"To prosta droga do kolejnej infekcji". Pediatra apeluje, by nie robić tego dziecku w markecie

2024-03-20 10:44

"Kocham nie przegrzewam” to akcja, która zdaniem pediatry Joanny Świdrowskiej-Jaros powinna być propagowana nie tylko latem. W jednym ze swoich ostatnich postów w mediach społecznościowych lekarka zaapelowała do wszystkich rodziców o to, by nie ubierali za ciepło dzieci na zakupy. „Czerwone policzki, pot na karku” – wylicza konsekwencje częstego błędu rodziców.

To prosta droga do kolejnej infekcji. Pediatra apeluje, by nie robić tego dziecku w markecie

i

Autor: Getty images "To prosta droga do kolejnej infekcji". Pediatra apeluje, by nie robić tego dziecku w markecie

Współtwórczyni instagramowego profilu @eaty_moms dr n. med. Joanna Świdrowska-Jaros w jednym ze swoich ostatnich postów poruszyła ważny temat przegrzewania dzieci. Jak się bowiem okazuje, z problemem tym nie spotykamy się tylko latem, gdy przychodzą wysokie temperatury. Także zimą, wiosną i jesienią rodzice mają tendencję do przegrzewania swoich pociech. Chodzi dokładnie o sytuację, gdy z dworu wchodzą do pomieszczeń zamkniętych. Za przykład pediatrze posłużył supermarket.

Infekcje górnych i dolnych dróg oddechowych u dzieci [WEBINAR]

Lekarka o konsekwencji przegrzewania dzieci w sklepach

„Na każdym kroku w galeriach czy supermarketach widzimy dzieciaki ubrane jak na srogą zimę. Czerwone policzki, pot na karku.. halo halo! To prosta droga do kolejnej infekcji. Upocone w markecie wybiegają na mróz - to właśnie tych huśtawek temperaturowych nie chcemy fundować naszym organizmom” – zauważa w poście.

W związku z tym wystosowała apel do wszystkich rodziców, by wchodząc z dzieckiem do sklepu, zdejmowali mi czapkę, szalik, rękawiczki lub chociaż rozpięli kurtkę. „Jak masz niemowlaka w wózku to rozepnij mu śpiwór. Nie ugotuj dziecka w markecie”- apeluje.

Obserwatorzy @etay_moms jednogłośnie przyznali lekarce rację.

„Taka informacja powinna wisieć na każdych drzwiach” – podpowiadali.

Zwrócili też uwagę na ważną kwestię. Otóż ten sam problem pojawia się także w innych niż galerie i sklepy miejscach.

„Market jak market, ale przychodnia gdzie dziecko czeka godzinę lub dwie w kolejce z gorączką ubrane w kombinezon, czapkę, szalik, rękawiczki to już jest szczyt”.

„To samo obserwuję w kościele. Prawie godzina w budynku, a dzieci pozapinane po samą brodę”.

„Cenna uwaga, to samo jest z przewożeniem dzieci w aucie. Już abstrahuję od bezpieczeństwa, ale się gotują w tych fotelikach pozapinane, w czapkach” – zauważali.

Warto wziąć sobie wszystkie te słowa pod rozwagę o każdej porze roku i reagować na bieżąco w zależności od warunków.