Infekcja za infekcją, mówiono, że to standard na początku przedszkola. „Na USG wykryto jednak guza”

2024-03-22 13:58

Historia 3-letniej Lilianki Bilińskiej wygląda jak spełnienie najgorszego rodzicielskiego koszmaru. Dotąd zdrowa dziewczynka, nagle zaczyna nieustannie chorować. Co wyjdzie z jednej infekcji wirusowej, wchodzi w drugą. Wszyscy wkoło mówią „musi swoje wychorować”. Tymczasem w jej malutkim ciałku już wtedy grasował śmiertelny przeciwnik – neuroblastoma IV stopnia.

Infekcja za infekcją, mówiono, że to standard na początku przedszkola. „Na USG wykryto jednak guza”

i

Autor: https://www.siepomaga.pl/liliana-bilinska Infekcja za infekcją, mówiono, że to standard na początku przedszkola. „Na USG wykryto jednak guza”

„Gdyby nie matczyne przeczucie i mój upór, dziś Lilianki mogłoby już nie być” – pisze pani Paulina, mama Lilianki. Początek choroby wyglądał niepozornie, nie na tyle typowo dla nowotworu, by ktokolwiek – nawet pediatra – powiązał objawy z rakiem. We wrześniu 2023 roku Lilianka poszła do przedszkola i jak to dzieci w tym okresie zaczęła często chorować. „Niby standard (...), jednak Lilę zaczął boleć brzuszek. Leki przestawały pomagać” – opisuje początki choroby mama dziewczynki.

Przeczytaj: Gorączka, zaparcia, wysypka u dziecka - to mogą być objawy raka. „Intuicja rodzica jest kluczowa”

Pobiegli w piżamach przez Świdnik. Aby dzieciom chorującym na nowotwory dodać otuchy

Lekarz na teleporadzie odmówił USG

22 grudnia 2023 tuż przed samymi świętami, Liliankę bardzo mocno zaczął boleć brzuszek. Jej mama próbowała stacjonarnie dostać się do lekarza, ale się nie udało. Pozostała tylko teleporada. Kobieta powiedziała lekarzowi, że martwi się jej dziwną infekcją, a przede wszystkim bólem brzuszka. - Mimo moich prawie błagań, lekarz odmówił wystawienia skierowania na USG brzuszka albo chociaż badania krwi – opisuje pani Paulina.

Ona jednak czuła, że coś złego dzieje się z jej dzieckiem i jeszcze tego samego dnia pojechała zrobić prywatnie córce USG brzucha. - Mina lekarza nie zapowiadała nic dobrego. Chyba już wiedziałam, że za chwilę padną straszne słowa. Jest guz. Widać było od razu. Nie wiedzieliśmy, jak rozległy, tylko że ulokował się na prawym nadnerczu! Szok, świat w tamtej sekundzie się zatrzymał. A przynajmniej ja chciałam, żeby tak było. Żeby nie nastąpiło nigdy to, co właśnie trwa - wyznaje załamana mama.

Prosto z badania kobieta pojechała z Lilianką do szpitala w Warszawie. Są w nim nieprzerwanie do dziś. - Nie wiemy, kiedy uda nam się choć na chwilkę wrócić do domu – mówi pani Paulina.

Lilianka dzielnie walczy. Szykuje się jednak długa batalia

- Leczenie nowotworu to nie leczenie przeziębienia. To walka na śmierć i życie... To ból, bezradność, strach... Ale co innego rzucone gdzieś słowa, a co innego życie. Gdy dziecko przelewa się przez ręce, płacze z bólu; gdy na poduszce zostają kosmyki jasnych włosków i całuję coraz bardziej łysą główkę; gdy krzyczę z bezradności w nocy, w zamknięciu, żeby tylko dziecko nie słyszało... – wtedy naprawdę schodzi się do ostatniego kręgu onkologicznego piekła – opisuje całą sytuację bezradna mama.

Badania potwierdziły nowotwór złośliwy – bardzo rozsiany po organizmie. Jest w kręgosłupie, przesuwa aortę, zajął też szpik. Na szczęście nie ma przerzutów w głowie. Lilianka przeszła już kilka cykli chemioterapii – które zatrzymały dalsze uszkodzenia organów.

- Przed nami jeszcze cały protokół leczenia, łącznie z operacją wycięcia guza, megachemią, przeszczepem komórek, radioterapia, immunoterapia… Może za kilka miesięcy – choć na kilka dni – pozwolą nam wrócić do domu – wymienia pani Paulina.

Zbiórka na szczepienie przeciw wznowie. „Może zdąży wrócić choć do zerówki”

Rodzice dzielnie wspierają swoją córeczkę w walce ze śmiertelnym przeciwnikiem. Wiedzą jednak, że nawet jak dziewczynce uda się przejść przez wszystkie etapy leczenia, jest duża szansa, że nowotwór znów uderzy. Dlatego już teraz zbierają środki na to, by zaraz po zakończeniu leczenia w Polsce wyjechać do USA na terapię przeciwko wznowie. Takie leczenie jest koszmarnie drogie, ale ma bardzo dużą skuteczność, jest też szansą na powrót dziewczynki do normalnego życia. „Może już do przedszkola Lilka nie zdąży wrócić, ale choć do zerówki” – wyraża nadzieję jej mama.

Zróbmy wszystko, by pomóc dziewczynce – żyć jak normalne dziecko w jej wieku. Wesprzyjmy choć symboliczną złotówką zbiórkę dziewczynki na portalu siepomaga.pl. Adres zbiórki podajemy w opisie zdjęcia dziewczynki.