy zdejmowaniu koszuli nocnej dziewczynka poczuła szczypanie i oddała ją mamie, by ucięła metkę, która, jak myślała, powodowała dyskomfort.
Obydwie nie zwróciły większej uwagi na incydent, a Adalynn została przez mamę odwieziona do szkoły. Jak wspomina kobieta, w tamtym czasie była zdrowa i pełna energii. Niestety, już koło południa, dziewczynka zaczęła się czuć bardzo źle.
"Jej skóra była blada i wilgotna, a usta fioletowe i po prostu drżała. Nie mogła przestać się trząść i była trochę zgarbiona" - opisuje mama w rozmowie z magazynem People.
Patrząc na nietypowe zachowanie córki, Jessica natychmiast zawiozła ją do szpitala. Na pogotowiu jednak zbagatelizowano stan dziewczynki. Mimo ciągłych dopytywań matki, nikt nie potraktował stanu dziewczynki poważnie.
"Opowiedziałam im o wszystkich jej objawach i o tym co się stało, że podejrzewam, że uszczypnięcie było ukąszeniem pająka, gdyż w okolicy, w której mieszkamy, często występuje brązowy pająk pustelnik. Wyjaśniłam to lekarzom, jednak ledwo spojrzeli na ramię córki i powiedzieli "O nie, to nie jest ugryzienie, to tylko uszczypnięcie"" - opowiada Jessica.
Lekarze podejrzewali... Covid
W rezultacie Adalynn została wypisana do domu z podejrzeniem Covidu i przepisanym antybiotykiem. Mamie zalecono też, by w razie gorączkowania podawała córce... Ibuprofen. Mimo to, stan dziewczynki dalej się pogarszał. Po ciężkiej i nieprzespanej nocy, 9-latka trafiła do innego szpitala.
Tam pod opiekę wzięło ją kilku specjalistów. Byli to między innymi lekarz chorób zakaźnych, chirurg ogólny i hematolog. Jak się okazało, podejrzenia mamy się potwierdziły. Dziewczynkę ukąsił silnie jadowity pająk pustelnik. Przez to, że pomoc nie została jej udzielona natychmiast, konieczna była transfuzja krwi. Oprócz tego, na ciele 9-latki już na zawsze zostanie trwała blizna.
Choć jest już bezpieczna i zdrowa, to jej mama przyznaje, że po takich doświadczeniach, ciężko byłoby kiedyś zaufać lekarzom.
Przeczytaj: Gorączka, zaparcia, wysypka u dziecka - to mogą być objawy raka. „Intuicja rodzica jest kluczowa”