Sylwia Przybysz to influencerka, żona Jana Dąbrowskiego, która niedawno po raz trzeci została mamą. Para ma trzy córeczki i wiedzie bajkowe życie. Obecnie wykańcza nowy, obszerny i luksusowy dom położony pod lasem.
W ostatnim czasie w życiu Sylwii Przybysz zaszło jednak nieprzewidziane wydarzenie, którego w ogóle się nie spodziewała. Rutynowe badania wykazały, że jeśli influencerka nie podda się operacji, grozi jej utrata wzroku.
Sylwia Przybysz mogła stracić wzrok
Pewnego dnia w czasie zmywania makijażu influencerka poczuła, że coś jej przeszkadza w oku. Było to na tyle silne i nieprzyjemne uczucie, że postanowiła to sprawdzić u okulisty. Kobieta zapisała się więc na badania, które wykazały, że cierpi na zapalenie spojówek. Diagnoza ją zaskoczyła, bo nie odczuwała żadnych dolegliwości — jej oczy nie były zaczerwienione, nie piekły i nie szczypały.
Okulistka postanowiła wykonać jeszcze badanie dna oka, którego wyniki wstrząsnęły Sylwią. "Pani wkropiła mi te krople (...), czekałam 20 minut, aż te krople zaczną działać, pani mnie zawołała do gabinetu, spojrzała mi w oko i tak strasznie dziwnie zareagowała. Powiedziała mi: "To jest pod laser''. Jak ja usłyszałam słowo laser, to po prostu życie mi przeleciało przed oczami" - przyznała w mediach społecznościowych.
Groziło jej rozwarstwienie siatkówki
Okulistka zdiagnozowała u piosenkarki rozwarstwienie siatkówki. " Chodziło o to, że grozi mi rozwarstwienie siatkówki, ponieważ zrobiły mi się jakieś dziury (...) Okazało się, że muszę to szybko naprawić, bo mogę stracić wzrok. Nie mam żadnej wady wzroku i przez to myślałam, że po prostu takie rzeczy mnie nie dotyczą" - przyznała wstrząśnięta influencerka.
Okulistka jeszcze tego samego dnia wykonała u Sylwii zabieg laserem. Na szczęście problem został szybko wykryty — gdyby tak się nie stało, konsekwencje mogłyby być nieodwracalne.
Czytaj: Sylwia Przybysz nie daje już rady. Mama trójki błaga: "Niech ktoś zatrzyma tę karuzelę"